Ludzie marzą o wyjazdach do słonecznego i gorącego Dubaju. Do blichtru i bogactwa, którym ocieka to miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jednak to, co turysta widzi na zewnątrz nijak ma się do tego, co dzieje się u jego prawowitych mieszkańców. A o to, by ciekawski podróżnik się o tym dowiedział zadbał Tom Steinford w swoim reportażu o życiu i zasadach panujących w pałacu szejka. Porażająca prawdą, kłująca w oczy, niewygodna, szarpiąca wszystkie delikatne w organizmie struny – taka właśnie jest ta lektura. I mimo, że skończyłam ją czytać wczoraj, to jej przesłanie przyszpila mnie ciągle do ściany zwanej bezradnością i bezkarnie trze moją duszę papierem ściernym nienazwanych uczuć. I być może moje słowa trącają patosem, ale nie potrafię inaczej ich wyartykułować.
Nieprawdopodobnie rzetelna była to książka ukazująca, że to błyszczące, mieniące się nowoczesnością i pyszniące się wspaniałymi widokami miasto, znajduje się wciąż pod wpływem ortodoksyjnego patriarchatu, który ustanowił prawo, traktujące kobiety, jako ludzi drugiej kategorii.
To bolesny i szalenie rzeczywisty obraz okrucieństwa, który odziera potencjalnego turystę lub turystkę ze złudzeń, każe się zastanowić nad tym, co stałoby się, gdyby sam/sama znalazła się pod opieką opętanego władzą człowieka i czy odważyłby się na taki sam czyn, jak jedna z córek szejka – Latifa.
O kobietach uciemiężonych, umęczonych i przebywających pod toksycznym wpływem najbliższych mężczyzn, mówi się coraz więcej. I jest to oczywiście słuszne. Niemniej jednak, to, w jaki sposób są traktowane oraz to, jak niewielkiemu odsetkowi z nich udaje się wyrwać z mrocznych sideł – nadal przeraża.
Komentarze
Prześlij komentarz