Książka, która porusza wszystkie struny w czytelniczym organizmie, jest obiektem pożądania. Jeśli chodzi o powieść M. L. Stedman, to jest to idealny przykład na powyższe stwierdzenie. I choć od jej premiery minęło już sporo czasu, to powieść nadal zachwyca i przybywa jej wielu wiernych odbiorców.
Jest to opowieść o młodym małżeństwie mieszkającym w latarni morskiej. Kochający się i ufający sobie młodzi ludzie cierpią po utracie kilku ciąż i urodzeniu martwego dziecka. Kilka dni po stracie potomka znajdują łódź, na której znajduje się maleńka dziewczynka i jej martwy ojciec. Małżeństwo postanawia zaopiekować się maleństwem, nie zgłaszając tego faktu władzom. Niestety kłamstwo ma krótkie nogi i wkrótce przysporzy im wiele bólu.
To nieprawdopodobnie piękna i wzruszająca opowieść o macierzyństwie, bezwzględnej i oddanej miłości, ale też depresji, która wyciąga swoje czarne macki wtedy, kiedy człowiek jest bezbronny i najłatwiej się jej poddaje.
Ta książka przedstawia nieustająca walkę z samym sobą, ze swoimi słabościami, marzeniami, wyrzutami sumienia, ale też niewyobrażalną chęcią posiadania dziecka, która obezwładnia i paraliżuje wszystkie zmysły.
To miotanie się bohaterów, ich ścierające się ze sobą charaktery, walka, jest jak niekończąca się sinusoida. Te wahania nastrojów, wylewająca się z nich moc emocji, powodują, że łatwo jest się utożsamić z Tomem i Isabel. Wydawać by się mogło, że czytelnik nie jest w stanie jednorazowo przyjąć na siebie tak potężnej dawki uczuć i będzie miał problem z doczytaniem do końca, ale okazuje się, że w przypadku tej powieści rzecz ma się zgoła inaczej.
Tutaj bowiem zachwyca i przepiękny język i przesiąknięte emocjami sceny, ale też niełatwa i skomplikowana historia dwojga ludzi.
Polecam z całego serca.
Komentarze
Prześlij komentarz