Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2024

Michael Moorcock – Elryk z Melnibone

 Dlaczego, ach dlaczego Elryk przypomina mi tak bardzo naszego rodzimego Wiedźmina? Ano być może dlatego, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie na nim mistrz Sapkowski mocno się wzorował. Jednak nasz bohater jest o niebo "lżejszy" w odbiorze, a Elryk to przykład wojownika z krwi i kości, który swoimi zachowaniami i charakterem wyrasta tu niemal na postać boską. I to mi się niezwykle podobało. Trzeba zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z cukierkową lub romantyzowaną powieścią, a rzetelną, wartką i momentami nawet siermiężną opowieścią pełną grozy, szaleństwa i walk wszelakich, które jednak nie rozciągają się niemożebnie na wiele stronic, a przeskakują raźno z jednej do drugiej.  Moorcock ustawił swoich bohaterów na granicy rozsądku. Są bardzo mocno rozrysowani, pełni ideałów i przekonań, które kierują ich decyzjami, ale nie są idealni. Błędy, które popełniają mają swoje większe lub mniejsze konsekwencje, a to w jaki sposób postaci te porażki przeżywają, są wyją

George Orwell – 1984

 Klasyczna, niebanalna, ważna i okaże się na przestrzeni lat, że będzie powieścią ponadczasową, aktualną w każdym kolejnym roku. Porównać ją można nieco do "Procesu" Franza Kafki, do książki, którą żeby zrozumieć, trzeba dojrzeć do niej mentalnie. W przypadku Orwella jest podobnie, ale przekaz jest bardziej dosadny, a konkluzje przerażające. W czasach, kiedy wojny toczą się na Bliskim Wschodzie i za naszymi granicami, strach przed władzą totalitarną, niekończącym się pasmem działań wojennych i wszechogarniającego zła jest niemal wyczuwalny, a niepewność, która towarzyszy ludziom powoduje, że czujemy, jakby zaciśnięto wokół nas ogromne imadło, które wypycha z płuc powietrze i miażdży z nieprawdopodobną siłą. Co dzieje się z człowiekiem, na którego wciąż spogląda czujne oko "Wielkiego Brata", który żyje, choć nie wie, w którym roku, ponieważ wszechwiedzące Ministerstwo Prawdy wymazało część przeszłości. Ludzie więc, muszą wierzyć w to, co usłyszą, nie mają prawa o to

Antti Tuomainen – Paradoks łosia

 A cóż słychać u mojego ulubionego skandynawskiego, nieco "odklejonego" od rzeczywistości pisarza? Ano wszystko jest cudownie, gdyż kolejna jego powieść już mnie raduje, a poziom satysfakcji z lektury wzrastał wprost proporcjonalnie do czytanego tekstu. Oto bowiem powieść przewrotna, zabawna i do tego kryminalna! Pyszni się ta książka wyjątkowym humorem i stoi dowcipem, który wylewa się na czytelnika wartkim strumieniem, a co za tym idzie, niesie ze sobą pokrzepienie i radość. Plącze autor życie wydawałoby się i tak już ogarniętego chaosem bohatera i zmyślnie stawia przed nim kolejne trudności, co powoduje radość ogromną u czytających i konsternację u głównej postaci. Tuomainen ma wyjątkowy dar do wysublimowanych żartów, absurdu niemal doskonałego i łączenia ze sobą wątków, które na pierwszy rzut oka nie powinny koło siebie funkcjonować, a tu współgrają pięknie. I ta dziwaczna, acz genialna lektura raduje tych, którzy w tym literackim szaleństwie dostrzegają talent. Pamiętać

Kelly Yang – Projekt: miłość

 Czasem zdarza się tak, że gorące uczucie pojawia się wtedy, kiedy człowiek najbardziej go potrzebuje, choć wcale o to nie prosi. Samotność, zrabowane przez los nadzieje i walka o przyszłość powodują, że człowiek się zatraca, ale wsparcie w postaci silnej więzi może go uratować. Jest to opowieść o uzdolnionej Serene, która marzy, by zostać projektantką mody jak jej mama. Uczy się pilnie, szkicuje, projektuje. Wydawać by się mogło, że kolejne szczeble kariery są na wyciagnięcie ręki, ale okazuje się, że dziewczyna musi kilka z nich przeskoczyć i zająć miejsce mamy, która boryka się z nowotworem. Jest to też historia nieco zagubionego Liama, którego marzeniem jest, by w przyszłości zostać stund-uperem. Niestety jego marzeń nie bierze pod uwagę rodzicielka, która narzuca mu studia na prestiżowej uczelni. Ścieżki tych dwojga skrzyżują się podczas trwania jednego z kółek edukacyjnych, a to na zawsze odmieni ich życia. Ta książka to nielukrowana opowieść o romansie dwojga ludzi, ale podprawi

