Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Pisanki

O pisankach można mówić wiele i przez długie godziny. Dziś jednak, krótko i zwięźle opowiem o historii malowania wielkanocnych jajek oraz o tym jak to się odbywa w moim domu. Skąd właściwie wzięło się malowanie jajek? Ano już w Mezopotamii barwiono skorupki jaj, w Egipcie było symbolem pięknej bogini Ptah, natomiast w Grecji cudownej Afrodyty. Wszelkie podania, opowieści i legendy dotyczące barwienia jaj, wywodzą się  najczęściej z X wieku. Jedna z nich pochodzi z Grecji i opowiada o św. Magdalenie, która po zobaczeniu pustego grobu wróciła do swojego domostwa. Tam znalazła jaja o czerwonej skorupce, wzięła je więc ze sobą, rozdawała je wśród apostołów i opowiadała o zmartwychwstaniu Jezusa. Inna legenda zaś, opowiada o malowaniu (przez kobiety) na skorupkach jaj maleńkich scen, po to, by odciągnąć mężczyzn od kamienowania Jezusa. Kolejna znów opowiada o tym, że Bóg zamieniał kamienie w kolorowe pisanki, dzięki czemu cierpienie Jego syna miało być mniejsze. Zostaw

J. Kaczanowska & J. Bednarek – Ogród Zuzanny III, Warto walczyć o tę miłość

Kiedy ponad dekadę temu wprowadzałam się do naszego domu, postanowiłam z całym przekonaniem, że nie będę hodować żadnych warzyw, a już w ogóle nigdy, ale to absolutnie nigdy, nie zasadzę kwiatów. Cel był taki, by wszędzie miała rosnąć trawa, tuje, świerki i trochę kamieni. Miało być minimalistycznie, po mojemu i bez zbędnej pracy, bo mam bardzo wiele rzeczy do zrobienia, a pielęgnacja rabat nie wpisuje się w tę robotę. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Powykopywałam wszystkie cebule i kłącza i porozdawałam rodzinie i sąsiadom, a po kilku latach... żałowałam tego tak bardzo, że rozpoczęłam odbudowę ogrodu. Nie w takiej formie jak był, ale innej, mojej, chaotycznej. Gdyby tytułowa Zuzanna zajrzała do niego, z pewnością wyczytałaby coś dzięki wiktoriańskiej mowie kwiatów. Ja się na tym nie znam, ale sadzę, wtykam, przycinam i pielę z olbrzymią radością i zaangażowaniem. Wydaje mi się, że to miłość! A co słychać u naszych dobrych znajomych w Starej Leśnej? Otóż, dzieje się u nich bard

Alyssa i obłęd – A.G.Howard

O Alicji w Krainie Czarów  Lewisa Carrolla można powiedzieć bardzo wiele rzeczy. To, że jest to opowieść baśniowa to prawda, że jest magiczna  – nie da się zaprzeczyć, że momentami przeraża i wprowadza w swego rodzaju konsternację  – bez dwóch zdań. Co zatem od 154 lat nadal przyciąga czytelników? Z pewnością absurdy, które przypisać możemy sennym marzeniom, a także groteskowość postaci, przeradzająca się w przerażających, krwiożerczych bohaterów. Dziś jednak, nie o tym mowa, a o powieści dla młodzieży Alyssa i Obłęd. Jest to drugi tom zgrabnego fantasy umiejscowionego właśnie w Krainie Czarów. Zacząć jednak należy od początku. Alyssa Gardner nie jest zwykłą nastolatką, mieszka z ojcem w niewielkim domu, a wieczorami odwiedza mamę, która od wielu lat przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Dziewczyna dostrzega u siebie pierwsze objawy choroby psychicznej, słyszy mowę roślin i owadów, ale skrzętnie ukrywa to przed najbliższymi. Wkrótce okazuje się, że Alyssa to praprap