Przejdź do głównej zawartości

Pragnienie


Lato było gorące. Upał dawał się we znaki wszystkim bez wyjątku. Ludzie zamykali się w domach, zwierzęta chowały się w cieniu drzew, a ja prawie biegłam z zakupami, żeby jak najszybciej zobaczyć mego ukochanego.





Mój jedyny, niepowtarzalny i bardzo, bardzo seksowny mężczyzna. Sam jego widok wprawiał mnie w stan słodkiego oczekiwania i rozgrzewał do czerwoności. Uwielbiam dotyk muskularnego ciała, męski zapach pełen testosteronu i smak jego zmysłowych ust. Pędziłam co sił w nogach i w myślach powtarzałam sobie, że jeszcze tylko kilka metrów i znajdę się w jego silnych ramionach.

Weszłam do pokoju spragniona widoku mojego mężczyzny i spojrzałam wprost w błękitne olbrzymie oczy. Siedział na kanapie w samych bokserkach. Piękne, umięśnione ciało skrzyło się kropelkami potu, rozwichrzone włosy i leniwy uśmiech na ustach obiecywały namiętny wieczór.

Kiedy mnie zobaczył, podniósł wzrok i oblizując łakomie usta jęknął. Na jego czole lśniły bezbarwne krople, które wzmogły mój apetyt na seks. Oddychał płytko i naprężył mięśnie. Stojąc w progu, powoli zrzuciłam sandałki na obcasach. Jednym ruchem rozpięłam suwak sukienki i zgrabnie się z niej wyswobodziłam. Obserwowałam, jak źrenice mu się powiększają i niecierpliwie przesuwa się na skraj kanapy.


Czekał na mnie. Na swoją wymarzoną kobietę. Gorącą jak lawa boginię o bujnych kształtach. Ehhh, życie, jesteś takie słodkie i cudowne. W miarę jak zbliżałam się do mojego księcia zdałam sobie sprawę, że w dłoni wciąż dzierżę siatkę z zakupami. Odłożyłam ją szybko i zrobiłam krok do przodu, jednak twarzy mego kochanka zagościł dziwny grymas, a po chwili z ust wydobył się syk:

- Co robisz, kobieto? Daj mi wreszcie to piwo!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n