Bywa, że podczas lektury, czytelnik łapie się na rozpędzonych myślach, że powieść, którą właśnie czyta, winna być zekranizowana. Ba! Myśli te są tak daleko idące, że oczyma wyobraźni widzi już obsadę i plakat przedpremierowy, a tak naprawdę przeczytał dopiero kilka pierwszych rozdziałów. W przypadku książki Martyny Pustelnik tak właśnie się dzieje w głowie i niby się czyta, a jednak ogląda film.
Jest to opowieść o utalentowanej aktorce, która jednak nie ma zbyt wielu propozycji komercyjnych oraz gwiazdorze znanym przede wszystkim z wysokobudżetowych acz mało ambitnych filmów akcji. Oboje spotykali się w czasach studenckich, a łącząca ich silna więź została nagle przerwana przez mężczyznę. Teraz, po latach spotykają się na próbach do spektaklu, który ma otworzyć im wszystkie drzwi. Ale czy nienawiść spowodowana urażoną dumą na to pozwoli?
Ach, cóż to była za radość! Jest to fantastycznie i inteligentnie napisana komedia romantyczna, która nie drwi z ludzkich przywar w sposób bezwzględny, ale zawoalowany i wyjątkowo pomysłowy. Mnóstwo tu arcyciekawych zwrotów akcji, zabawnych pyskówek i przepychanek słownych, przez które przebija się raz po raz ironia i sarkazm.
Pyszne, wielowymiarowe postaci, które bronią się same. Nie trzeba im specjalnych upiększeń czy długich charakterystyk. Ot, autorka z lekkością przedstawiła ich charaktery używając do tego relacji rodzinnych, pracowniczych i damsko-męskich, a także obserwacji ich zachowań w życiu codziennym.
Trzeba przyznać, że autorka nie bała się poruszać tutaj trudnych czy niewygodnych tematów dotyczących światka aktorskiego. Kpi sobie z blichtru i gwiazdorzenia, pokazuje cienie i blaski bycia na świeczniku, ale z drugiej strony pokazuje też bezwzględne uwielbienie do sztuki i "zarażania" nią innych.
To naprawdę bardzo dobra propozycja na jesień. Czyta się błyskawicznie, rży ze śmiechu przynajmniej kilka razy w ciągu rozdziału i chcąc nie chcąc pisze się scenariusz filmowy, bo to jest naturalna reakcja na tę powieść. Gorąco polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz