Dawno temu, w pięknych zielonych lasach gdzie teraz znajduje się pojezierze łagowskie panowała harmonia i spokój. Matka Natura zadbała o to by mieszkańcom tych ziem niczego nie brakowało. Lasy były pełne zwierzyny, grzybów i jagód, a jezioro wokół których powstała osada, obfitowało w ryby. Ludziom żyło się dobrze i dostatnio, bo z szacunkiem odnosili się do wszystkich stworzeń. Jezioro, które było czyste jak najprzedniejszy kryształ, kryło w swoich głębinach cudowną tajemnicę, której strzegła sama Matka Natura. Wysyłając niegdyś lodowiec w te strony, wiedziała, że stworzy duże jezioro rynnowe o bajecznych kształtach, wielu zakamarkach i nierównym pofalowanym dnie. Po wielu długich latach żmudnego żłobienia, udało jej się uzyskać zadowalający efekt i stwierdziła, że to właśnie tutaj będzie odpoczywała. I choć wtedy nie nadawano jeszcze nazw, to Matka Natura postanowiła, że osobiście dopilnuje by w przyszłości nadano mu nazwę Ciecz. Pod jej nieobecność jeziora...
Nie lubię skrajności. Nie znoszę konserwatyzmu, który zamyka oczy na krzywdę innych, hipokryzji udającej moralność i mydlenia oczu frazesami o „wartościach”, które mają jedynie maskować lęk przed różnorodnością. Drażni mnie przaśność i hałas, nienawistny ton ludzi, którzy z dumą noszą beton zamiast serca. Dlatego tak bardzo potrzebuję książek, które mimo trudnych tematów dają nadzieję. Że można żyć inaczej. Że jest możliwy świat, w którym nie trzeba bać się bycia sobą, kochania inaczej, myślenia głębiej. Jedną z takich książek jest Perła . Wspaniała, wielopoziomowa powieść. To nie tylko opowieść o dorastaniu w cieniu traumy, o miłości i zdradzie, ale też o przełamywaniu milczenia i odzyskiwaniu głosu. O nadziei cichej, nieoczywistej, która rodzi się tam, gdzie pozornie nic już nie może wyrosnąć. Bohaterką powieści jest Perla, studentka psychologii, jedynaczka z dobrze sytuowanej, konserwatywnej rodziny mieszkającej w Buenos Aires. Jej ojciec to oficer marynarki wojennej, ceniony ...