Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Piotr Kościelny – Zwierz

O potwornych zbrodniach, w dodatku wyrządzonych na rodzimym poletku czyta się bardzo trudno. Chcąc nie chcąc, człowiek wyobraża sobie te przerażające sceny i myśli, że mógł zostać ofiarą, szczególnie tak brutalnego zwyrodnialca. I tu rozpoczyna się historia. Nikt, nigdy nie zna drugiego człowieka na tyle dobrze, by móc domyślić się, że jest autorem wyjątkowo brutalnych morderstw. źródło: geralt/pixabay Potwór mordujący ludzi, grasuje w okolicach Wrocławia. Zabija z wyjątkową brutalnością, cechuje się brakiem jakichkolwiek uczuć wyższych, w dodatku dokładnie planuje swoje zbrodnie, pieczołowicie zaciera ślady i zawsze jest dwa kroki przed policją. Przy zwłokach zostawia zawsze list, w którym wskazuje, że zna jednego ze śledczych. Główny zainteresowany natomiast, stawił sobie za punkt honoru schwytanie "Zwierza", tym bardziej, że jego ofiarami stają się osoby, które zna. Rzadko zdarza mi się czytać tak fascynujące, a zarazem mrożące krew w żyłach historie. &q

Brandon Mull – Opowieści Zwierzoduchów

Doskonale znany fanom fantastyki Brandon Mull powraca z przytupem. Jednak książka, o której chcę dziś opowiedzieć nie jest w całości jego autorstwa. Wraz z kilkoma innymi pisarzami stworzył smaczną historię składającą się z opowiadań.  O Zwierzoduchach usłyszeliśmy już jakiś czas temu i śledziliśmy ich losy. Poznaliśmy dzieci, które w pewnym wieku dowiadywały się, że z danym zwierzęciem łączy je bardzo silna więź, która za pomocą magii związuje je ze sobą, dając obojgu nieopisaną moc. A wszystko dzieje się po to, by walczyć ze złem.  Dziś krótko o ostatnim tomie niezwykłych przygód Zwierzoduchów i ich opowieściach, bo to właśnie z ich perspektywy patrzymy na rozwijającą się fabułę. Kovo, Jhi, Brigana, Essix i Urazy to pięć różnych zwierząt, których historię poznajemy. Jest to wydanie specjalne powieści, nie raz i nie dwa nazywane przez fanów gatunku "zapełniaczami", które w większy lub w mniejszy sposób uzupełniają wcześniej wydany cykl. W tej sytuacji możn

Lars Simon – Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena

Jestem okładkową sroką i czasem piękne wydania gubią mnie w księgarniach. Tym razem zajęłam się książką, której okładka kompletnie mi się nie podobała, ale za sprawą dość sugestywnej namowy pewnego pana, a także fragmentu dostępnego w sieci, postanowiłam spróbować. Co z tego wszystkiego wyszło? Zapraszam na magiczną wycieczkę. Życie nudnego konsultanta biznesowego płynie powoli i bez żadnych wzniosłości. Do momentu jednak, kiedy to okazuje się, że popełniono zabójstwo, ofiarą jest jego sąsiad, a sprawca tej zbrodni wyparował. Cóż on  –  Lennart Malmkvist, ma wspólnego z tym okropnym bałaganem? Ano zostaje spadkobiercą magicznego sklepu oraz właścicielem dziwacznego psa, który... gada i wie więcej o magii niż niejeden czarodziej. Okropny sierściuch Buri Bolmen to zwiastun nadchodzących kłopotów albo niezrównoważenia psychicznego, które dotknie głównego bohatera. Ta książka jest dziwna, co wcale nie znaczy, że zła. W tym szaleństwie jest metoda, bo nic tu nie jest oczywist

