Przejdź do głównej zawartości

Catherynne M. Valente Minecraft Kres

Odkąd mój syn upodobał sobie grę Minecraft, odtąd w naszym domu pojawiły się endermany i inne stwory, a dziwna siermiężna kraina zbudowana z bloków przestała być niewiadomą. Z dnia na dzień, bowiem okazywało się, że pojęcie wszystkich nazw wcale nie jest takie trudne i wystarczy tylko kilka dni skupienia żeby sprawę ogarnąć. A, że fantasy czytać lubię, toteż postanowiłam pochylić się nad tą pozycją, choć nie ukrywam, że wyrywaliśmy sobie ją z rąk. I nieraz byłam szybsza ja, a nieraz on. 




Kres jest krainą końcową, za nią nie ma już nic. Mieszkają w niej Fin i Mo, ocaleńcy czy też odmieńcy z innej podgrupy endermanów. To rodzeństwo żyjące na własną rękę, uwielbiają przygody, na obrzeżach krainy zbierają skarby i kochają swojego króla, który jest wszechpotężnym smokiem. Jednak to małe eldorado może niebawem posypać się niczym domek z kart, ponieważ zagrażają mu ludzie. Chcą zniszczyć ten świat, endermanów i smoka. A to oznacza kompletną zagładę.

Najlepszą wiadomością było jednak to, że można tę powieść czytać nie znając poprzednich części i zagłębić się w przygody, które nie mają nic wspólnego z poprzednikami serii. Poza tym, wiedzieć należy (choć może z perspektywy gracza jest to rzecz oczywista i nie trzeba jej tłumaczyć), że w grze, enderman to wróg i należy go eliminować. W tej powieści jednak, autorka postanowiła opowiedzieć historię z ich perspektywy. To zaskakujący, ale odświeżający zabieg. Poznajemy dzięki temu ich kulturę, język, emocje jakie im towarzyszą i przekonania, którym są wierni. Ich świat jest inny od ludzkiego, odzwierciedla puste, samotne miejsce bez możliwości ucieczki, ale jest to miejsce które bohaterowie znają, akceptują i chcą go bronić.

Valente odwróciła tutaj role. Teraz to ludzie postrzegani są jako wrogowie, a endermani są głównymi bohaterami. To właściwie jedyna i niepowtarzalna szansa, by dostrzec różnice pomiędzy kolejnymi postaciami i stanąć po odpowiedniej stronie. 

Walka dobra ze złem pojawia się w niemal w każdej książce. I zawsze obieramy jako czytelnicy jedną ze stron, której kibicujemy. Zwykle nakierowani przez autora, wybieramy tę z pozoru słabszą, która krok po kroku się rozwija i ostatecznie pokonuje wroga. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym, co odczuwa w danej sytuacji druga strona. Czy jej działania podyktowane są chęcią zemsty, wierzeniami, a może oni po prostu bronią się tak jak bohaterowie? 
Dzięki tej powieści dla młodzieży możemy sprawdzić, po której stronie zechcemy się opowiedzieć i czy zło rzeczywiście jest złem, jeśli przedstawi się je z innej perspektywy.

Bardzo udana fantastyka. Dobrze napisana, nienudna i co najważniejsze, zmuszająca czytelnika do myślenia. Czytajcie więc ją na zdrowie i niechaj Kres nie będzie Wam straszny!






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn