Książka romantyczna kojarzy mi się z cudownym, odprężającym czasem kiedy nie muszę skupiać myśli i tylko wchłaniać miłosne uniesienia. Gorzej, jeśli w powieści zdarzają się przeszkody. Wtedy jest to rzecz ciężkostrawna i męcząca.
Wydawało mi się, że "przejadł się" już wizerunek obrzydliwie bogatego przedstawiciela płci przeciwnej, zamieszanego w jakieś mafijne zatargi i głupiutkiej kobiety, która niczego w życiu nie osiągnęła, poza tym, że dużo pije, trwoni pieniądze i bez namysłu przyjmuje drogie prezenty od niedawno poznanego mężczyzny.
Cóż można powiedzieć o tej książce dobrego? Ano to, że to nie jest lektura wymagająca i fajnie się przy niej odpoczywa, jeśli nie przeszkadzają czytelniczce pewne niedociągnięcia fabularne. Bo jednym z zarzutów, które mogę tu wystosować, to bylejakość w budowaniu postaci, pobieżne i niedokładne opisy bohaterów, zachowań których nie można w żaden sposób wytłumaczyć. Trudno pogodzić się z ich decyzjami, które nie są poparte żadnymi sensownymi argumentami, owiane są tajemnicą bez szans na wyjaśnienie, no chyba, że w kolejnej części.
Tutaj mamy do czynienia właśnie z takimi bohaterami. Wprawdzie autorka chciała zwrócić uwagę na uzależnienia i to, co robią z ludzkim życiem, ale podeszła do tematu zbyt infantylnie, czyli pojawił się tutaj problem podstawowy; to, co ważne zostało przyćmione pieniędzmi, idiotycznymi zachowaniami głównej bohaterki i seksem. Nie mam problemów z tym, że jest to erotyk, wiedziałam, po co sięgam. Mam problem z infantylizacją rzeczy ważnych, które albo traktuje się z szacunkiem i opowiada o nich konkretnie, albo nie pisze się o nich w ogóle.
Drażnił mnie też niemal uliczny żargon w dialogach, mnóstwo przekleństw i kolokwializmów, a także, o czym wcześniej wspominałam spłycanie problemów, a można napisać romans ładnie, z pieprzem i z szacunkiem dla czytelniczek.
Nie wiem więc ostatecznie jak mam tę książkę traktować. Jako czytadło? Chyba tak.
Komentarze
Prześlij komentarz