Fałszywy Pieśniarz Martyna Raduchowska

To już jest koniec, nie ma już nic... ponieważ przybył Fałszywy Pieśniarz i pochłonął wszystko. Zaczęło się od tego, że Ida miała pecha, a właściwie pech miał Idę. A potem ruszyła lawina i okazało się, że dziwne rzeczy, które przytrafiają się dziewczynie mają swoje drugie dno. Ida bowiem nie może dłużej uciekać od swojego przeznaczenia i zostaje Szamanką od Umarlaków. Pech jednak nie odpuszcza i jeśli może coś napsocić, to z pewnością zrobi to tak, by wyglądało na winę Idy. Koniec końców dziewczyna pozbędzie się impertynenta, ale nie ma nic za darmo, tragedia zacznie gonić tragedię... Trylogia napisana przez Martynę Raduchowską to fantasy na najwyższym poziomie. Początkowo uroczo magiczne, wprawiające czytelnika w pewnego rodzaju niepokój, muskające żartem, wyciszające wspomnieniami, a potem coraz bardziej intensywne. Krok po kroku przygotowujące do ostatecznego zderzenia z przerażającą prawdą. Fałszywy Pieśniarz atakuje z rozmysłem. Trup ściele się gęsto i w momen

Nasz dom płonie – Bonnie Kistler

Mówi się, że czytanie to nie tylko rozrywka, ale też swego rodzaju nauka. Pewien zakres dydaktyczny, który przyswajamy wraz z kolejnymi przeczytanymi słowami. W przypadku tej powieści mamy do czynienia ze wszystkim po trosze. Nawet jeśli przesłanie, które z niej płynie  –  boli i nie chce wyjść  głowy. Zajrzyjmy więc do, wydawałoby się zwyczajnej rodziny, familii patchworkowej, która w XXI wieku nikogo już nie dziwi. Funkcjonowanie w niej nie jest łatwe, ale niesie ze sobą wiele zysków, jeśli tworzą ją osoby, które potrafią się ze sobą dogadać. Mamy tu wspaniały tego przykład. Przyrodnie rodzeństwo i rodzice, dogadują się między sobą niemal wzorcowo, życie płynie zwyczajnie. Niestety wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, kiedy to dochodzi do tragicznego w skutkach wypadku. Utrata dziecka to przeżycie traumatyczne i w swoich skutkach nieobliczalne. Niemal zawsze tragedia ta kończy się szukaniem winnych, wiąże się z długotrwałym i przejmującym bólem oraz niejednokrotni

Zapach goździków – Agnieszka Lis

Powoli zbliża się czas, kiedy w centrach handlowych, na ulicach miast i domach, zaczną pojawiać się świąteczne dekoracje, a z głośników popłyną dźwięki nieśmiertelnego Jingle bells albo Last christmas. Zanim jednak ten czas nastanie, teraz już można cieszyć się  bożonarodzeniowymi propozycjami literackimi. Ja wybrałam dziś Zapach goździków od Agnieszki Lis. Wiedzieć należy, że wybierałam tę książkę spoglądając na okładkę. To właśnie ona zwróciła moją uwagę i dzięki niej zagłębiłam się w lekturze, ponieważ przyznać muszę, że po raz pierwszy sięgnęłam po powieść tej autorki. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, do których przygotowuje się wielka patchworkowa rodzina i najbliżsi przyjaciele. To swego rodzaju tradycja, której wszyscy skrzętnie przestrzegają. Święta jak zawsze spędzają przy wspólnym stole, który ugina się od wspaniałych potraw, wybornych win wprost z najlepszych winnic i wysublimowanych dźwięków koncertów noworocznych. Nie jest to jednak sielanka. I zani

Rytuały wody – Eva García Sáenz de Urturi

Kiedy człowiek czeka na drugą część powieści, ma w głowie wiele wątpliwości. A to obawia się klątwy drugiego tomu, który wielokrotnie bywa gorszy od pierwszego, a to obawia się czy autor sprostał zadaniu i czy aby poprzeczka postawiona w pierwszej części nie jest zbyt wysoko. Tak właśnie było w przypadku Rytuałów wody. Cieszyłam się na kontynuację, jednocześnie modląc się w duchu by ta część była równie smakowita jak poprzednia.  Wracamy do Vittorii, którą tak szybko opuściliśmy w poprzedniej części. Unai Lopez de Ayali nie wrócił jeszcze do pracy. Cały czas jest na urlopie zdrowotnym, dochodzi do siebie po postrzale, ale jego zawodowa partnerka Estibaliz brutalnie wciąga go do śledztwa. Tym razem ofiarą jest była dziewczyna profilera, autorka komiksów. Ciało kobiety znajduje się w górach, jest do połowy zanurzone w kotle wypełnionym wodą, ukazując widoczny już brzuch ciążowy. Wszystko wskazuje na to, że to pierwsze morderstwo, a kolejne, rytualne pojawią się wkrótce. Robi s