Anna Sczypczyńska – Glass Hills

 Pecha miałam ostatnio do romansów. Albo były niedopracowane i mierziły infantylną treścią, albo były po prostu tanim erotykiem, który fabuły nie miał w ogóle. I tak działo się już od paru tygodni, aż nagle pojawiła się Anna Szczypczyńska, dzierżąc w dłoni swoją książkę i odczarowała romanse. Rzecz dzieje się w Szklarskiej Porębie, miejscu, w którym mieszkańcy walczą o zachowanie kultury danego miejsca, o szacunek dla przyrody i przyszłość związaną z widokiem na góry, których nie przysłaniają deweloperskie kolosy. Jedną z takich osób jest Mila, pracująca w miejscowej księgarni. Na jej drodze staje tajemniczy syn dewelopera, Alex z Warszawy, do którego dziewczyna odczuwa galopującą antypatię. Szybko jednak okazuje się, że od nienawiści do miłości jest jeden krok... To była  bardzo przyjemna lektura, która pięknie i logicznie przedstawiała kolejne etapy zauroczenia: od niechęci, poprzez nienawiść, aż do gorącego uczucia, które możee zranić, ale też dać nadzieję na lepsze jutro. Powieść l

Marta Mrozińska – Jeleni Sztylet

 Solidna garść kultury słowiańskiej, kilka stworów, w które niegdyś wierzono, wiara w wielobóstwo, silna żeńska bohaterka i całkiem zmyślne przygody to przepis na powieść doskonałą! Nieco młodzieżową, choć i starszym sprawi radochę, ale też wyważoną i nie napisaną "po łebkach". Opowieść utkana z pięknych słów, które czyta się jak bajanie najprzedniejszego barda. Niezwykle plastyczny język, barwne opisy i dialogi są składową tej książki. Autorka rzetelne przygotowała się do pisania, przebrnęła przez niezliczone tomy pozycji naukowych i kronik historycznych, które miały wpływ na to, w jakiej formie książka trafiła w ręce czytelników. Bohaterowie są barwni, plastyczni, często swoimi zachowaniami wzbudzają w czytelniku cały wachlarz emocji; od wściekłości po rozczulenie. Losy ich nie są przejaskrawione, autorka nie wyniosła ich na piedestał. Lawirowała ich życiem niczym zaskroniec w gęstwinie, zaczepiała, ciężko doświadczała, wodziła za nos. Wszystkie te zabiegi doprowadziły do z

Joanna Jodełka – 2 miliony za Grunwald

 Powieści pisane na kanwie prawdziwych wydarzeń to dla mnie zawsze ogromna radość i szczęście, że mogę poczytać coś pasjonującego i po części prawdziwego. Wszystko zależy jednak od rzetelności wykonania i pieczołowitości z jaką autor czy autorka podeszli do tematu. Joanna Jodełka zrobiła to brylantowo, czym zaskarbiła sobie moją wdzięczność. Rzecz dzieje się w czasie II wojny światowej, kiedy to Niemcy oprócz mordowania niewinnych, zajęli się też grabieżą dzieł sztuki i niestety próbą zniszczenia części zbiorów należących do Polski. Dzieje się tak ze słynnym obrazem Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem", który najeźdźca pragnie zniszczyć. Rzesza wyznacza więc dwa miliony marek nagrody w zamian za wskazanie miejsca, gdzie ukryte jest dzieło mistrza. W tym momencie rozpoczyna się szaleńcza gra. To była pyszna i drobiazgowo skonstruowana historia, która ciekawi jak najlepszy thriller. Każdy element tej trudnej opowieści żyje ze sobą w symbiozie. Fakty historyczne przeplatają się t

Julia Quinn – Małżeństwo ze snu

 Rodzeństwo Bridgertonów wyczerpało swój zapas romansów, dlatego też Julia Quinn postanowiła otworzyć nowy przewód miłosny za sprawą cyklu o Rodzinie Rokesby. I rzec muszę, że był to całkiem smakowity kąsek, bardzo przewidywalny, ale przyjemny w odbiorze. Jest to opowieść o Cecilii, która na wieść o zranionym w czasie wojny bracie, wbrew apodyktycznej ciotce i narzeczonemu z piekła rodem, rzuca się na głęboką wodę i wyrusza do USA, po to by zająć się bratem. Na miejscu okazuje się, że brata nie ma, ale jest jego ranny przyjaciel, któremu kobieta chce pomóc ze wszech miar. Podaje się więc za jego żonę i trwa przy nim aż do momentu odzyskania przez niego przytomności. Wtedy bowiem sprawy nieco się komplikują. Jak to u Julii Quinn bywa, jest tu krnąbrna i inteligentna kobieta, przystojny mężczyzna i przygody, które aż kipią od pożądania. I jak zwykle, powieść wyszła koncertowo. Nic tu nie nudzi, niczego nie można zarzucić, bo wszystko się tu zgadza. Fajne dialogi, uroczy bohaterowie i his

Agnieszka Miela – Krew wilka

 Fantasy to nie tylko uniwersa pełne świetlistych wróżek, przystojnych fae czy goblinów kopiących złoto. To też mroczne, fascynujące i niebezpieczne światy, w których dobro ściera się ze złem, miecze uderzają o siebie mocno, a trup ściele się gęsto. Czy tak jest w przypadku serii o "dzieciach starych bogów" Agnieszki Mieli? Rzecz jasna! Uplotła autorka powieść wieńczącą serię i starła swoich bohaterów z okrutnym i nieuniknionym przeznaczeniem, które kiedyś ktoś dla nich zaplanował. Nie oszczędzała ich wcale i wiodła tą trudną ścieżką, doświadczając ich raz po raz solidnie, ale ciesząc za to czytelnicze oko. Nie ma tu bowiem cukierkowatości i przaśnej miłości, ale jest za to siermiężna i solidnie skonstruowana walka, pyszne przepychanki słowne i opisy tak soczyste, że gardło ściska ten ogrom "cudownej" potworności. I niech nie zwiedzie Was ta przepięknie wydana seria książek, które mogą wskazywać na lekką i niemal baśniową opowieść. To nie bajka na dobranoc, a cymes

Agata Kunderman – Wody czerwone

 "Wróżda" to kawał dobrze skonstruowanego kryminału, który zachęcił do przeczytania kolejnej powieści. A, że nie trzeba było długo na nią czekać, toteż z głowy nie wyparowały mi jeszcze zdania z tegoż debiutu. Tym razem jednak autorka wskoczyła w głębokie tonie wód czerwonych i zachwyciła, a trzeba Wam wiedzieć, że ta książka jest dużo mroczniejsza i bardziej skomplikowana od poprzedniej. Ta kojarząca się z reportażem Wojtka Bojanowskiego historia o "Wodach czerwonych" ma miejsce w niewielkim, malowniczym, uzdrowiskowym miasteczku. Szybko jednak okazuje się, że sielankę tego uzdrawiającego miejsca przerywa tragiczne w skutkach odkrycie. Ktoś znajduje w lesie beczki z niebezpiecznymi substancjami, a w jednej z nich zostają ujawnione zwłoki, a właściwie szkielet. Rozpoczyna się walka z czasem i próba rozwiązania tragicznej zagadki. Świetnie to autorka wszystko rozpisała. Najpierw zderzyła ze sobą dwa światy: małomiasteczkowy i wielkomiejski, potem skonfrontowała ze so

Żaneta Pawlik – Za zasłoną milczenia

 Nie da się ukryć, że Żaneta Pawlik pisze powieści wyjątkowe. Często niewygodne, trudne w odbiorze, dające do myślenia, ale i niosące potrzebną często nadzieję na to, że będzie lepiej. I tym razem autorka nie zawiodła, a jej najnowsza opowieść i zaskakuje, i zachwyca jednocześnie. Historia dwóch różnych kobiet. Jedna rezygnuje z życia w zakonie, druga wychodzi na wolność z zakładu karnego. Z pozoru nie łączy ich nic, ale po głębszej analizie okazuje się, że wszystko. Obie są pogubione, obie pamiętają świat zupełnie inaczej i muszą rozpocząć życie w nowym, nieznanym środowisku, co nie jest ani miłe ani przyjemne. Autorka lubuje się w lekko onirycznych i przydługich opisach, wprowadza czytelnika w meandry umysłu swoich bohaterów, pozwala ich poznawać i smakować ich charaktery. Nie oszczędza tutaj nikogo. Dogłębnie analizuje umysły, sprawdza zachowania i doświadcza bohaterki w sposób nieraz brutalny, ale zawsze realny. Jasno i wyraźnie mówi o samotności, zagubieniu i walce o lepsze jutro

Meagan Brandy – Złodziej mojego serca

 Kiedyś napisałam, że romanse są dla mnie odskocznią od poważniejszych tematów i zdanie podtrzymuję. Gorzej jednak, jeśli trafi się taki romans, którego nie da się czytać. Wtedy zamiast miłego tete a tete z książką jest mordęga i narzekanie. Opowieść o bogatej dziedziczce potężnej fortuny i dość ubogim mężczyźnie z przeszłością, to pomimo wyraźnej sztampy zawsze jest przepis na sukces. Niestety trzeba to jeszcze ubrać w słowa i pochylić się nieco nad relacją damsko-męską. Tu się to nie udało, ba, autorka poniosła całkowitą klęskę. Próżno tu szukać jakiejkolwiek relacji czy uczuć. Wszystkie sceny między dwojgiem głównych bohaterów ograniczają się do współżycia w przeróżnych konfiguracjach i pyskowania do siebie. I miałam nadzieję, że może chociaż dialogi "podciągną" nieco fabułę, ale szybko się okazało, że są niezrozumiałe albo zupełnie mdłe i zamiast ilustrować daną scenę, jedynie wypełniają ją sztucznie. Dużo tu chaosu, niezrozumiałych dla czytelniczek opisów struktur i dzia

Elle Kennedy – The mistake. Błąd.

 Elle Kennedy ma u mnie pierwszeństwo, jeśli chodzi o romanse. Zwykle jest to trzysta lub czterysta stron przesłodkiej historii, którą czyta się w mgnieniu oka i z dużą radością. I  tym razem było podobnie. Jest to opowieść o studentach, którzy oprócz nauki na prestiżowej uczelni, mają też marzenia i hobby, ale też obowiązki, które mogą stanąć na drodze do celu. Odnajdują się więc w tym Logan i Grace, którzy, jak się szybko okazuje, uzależniają się od siebie i mimo, że nie chcą tego do siebie dopuścić, stają się dla siebie bardzo ważni. Jak zwykle, Elle Kennedy nie zawiodła. W przeuroczą i romantyczną historię dwojga młodych ludzi, wplotła problem alkoholizmu, toksyczne i niebezpieczne relacje z ojcem i to, w jaki sposób wpływają na życie. Mamy tu cały wachlarz uczuć. Czytelnik i wzruszy się, i zaśmieje w głos, ale też poczuje szybsze bicie serca, albo irracjonalną złość, którą spowodują oczywiście bohaterowie.   Poza tym, reszta się zgadza. Jest ognisty romans z fajnym zakończeniem, s

Nina Zawadza – Zrabowane nadzieje

  Wtedy, kiedy trwa konflikt zbrojny, zawsze cierpią  niewinni. Kobiety, starcy i przede wszystkim dzieci. W czasie II wojny światowej, naziści wyjątkowo brutalnie, ale i z olbrzymią precyzją obmyślili plan, by jak najwięcej zyskać dla III Rzeszy, bez względu na koszty. Dopuszczali się więc zbrodni i okrutnych eksperymentów, aż do momentu, kiedy Himmler wpadł na szatański pomysł zgermanizowania polskich dzieci, po to, by służyły dumnemu narodowi niemieckiemu. O wielu okrucieństwach II wojny światowej mówi się głośno. O najmłodszych, którzy przeżyli gehennę, opowiada się niewiele. Zmieniła to Nina Zawadzka w swojej najnowszej, poruszającej wszystkie zmysły powieści. Wojna przychodzi do małej miejscowości pod Kielcami w momencie, kiedy ludzie mają wykopki i przygotowują się do nadchodzącej zimy. Wszyscy mężczyźni z rodziny Antoszewskich wyruszają na front, pozostawiając w domu matkę i dwie siostry. Najstarsza z rodu, pamiętając jeszcze potworności I wojny światowej, drży o życie najbliżs

Elle Kennedy – Reputacja niegrzecznej dziewczyny

 Elle Kennedy potrafi w romanse. Czasem zdarzają się jej potknięcia, w których wyczuć można pośpiech lub niedopracowanie, ale w większości jej książki spełniają swoją rolę. Odstresowują, dają wytchnienie po ciężkim dniu i dodają trochę pikanterii do czasem dość przewidywalnego życia książkoholika. Jest to opowieść o dwojgu pogubionych młodych ludziach, którzy byli parą od liceum. Główna bohaterka – Genevieve, porzuca jednak ukochanego dość niespodziewanie i wyjeżdża na rok. Wraca dopiero na pogrzeb mamy. Niebawem spotyka też swojego byłego – Evana. Szybko okazuje się, że pomiędzy tym dwojgiem miłość i pożądanie nie wygasło. Muszą tylko znaleźć do siebie drogę powrotną. To była bardzo lekka i odprężająca lektura, mimo, że dotyczyła dość burzliwych relacji pomiędzy dwojgiem ludzi. Wskazywała bowiem destrukcyjny wpływ na drugą osobę i konsekwencje jakie ze sobą niosły pewne wspólne zachowania. Dopiero po zdaniu sobie sprawy z tego, że niszczy się siebie i ukochaną osobę, można zacząć budo

Namina Forna – Nieznające litości

 To, co zwykle przekonuje mnie do sięgnięcia po drugi tom cyklu, to nie tylko historia, ale też postaci. W pierwszej części przekonała mnie do siebie Deka, która była silną, kobiecą postacią walczącą z złem i usiłującą odnaleźć w sobie magię. Proces ten był niezwykle fascynujący i wieloetapowy, a autorka dała do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec zmian. Deka dała wolność uwięzionym boginiom, sama przeżyła ogromny szok odkrywając w sobie ogromne pokłady magii, a teraz, wraz ze swoją armią czeka na bitwę, która lada moment ma wybuchnąć. Jej zdolności jednak ewoluują i dziewczyna sama nie wie czy pozwolą na uratowanie Otery, czy wręcz przeciwnie – na jej ostateczna klęskę. To, co niezmienne w tym cyklu to silne i charakterne postaci kobiece (Britta, Keita, Belcalis), które momentami są bardziej wyraziste od głównej bohaterki. Widać, że autorka rozwija te postaci, daje im swego rodzaju literacką frywolność, którą konsekwentnie i z namysłem prowadzi. Rzecz jasna doświadcza jej też solidn

