Nie chcę ukrywać faktu, że do książki przekonała mnie piękna okładka. Zastanawiałam się, czy to będzie zwyczajna porcja fantasy, czy może coś z nurtu sc-fi. I po przeczytaniu stwierdziłam, że ani to, ani to. W zasadzie, trudno mi powiedzieć co to było. Dobrze, że chociaż okładka się wybroniła...
Chciałam opowiedzieć o tym, że pewne wyjątkowe siostry rozpierzchły się w czasie i przestrzeni i jedna z nich usiłuje je wszystkie odnaleźć, angażując do tego wszystkie potrzebne środki i... przy okazji męczy czytelnika.
Ilość informacji pojawiających się w książce, jest tak duża, że momentami nie sposób się połapać. Mnóstwo nowych bohaterów, mnogość wątków i co chwilę zmieniające się otoczenie, powodują, że do opowieści wkrada się chaos. Nie ma tu ujednoliconych faktów, jakichś odnośników co do ram czasowych i przestrzennych. Tu wszystko dzieje się wszędzie i nigdzie. I człowiek się gubi, potem się nudzi, a potem doczytuje tę książkę do końca, bo przecież honor nie pozwala, by ją odłożyć i w koniec końców żałuje. Żałuje tego, że mogło być to coś wspaniałego, ale gdzieś się wszystko rozjechało.
Nie można zarzucić autorce braku wyobraźni. O, z całą stanowczością ją ma, i dobrze jej tam w głowie buzuje. Pomysł był dobry, niesztampowy i dość oryginalny, ale czegoś zabrakło w wykończeniu, dosmaczeniu, czy też literackiemu doprawieniu. Wyszło to trochę ciężkostrawne i sprawiało wrażenie przerostu formy nad treścią.
No i smutno mi z tego powodu, bo bardzo lubię fantasy i chętnie po nie sięgam. Teraz zrobię sobie jednak przerwę, bo ta książka niestety będzie mi się odbijała czkawką.
Komentarze
Prześlij komentarz