Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2023

J.R.R. Tolkien – Upadek Numenoru

 Czy fanom tolkienowskiego olbrzymiego universum nigdy dość? Rzecz jasna! Pochylanie się od czasu do czasu w elficko-hobbitowym świecie, to zawsze olbrzymia przyjemność, ale też studiowanie tej niezwykłej krainy.  Czytelnicy Tolkiena wiedzą jak wspaniale żyło się przed Sauronem, paskudnymi i niebezpiecznymi orkami i przed wojnami, które równały z ziemią kolejne królestwa. Ludzie żyli w dostatku, bezpiecznie i z niemal nabożną czcią kultywowali szczęście. O tym autor rozpisywał się choćby w Hobbicie. Tym razem jednak Tolkien skupił się na narodzinach zła, powolnym acz konsekwentnym upadku dobra i pochłaniania nicością każdego fragmentu ziemi. Trzeba przyznać, że cudownie jest wrócić do dobrze znanej twórczości, do doskonale wyważonych zdań, pieczołowicie i z pietyzmem składanych w zgrabną opowieść. Wspaniale jest się zanurzyć w długich i drobiazgowych opisach, które dokładnie ilustrują daną scenę. To niebywała radość dla każdego fana, którego nie przerażają zdania wielokrotnie złożone a

Cassandra Clare – Strażnik miecza

 Cassandra Clare, znana wielbicielom fantasy z serii "Dary anioła", a także cyklu "Magisterium" powraca z przepyszną i solidnie rozbudowaną powieścią, która usatysfakcjonuje wszystkich fantasolubów. I choć wielbicieli autorki do czytania nie trzeba przekonywać, to jednak skieruję tutaj kilka słów do niezdecydowanych. Czarna magia przestała istnieć w Castellane. Kataklizm spowodował, że wszelkie magiczne umiejętności straciły swą moc. Na osoby obdarowane rzucono swego rodzaju bufor, który tłumił magię i pozwalał jedynie na podstawowe czynności. Świat zbudowany z kast i przynależności ludu do danego miejsca, funkcjonował jako tako, choć bunt powoli pełza i nie daje o sobie zapomnieć. Napracowała się autorka solidnie budując swoje magiczne universum. Z ogromnym szacunkiem dla czytelnika, z buzującą pod czupryną wyobraźnią i pietyzmem, rozpisała powieść niemal doskonałą, pogmatwaną i arcyciekawą.  Świat wykreowany przez nią jest dość ciekawy. Ma wytyczone granice, połąc

J.R.R. Tolkien – Listy do Świętego Mikołaja

 Edith i John Tolkienowie mieli czworo dzieci. Pierwsze z nich urodziło się w listopadzie 1917 roku i już po trzech latach, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, po raz pierwszy otrzymało list z Bieguna Północnego. Był to niezwykły list, napisany trzęsącą się z zimna ręką, która na mrozie kreśliła ciepłą opowieść do małego, trzyletniego urwisa. Była to poczta od samego Świętego Mikołaja! Od tamtej pory, co roku, zapracowany brodaty jegomość wysyłał listy do wszystkich młodych Tolkienów. Każdy list był kolorowym i oryginalnym prezentem dla pociechy mistrza. Obdarzony niebywałym talentem pisarskim Tolkien, opisywał w tych listach to, o czym opowiadały mu jego dzieci, ale potrafił to otoczyć tak niezwykłymi przygodami, że dzieci czytały to z zapartym tchem i jak najlepsze opowieści. Trzeba przyznać, że każdy list pisany był z rozmachem i pieczołowitością, pięknie zilustrowany kolorowymi kredkami, zdobiony czerwonym tuszem, lub elfickimi znakami. Zewsząd wylewały się historie najróżniejsze,

Artur Żurek – Łucznik

 W natłoku codziennych obowiązków, a także kryminalnych pozycji piętrzących się na półkach w księgarniach, trudno jest znaleźć pozycję, która pochłonęłaby od pierwszych stron. Ja wtedy zawsze skłaniam się ku autorkom i autorom, których znam, a jeśli piszą cykle, to wtedy wybór jest bardzo prosty. Dziś więc słów kilka o pewnym łuczniku i dość specyficznym pisarzu – Henryku Zamrozie, który znów znajduje się w centrum uwagi. Warszawa tonie w śniegu, mróz szczypie w oczy, ludzie pędzą z pracy do domu, byleby szybko się schować i zejść z oczu szalonemu Łucznikowi, który terroryzuje mieszkańców i strzela do nich bez skrupułów. Kto strzela i dlaczego znów Zamroz jest w to zamieszany? To był bardzo dynamiczny i niezwykle inteligentny kryminał, który napisany jest tak, że pochłania od pierwszych stron. Autor nie nudzi, ale wodzi czytelnika za nos, szybko zmienia kierunek śledztwa i raz po raz rzuca podejrzenia to na jednego, to na drugiego bohatera. Nic tu bowiem nie jest jasne i oczywiste, a z