Katarzyna Grzebyk – Pomiędzy nami tajemnice

 Czasami oceniam książki o okładce, bo wiele mówią o tym, co kryje się we wnętrzu. Oniryczna, subtelna i nostalgiczna okładka, wskazywała, że oto przede mną lekka powieść obyczajowa o utraconej miłości. Trochę w tym prawdy było, ale nie wszystko, bowiem ta powieść to strukturalna, wielopoziomowa historia o życiu i wyborach, których dokonuje się często pod wpływem chwili. Jest to opowieść, która dzieje się w dwóch ramach czasowych; na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku i w roku 2022. Tuż po wojnie, do niewielkiej miejscowości posadowionej gdzieś w południowej Polsce dwie młode kobiety rodzą dzieci tego samego dnia. Krótko po narodzinach, rodzice jednego z dzieci giną w pożarze remizy strażackiej, a maluch zostaje pod opieką sąsiadów, którzy traktują go jako własne dziecko. W czasach współczesnych, jedna z młodziutkich dziennikarek otrzymuje od szefa i narzeczonego zlecenie napisania jako ghostwriterka biografii pewnego sportowca celebryty. Wyjeżdża więc w Bieszczady do miejsco

Soraya Lane – Córka z Grecji

   Zachwycona pierwszym  i drugim tomem cyklu o utraconych córkach, sięgnęłam po kolejny i tom. I muszę przyznać, że w greckiej odsłonie podoba mi się jeszcze bardziej! Ba! Jestem nim totalnie zauroczona. Rzecz jasna, fabuła rozpoczyna się podobnie jak w części  pierwszej, czyli od głównej bohaterki, która od tajemniczego prawnika otrzymuje dwa niewielkie przedmioty, które pomogą jej rozwikłać zagadkę z przeszłości i zaprowadzą prosto do Kuby i rozpostarte szeroko ramiona miłości. To urzekająca fikcja literacka, osadzona w pewnych ramach czasowych, które rządzą się swoimi prawami i są zupełnie inne od tych, znanych nam w czasach współczesnych. Mimo wszystko, podczas lektury szeroki wachlarz emocji przetacza się przez organizm osoby czytającej i jednocześnie potrafi zadbać o szybsze bicie serca, jak i przyprawić o potężne wzruszenie. Nie jest to lekki romans do kawki, a cudowna, wielopoziomowa i złożona powieść obyczajowa, w którą autorka wplotła ważny element historyczny. Książka nie j

Joanna Tekieli – Dębowe uroczysko

 W powieściach obyczajowych często upatruję swego rodzaju swojskości i uniwersalności, bowiem jest to rodzaj literatury, który trafić ma do wielu ludzi o różnych poglądach, statusie materialnym i światopoglądzie. I książka Joanny Tekieli taka właśnie jest, Trafia tam, gdzie i do kogo trzeba i to w sposób łagodny i bezbolesny. Jest to opowieść o grupie przyjaciół, którzy odnajdują drogę do siebie gdzieś w jakiejś niewielkiej miejscowości przed Bieszczadami. Tam pensjonat prowadzi młode małżeństwo, wkrótce dołącza do nich pomysłowa i twarda jak stal była żołnierka Nina oraz eteryczny i może nieco gapowaty wykładowca literatury – Eryk. Cała czwórka na pierwszy rzut oka jest szczęśliwa i zadowolona, ale każde z nich niesie na plecach pewien bagaż doświadczeń, który trudno zrzucić. Czy pomoże im w tym skomplikowanym zadaniu przyjaźń? To był szalenie ciekawy wstęp do kolejnych tomów. Dużo tu mowy o problemach, które się nawarstwiają i nie dają o sobie zapomnieć, o zaszłościach wlokących się

Ilona Ciepał-Jaranowska – Znajdziesz mnie wśród chmur

 W powieściach obyczajowych szuka się zwykle wytchnienia, czasem jednak trafiają się takie historie, które czemuś służą i warto, żeby czytelnik/czytelniczka na nie trafili. To tzw. książki drogowskazy, ale nie nakazujące, a sugerujące i podsuwające pewne rozwiązania. Tego rodzaju powieść zaserwowała Ilona Ciepał-Jaranowska, czym zaskarbiła sobie moją wdzięczność. Jest to opowieść o młodej, szaleńczo zakochanej dziewczynie, której życie zmienia się diametralnie w momencie, kiedy jej ukochany ginie w katastrofie lotniczej. Kobieta nie może poradzić sobie ze stratą, popada w depresję, z której wyciągnąć ją mogą tylko najbliżsi i skrzętnie ukrywana pasja. Opowieści o stracie, przeżywaniu kolejnych etapów żałoby i smutku, który temu towarzyszy zwykle są bardzo depresyjne i trudne w odbiorze. Ilona Ciepał napisała o tym z taką lekkością i niemal czułością, że lektura nie jest  ciężkostrawna i wymagająca. Owszem – wzrusza, daje też do myślenia, zwraca uwagę na fakt, że człowiek po stracie bli

Stella Tack – Black Bird Academy

 Niemal każdą powieść, która mianuje się tytułem wskazującym na fantastykę biorę w ciemno. Raz to rozczarowanie, a raz niezła niespodzianka. No i w przypadku książki Stelli Tack było podobnie, czyli spore zaskoczenie i całkiem niezła zabawa podczas lektury. Życie młodej kelnerki Leaf, zmienia się diametralnie, kiedy poznaje przystojnego mężczyznę. Buzując hormony, pożądanie i chęć bliskości, doprowadza jednak do tego, że chłopak wbija jej nóż w serce, po to, by przejąć jej ciało. Rytuał zostaje przerwany, a Leaf trafia do ciemnych lochów dziwnej akademii, w której otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Dziewczyna ma zostać egzorcystką, ale demon dzielący z nią ciało jest coraz bardziej pyskaty... Powieść rozpoczyna się do mrocznie i niebezpiecznie. Okazuje się, że zło może zaatakować z zimną precyzją nawet w tak gorącym momencie jakim jest seks. A to już daje obietnicę na to, że autorka jeńców nie bierze i oto przed czytelniczką pojawia się soczysta i wartka historia. Przezabawna, peł

