Jojo Moyes nie trzeba przedstawiać. Zrobiło się o niej głośno za sprawą słynnej już dziś powieści pt. "Zanim się pojawiłeś", która szturmem zdobyła wszystkie listy bestsellerów i zauroczyła miliony czytelniczek na całym świecie. I właściwie rzadko zdarza się, że ktoś tej książki nie czytał. Dziś jednak kilka słów o innej propozycji tej autorki – "Srebrnej Zatoce".
Wspaniale, że dzięki książkom można przenieść się w zupełnie inny świat i móc przeżywać historie bohaterów wraz z nimi. Nie wszyscy autorzy robią to dobrze i czasem czujemy się niechcianymi obserwatorami czyjegoś życia. Jeśli chodzi o Jojo Moyes, to jej to nie dotyczy, bowiem bohaterowie stają się naszymi przyjaciółmi już od pierwszych stronic i kibicujemy im do ostatniej strony. Zapraszam do dalekiej podróży za Ocean. Do kraju kangurów i Aborygenów –
do Australii.
W Srebrnej Zatoce pojawiamy się wraz z Humbakami, które migrują tamtejszymi wodami. Fascynujące morskie doświadczenia, gromady olbrzymich stworzeń i taniec delfinów butlonosych, to swoiste powitanie z czytelnikiem, który z przyjemnością rozpoczyna lekturę.
Chciałam napisać, że głównymi bohaterami są Lisa i Mike, ale doszłam do wniosku, że byłoby to pewne niedopowiedzenie. Nie można jednoznacznie określić głównych bohaterów i zawęzić ich grona, bowiem tu mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym. Lisa to przerażona kobieta z przeszłością, która nie dopuszcza do siebie i swojej córki nikogo poza wąskim gronem przyjaciół. Mike to przebojowy pracownik olbrzymiego konsorcjum, dążący po trupach do celu bezwzględny negocjator. Kathleen, właścicielka podupadającego hotelu, dobra dusza tamtejszej społeczności, twardo stąpająca po ziemi kobieta o anielskim sercu. Greg – wiecznie zapatrzony w Lisę kapitan jednego z turystycznych katamaranów, Yoshi – studentka pracująca na drugiej łódce wycieczkowej, pochodząca z krajów wschodnich, delikatna, taktowna, bardzo lojalna. Nino Gaines, zakochany do szaleństwa w Kathleen właściciel winnicy oraz dziewczynka o imieniu Hannah, nad wyraz mądra jak na swój wiek dziewczynka o niezwykłym usposobieniu.
Wszyscy ci ludzie to składniki pysznego dania zaserwowanego nam przez Moyes. Każda z postaci wprowadza do powieści odpowiednią dawkę informacji, kształtuje fabułę i prowadzi ją w odpowiednią stronę. Czy bez kilku tych postaci historia miałaby sens? Oczywiście, że tak, ale wtedy stałaby się nudna i nijaka, a dzięki wielu wątkom jest ciekawa i rozwija się z rozdziału na rozdział.
Trudno opisać tę powieść jednym słowem, bowiem z pewnością należy do obyczajówek, ale też nosi w sobie elementy romansu i dramatu. To swoisty mix wielu kategorii literackich, dzięki któremu nie sposób się oderwać od lektury.
Jojo Moyes ma to do siebie, że lubi wzruszać. I w tym przypadku nie zawiedziemy się. Pod koniec należy mieć w pogotowiu paczkę chusteczek – będą potrzebne do osuszania łez. Książkę czyta się szybko. Historia jest fascynująca i pięknie opowiedziana, momentami przypominała mi "List w butelce" Nickolasa Sparksa, ale ta pierwsza kończy się happy endem, więc nie musimy obawiać się o los bohaterów. Na zimowe, ponure dni – propozycja jak znalazł!
Komentarze
Prześlij komentarz