Tadeusz Dołęga-Mostowicz – Znachor

 Ponadczasowa powieść, którą cieszyły się niegdyś nasze babki, później matki, a teraz my. Czy jest to w ogóle możliwe? Jeśli chodzi o ten tytuł to jak najbardziej. Prawdopodobnie tej niezwykłej popularności przysłużyły się trzy znakomite ekranizacje, które szturmem zdobyły rzesze fanów, ale i powieść jest wyjątkowa. Rafał Wilczur to wybitny chirurg, który przeprowadza innowacyjne i precyzyjne operacje, ratujące życie. Przyszłość jawi się przed nim w kolorowych barwach, jednak w małżeństwie nie układa mu się zbyt dobrze. Odchodzi od niego żona, a ten z rozpaczy tuła się po mieście i w końcu wdaje w bójkę z miejscowym włóczęgą. W skutek odniesionych obrażeń, Wilczur traci pamięć i wędruje od wsi do wsi poszukując swojego miejsca. To niezwykle wzruszająca i poruszająca wszystkie ludzkie zmysły historia. Opowieść o ludziach żyjących jeszcze przed II wojną światową, o otoczce, w której się poruszają, światopoglądzie jaki nimi kieruje i podziale klasowym, który wówczas był bardzo wyraźny. Zn

Remigiusz Mróz – Inne tonacje ciszy

 Remigiusz Mróz to nasz skarb narodowy i skarb w ogóle – tak można by powiedzieć o tym niezwykle płodnym autorze i nie byłoby w tym krztyny przesady. Setki memów i dowcipów literackich opierają się właśnie o jego twórczość, a on ze spokojem na nie odpowiada i tworzy kolejne części lubianej przez czytelników Chyłki. Dziś jednak o czymś zupełnie nowym i chyba nieco niespodziewanym jak na standardy naszego narodowego mroziciela. To była rześka i oryginalna historia. Rytmiczna, dobrze przemyślana i przygotowana tak, że momentami szokuje. Najadłam się do syta mięsistymi i drobiazgowymi opisami, uśmiałam, czytając dialogi, toczące się pomiędzy przyjaciółmi. To bardziej powieść młodzieżowa niż kryminał, ale napisana zachwycająco, z dużą porcją wiadomości o ludziach, ich psychice i kilkunastoma zwrotami akcji, które nadają jej charakteru. To w zasadzie opowieść o ludziach. O ich wadach, zaletach, humorach oraz szaleństwie. Autor cudownie rozwinął postaci, które są nienudne i charakterne; niera

Joana Marcus – Przed grudniem

  Mam dość poważny problem z powieściami wattpadowymi. Zwykle polega on tym, że historia jest rozciągnięta do granic możliwości ze względu na to, że kolejne rozdziały pojawiają się cyklicznie i cała opowieść wlecze się okrutnie od rozdziału do rozdziału. W książce Joany Marcus też tego rozwlekania nie zabrakło, ale przymknęłam na nie oko, bo tak mi przypasowała historia, że przestałam zwracać uwagę na niedociągnięcia. Rzecz dzieje się w jednym z amerykańskich kampusów. Jenny rozpoczyna naukę na miejscowym uniwersytecie, dając sobie czas na przyzwyczajenie się do końca grudnia. Dziewczyna szybko popada w długi, ale przyjaciele wyciągają do niej pomocną dłoń i Jenny zamieszkuje w domu Rossa, z którym od początku łączy ją jakaś niewidzialna więź.  Nieco może ta powieść podobna była do "Pięknej katastrofy" Jamie McGuire i widać już na pierwszy rzut oka, że autorka mogła się nią sugerować. Ale, o ile McGuire pisze odważnie, żeby nie powiedzieć wprost, to Marcus jest bardziej roman