Przemysław Kowalewski – Sierociniec

 Z bardzo dobrymi kryminałami jest tak, że... zbyt szybko się kończą. W przypadku "Sierocińca" tak właśnie było, a poczucie ściskającego trzewia niedosytu towarzyszyło mi dobrych kilka dni. I nie pomógł tu nawet tak zwany czytelniczy klin. Za dużo myślałam o tej książce. Jest to powieść utkana na kanwie wydarzeń, które miały miejsce w latach siedemdziesiątych w Szczecinie. Tam właśnie autor osadził fabułę i dał swoim bohaterom do wykonania zadanie, które było niebezpieczne nie tylko kryminalnie, ale i politycznie i trzeba było robić niezłe szpagaty, żeby doprowadzić je do końca. Kowalewski świetnie oddał czasy PRLu, w których jedyna słuszna, komunistyczna władza, popychana do działania przez sowietów drwiła sobie z ludzi, napychając kabzy pieniędzmi pochodzącymi z przestępstw, a w szczególności z nierządu i handlu ludźmi, szczególnie handlu sierotami. Ciężka niczym gęsta mgła, niemal duszna atmosfera tej powieści, świetnie odzwierciedlała siermiężne czasy Rzeczpospolitej Ludo

Maja Opiłka – Czarny żałobnik

 Zawsze, kiedy odkładam książkę, która zrobiła na mnie wrażenie, mam ochotę wyściskać autora/autorkę. Czasem podoba mi się całokształt, czasem postaci, innym razem pomysł, ale zawsze doceniam wkład i pracę jaką włożono w powstanie powieści. Debiut Mai nie był wolny od kilku potknięć, które czytelnicy kryminałów wyłapią w mig, ale czytało się szybko i zainteresowaniem. Jest to opowieść o  bezwzględnym mordercy, który z lubością torturuje swoje ofiary aż do śmierci i pozostawia przy nich, jako swój makabryczny znak rozpoznawczy – motyla. Ciała są zmasakrowane, często rozczłonkowane. Tropy są niejednoznaczne, a oprawca trudny do schwytania. Jednocześnie toczy się też sprawa handlu dziewczętami, ale tutaj główną rolę gra tylko prokuratorka, która prowadzi swoje własne śledztwo, a to jest świetnym wstępem do tego, by przeciągnąć to w kolejnych tomach. Całkiem sprawnie to wszystko wyszło. I śledztwo (choć fajnie i z pomysłem pogmatwane), i bohaterowie dość soczyści, ale też całkiem mocne dia

Elizabeth Fremantle – Rozgrywka królowej

 Powieści utkane na kanwie wydarzeń historycznych zawsze cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem. Najważniejsza jednak w tworzeniu tego typu opowieści, była skrupulatność autorek/ów i doskonała wiedza historyczna, poparta wielogodzinnymi posiadówkami w bibliotekach, które służyły zdobyciu wiedzy z danego okresu. Szacunek do czytelnika i uszanowanie historycznych faktów to punkt obowiązkowy. Całe szczęście Elizabeth Fremantle wykazała się w tej dziedzinie kunsztem i smakiem. Książka opowiada o młodej i pięknej Katarzynie Parr, która trafia na dwór starzejącego się króla. XVI wiek rządził się swoimi prawami, ale jak w każdym dworze, prym wiodły damy dworu i dworskich alkowach, ukrytych za puchem i pierzynami zapadały najważniejsze w historii decyzje. I w przypadku tej bohaterki jest podobnie, ale za to jak barwnie! To, co zasługuje na uznanie, to kunsztowne i drobiazgowe odwzorowanie strojów obowiązujących na dworze Tudorów, zasad i praktyk, które tam stosowano. Autorka dużo czasu poświę

Daphne du Maurier – Generał i panna

 O tym, że Daphne du Maurier była pisarką doskonałą wiedzą jej oddani czytelnicy. A na przestrzeni dziesiątek lat przybywa ich coraz więcej, bowiem kto raz zachwycił się jej kunsztem pisarskim, ten przepadł na zawsze. "Generał i panna" to romans, który autorka osadziła w czasie szalenie trudnym dla Anglii, w momencie, kiedy politycznie wrze jak w ulu i dochodzi do bratobójczych walk w czasie wojny domowej. Nie spodziewajcie się jednak powieści w stylu "Północy i Południa", a gotyckiej, nieco przyciężkawej acz wielowymiarowej powieści w stylu gotyckim, której zadaniem jest by pokazać i walory przyrodnicze, i polityczne i dopiero na samym końcu ludzkie uczucia. Jest to powieść monumentalna, wspaniała w każdym szczególe, poczynając od drobiazgowych, wielostronicowych czasem opisów miejsc i przyrody, poprzez pieczołowicie zbudowane postaci, aż do historii Anglii w połowie XVII wieku. Jak to u Maurier bywa, historia toczy się niespiesznie. Autorka nie spieszy się, by pok

