Fajnie jest poczuć się tak, jakby człowiek przeniósł się w czasie. Jakby patrzył czyimiś oczyma i przeżywał i najbardziej niebezpieczne, i zarazem najpiękniejsze chwile swojego życia. I nim ten nieco enigmatyczny wstęp rozwlecze się niemożebnie, zapraszam na słów kilka o powieści Angeliki Gawerskiej.
Wyobraźcie sobie tajną agencję, która przebiera wśród swoich potencjalnych pracowników jak w ulęgałkach, zostawiając tylko najlepszych. A potem przeprowadza męczące i długotrwałe szkolenie, po to, by wysłać wybrańców w przeszłość z dość karkołomną misją. Główny bohater – Ariel, trafia do Warszawy do lat czterdziestych, w sam środek działań okupacyjnych faszystów i niebezpiecznych, acz godnych szacunku ruchów polskiego podziemia. I to właśnie on (przy pomocy pewnego pyskatego Polaka i przyjaznego Niemca) musi wpłynąć na przebieg pewnych istotnych dla historii Polski zdarzeń.
Tak sobie myślałam podczas czytania, że oto przede mną wyłania się odpowiednik marvelowskiego Kapitana Ameryki, z tym, że Ariel nie dzierży tarczy, a broń palną i walczy tak jakby jutra miało nie być, używając do tego całego swojego uroku i sprytu. I to było niezwykle radosne odkrycie, które towarzyszyło mi do końca.
Jeśli boicie się, że jest to książka przeładowana informacjami historycznymi, to niepotrzebnie. Wszystkie najważniejsze fakty są wyraźnie zaznaczone, ale trzeba pamiętać, że jest to książka przygodowa z elementami romansu, więc bardziej przypomina opowieść dobrego znajomego niźli podręcznik do historii.
Pysznie zbudowała sobie autorka postaci. Zadbała o ich wyjątkowość i filuterność, okrasiła to wszystko ogromną dawką zaufania i miłości, nadając im ostatecznego sznytu. Połączyła też to wszystko z fajnymi dialogami i dzięki temu stworzyła opowieść, która nie nudzi, ale pomaga też pewne ważne rzeczy zrozumieć.
Czytajcie na zdrowie, bez względu na pesel. To książka dla każdego!
Komentarze
Prześlij komentarz