Przejdź do głównej zawartości

Caro De Robertis – Perła

 Nie lubię skrajności. Nie znoszę konserwatyzmu, który zamyka oczy na krzywdę innych, hipokryzji udającej moralność i mydlenia oczu frazesami o „wartościach”, które mają jedynie maskować lęk przed różnorodnością. Drażni mnie przaśność i hałas, nienawistny ton ludzi, którzy z dumą noszą beton zamiast serca. Dlatego tak bardzo potrzebuję książek, które mimo trudnych tematów dają nadzieję. Że można żyć inaczej. Że jest możliwy świat, w którym nie trzeba bać się bycia sobą, kochania inaczej, myślenia głębiej.



Jedną z takich książek jest Perła. Wspaniała, wielopoziomowa powieść. To nie tylko opowieść o dorastaniu w cieniu traumy, o miłości i zdradzie, ale też o przełamywaniu milczenia i odzyskiwaniu głosu. O nadziei cichej, nieoczywistej, która rodzi się tam, gdzie pozornie nic już nie może wyrosnąć.

Bohaterką powieści jest Perla, studentka psychologii, jedynaczka z dobrze sytuowanej, konserwatywnej rodziny mieszkającej w Buenos Aires. Jej ojciec to oficer marynarki wojennej, ceniony i poważany, a ich życie wydaje się stabilne i pełne komfortu. Jednak cień przeszłości nie daje Perli spokoju. Dziewczyna od lat przeczuwa, że historia jej ojca nie jest tak nieskazitelna, jak chce to przedstawić rodzina. Że coś zostało przemilczane. Wszystko zmienia się, gdy w domu Perli pojawia się tajemniczy nieproszony gość, całkowicie niepasujący do świata, w którym dorastała. Jego obecność staje się katalizatorem przemiany i popycha ją ku prawdzie, którą dotąd wypierała lub w którą bała się uwierzyć. Okazuje się, że życie Perli zostało naznaczone przez brutalność i okrucieństwo lat dyktatury wojskowej. A jej ojciec nie był tylko biernym uczestnikiem tych wydarzeń.

Autorka snuje tę opowieść z niezwykłą wrażliwością. Jej styl jest liryczny, ale nie przesadnie ozdobny, pełen emocji, ale niebanalny. W Perle bowiem, nie chodzi jedynie o osobistą historię jednej młodej kobiety, ale o głos całego pokolenia dzieci „niewidzialnych” , czyli ofiar terroru, które dorastały, nie znając swoich prawdziwych korzeni. To powieść o wewnętrznej walce między lojalnością wobec rodziny a lojalnością wobec własnego sumienia. O miłości, która nie zawsze jest dobra. O przebaczeniu, które czasem przychodzi z trudem lub nigdy.

To książka aktualna także dziś, w czasach, gdy historia zbyt często staje się narzędziem manipulacji, a prawda bywa niebezpieczna. De Robertis przypomina, że dojrzewanie to nie tylko sprawa wieku, ale odwagi, by spojrzeć prawdzie w oczy.

Jeśli szukasz literatury, która porusza do głębi, która stawia pytania trudne, ale konieczne, Perła jest książką, po którą warto sięgnąć. Wspaniała, ważna i przebogata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...