Oliwia Panek – w rytmie uczuć

 Różowa okładka, chłopak siedzący na kanapie, gitara, uroczy psiak i zasłuchana dziewczyna, wskazują jasno, że oto przed czytelniczką słodki romans, który ma za zadanie odprężyć i dać chwilę relaksu. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie fakt, że cały zamysł rozjechał się tu niczym koła w przeładowanej przyczepce. Jest to opowieść o dość znanej influencerce, która po utracie bliskiej osoby, stara się wyjść na prostą, pracując intensywnie i odwiedzając syna w szpitalu. Natomiast Reg jest chłopakiem, który zakochuje się w niej niemal od pierwszego wejrzenia i robi wszystko, by dziewczynę wyciągnąć z mroku. Nim rozpocznę wyliczankę rzeczy, które się tu nie udały, wspomnę o tym, że Reg wyszedł autorce bardzo dobrze. Chłopak jest wyjątkowy, może nieco naiwny, ale bardzo uczuciowy, szalenie romantyczny i zabawny, szybko przestawiający własne potrzeby na potrzeby partnerki. I to w jaki sposób stara się o uwagę Aub jest bardzo intersujące i takie, jakie powinno być w romansach właśnie. Kilka zab

Anna Dąbrowska – Złote blizny

 Ach jakaż to była piękna powieść! Jednocześnie trudna i łatwa. I wydawać się może, że to niemożliwe, ale tak się dzieje, kiedy dwoje ludzi potrzebuje pomocy i mogą wesprzeć się wzajemnie. To opowieść o dwojgu obcych sobie ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem na skutek traum  przeżytych wcześniej. Trafiają jednak pod opiekę japońskiej terapeutki, która potrafi tak zmotywować swoich podopiecznych, by na odniesionych i ledwo zabliźnionych ranach, zacząć tworzyć coś pięknego i wartościowego. To bardzo elastyczna książka. Ma swoje tempo, które autorka dostosowuje do fabuły. Nie pędzi na złamanie karku, nie zatyka czytelnika rozbuchaną do granic możliwości akcją, a grzecznie i spokojnie wprowadza w kolejne etapy historii, nie epatując nadmiernymi informacjami. Wszystko ma tu swój czas i miejsce, co powoduje, że czytelnik doskonale i dogłębnie może zapoznać się z bohaterami. Mamy tu niebywale delikatne historie, sportretowane w sposób wysoce kulturalny i delikatny. Dramatyczne bohaterów to

Catherine Doyle & Katherine Webber – Bliźniacze korony

 Cudownie jest czytać, kiedy w jednej powieści znajdziesz to, co lubisz, czyli i historię przygodową osadzoną w fantastycznym universum, i romans. I to wszystko w podwójne wersji, bowiem bohaterkami są bliźniaczki. Po utracie obojga rodziców, jedna z bliźniaczek zostaje w pałacu, po to, by zaufany doradca zmarłego władcy, tzw. Oddech króla, przygotował ją do roli królowej, natomiast z drugim noworodkiem, niania umyka wprost w ramiona czarownic, które z kolei przygotowują dziewczynkę do tego, by pozbawić władzy bliźniaczkę i powrócić z czarownicami do ukochanego królestwa. Nic jednak nie idzie po myśli żadnej ze stron, bowiem obie nie doceniły przeciwnika. To była wyjątkowo udana podróż po skomplikowanych losach czarownic i gnębiących ich klanów. Wspaniale i drobiazgowo wykreowani bohaterowie poruszają się w niemal doskonale rozpisanym fantastycznym świecie, dostosowując się do założeń jakie narzuciły im autorki. Mnóstwo tu legend i wierzeń, niuansów, które kształtują charaktery bohater

Marcin Kozioł & Katarzyna Dowbor – Czary w Kopytkowie

 A cóż to za historia, że jeden koni ze "Stajni pod tęczą" zmienił styl i obudził się mając na głowie pstrokate, wielobarwne afro i takiż sam kolorowy ogon? Ano jest to historia nie z tej ziemi! A właściwie z ziemi kopytkowskiej, na terenie której chyba ktoś czaruje... Ta wspaniała, kolorowa okładka, z której łypie ciekawskie oko Niunia i przyciąga wzrok arabskiej księżniczki Lukrecji, to cudowna i mądra opowieść dla maluchów, która nie tylko bawi, ale też uczy. Trzeba bowiem wiedzieć, że jest to historia o stadzie przyjaciół, do których nie należą tylko konie, ale też pies, kot, myszki, żaby i jeż. I w tej pięknej rodzinie wydarza się rzecz niesamowita, którą wszyscy starają się wyjaśnić. Pomaga im w tym właścicielka – pani Kasia i jej wnuczka Janeczka. Jest to opowieść o radości z posiadania rodziny, o cieszeniu się z małych rzeczy, o przełamywaniu pierwszych lodów i przezwyciężaniu nieśmiałości. Jest to też mądra historia o tym, że bycie innym jest fajne i wcale nie należy

Valerie Perrin – Zapomniane niedziele

 Moja babcia mawiała, że temu na górze nie wyszła starość. A to, czy jakikolwiek bóg brał w tym udział czy inne siły wyższe, coś w tym powiedzeniu faktycznie jest. Bo rzadko się zdarza, żeby ostatnie chwile życia należały do przyjemnych. O starości i przemijaniu, ale nie tylko, opowiedziała Valerie Perrin w swojej powieści, którą zadebiutowała w 2015 roku. Jest to opowieść o młodej dziewczynie Justine, pracującej w domu opieki "Pod hortensjami". Pomimo młodego wieku, kobieta jest emocjonalnie wyniszczona, zmęczona i bierna. Rozmowy z podopiecznymi skłaniają ją do przemyśleń i przywracają wiarę w to, że życie może być piękne. Valerie Perrin ma niebywałą zdolność do tworzenia powieści wieloznacznych, do składania zdań w taki sposób, by po dotarciu do kropki rozkładać tekst na czynniki pierwsze i zastanawiać nad tym co się właśnie przeczytało. Wszystko się tu ze sobą zgadza i nie ma tu nic przypadkowego. Nie jest to jednak powieść pełna patosu, a delikatna, czasem romantycznie n

Alicja Filipowska – Ani słowa o rodzinie

 Panuje przekonanie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. W wielu przypadkach tak jest, ale są też osoby dążące do tego, by tę pełną i szanującą się rodzinę mieć. Tak też jest w przypadku Kai, która marzy o tym, by móc polegać na bliskich, by mieć się komu wygadać i spędzać wspólnie czas. Los jednak nie szczędzi jej problemów. Po śmierci mamy, dziewczyna wraca do Polski. Okazuje się, że babcia nie żyje, a dziadek wcale nie jest jowialnym i uprzejmym staruszkiem. Prędzej mu do zgryźliwego tetryka niźli do książkowego seniora otoczonego wianuszkiem wnucząt. Kaja, mimo wszystko stara się zdobyć zaufanie dziadka, przy okazji dowiadując się wielu niewygodnych rzeczy. Wydawać by się mogło, że ta książka jest przeładowana emocjami, że będzie nieznośnie trudna w odbiorze i przytłaczająca. Okazuje się, że autorka uniknęła tego dołującego sentymentalizmu i zaserwowała powieść na wskroś prawdziwą, ale lekkostrawną, nie pomijając jednak tematów przykrych. Wspaniale rozbudowała sobie aut

Trygve Gulbranssen – A lasy wiecznie śpiewają

 "A lasy wiecznie śpiewają" po raz pierwszy ukazała się w 1933 roku i niemal natychmiast stała się bestsellerem. Do tej pory wydawano ją wiele razy i zawsze cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem. Co ma w sobie ta niełatwa przecież i w czytaniu i odbiorze powieść? Ano odpowiedź jest niejednoznaczna i dość skomplikowana, bo na jej ponadczasowość wpływa bardzo wiele elementów. Jest to opowieść o trzech pokoleniach pewnej norweskiej rodziny, żyjącej w XIX wieku, w środku  nieprzyjaznych, zimnych lasów północnych.  To epicka i potężna opowieść prozatorska, która zachwyca wysublimowaną poetyką, ale i prostotą jednocześnie. Do tego wspaniała, wielopoziomowa, błyskotliwa fabuła ukazująca proste życie chłopstwa, które ukształtowała ciężka praca i wiara. To też szereg kontrastów pomiędzy tradycjami z dziada pradziada, a nowoczesnością i nieporozumieniem, które wciąż narasta. Mnóstwo tu też oddania, miłości, czułości do bliskich, ale też konfliktów, dzięki którym całość nabiera charak

Forrest Gump – Winston Groom

 Cóż ma w sobie ta książka, że od kilkudziesięciu lat cieszy oczy czytelników, bawi, wzrusza i koi? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bowiem przygody Forresta, który z pewnością był w spektrum autyzmu są wyjątkowe i próżno szukać w świecie literackim podobnych. Uroczy pierdoła Forrest Gump wiedzie spokojne życie. Mieszka wraz z matką w dużym domu gdzieś w Ameryce. Kiedy dorasta, zaczynają się dziać rzeczy przypadkowe, które dziwnym trafem rzucają go w wir najważniejszych historycznie wydarzeń.  To niezwykła książka, która jest dla mnie zawsze balsamem na skołatane nerwy.  Jeśli boicie się, że jest to książka przeładowana informacjami historycznymi, to niepotrzebnie. Wszystkie najważniejsze fakty są wyraźnie zaznaczone, ale trzeba pamiętać, że jest to książka przygodowa, więc bardziej przypomina opowieść dobrego znajomego niźli podręcznika do historii. Ta wspaniała, wielowymiarowa powieść rozkręca się bardzo powoli. Nie nudzi jednak i nie jest sztucznie wypełniona, zawiera