Od dawien dawna panuje stare przysłowie: jednemu synowa, drugiemu teściowa, co też można przeinaczyć na: jednemu Winiary, drugiemu Kielecki. Zwał jak zwał, wiadomo o co chodzi. A chodzi o to, że książka Macieja Torebki rozgrzała czytelników do czerwoności i podzieliła na dwa obozy. Jednym podoba się szalenie, a innym wręcz przeciwnie. Ja należę do tej pierwszej grupy, a zdanie drugiej szanuję.
Jest to opowieść o podkomisarzu Janickim, człowieku nie stroniącym od alkoholu, który dzieli się opieką nad kilkuletnią córką ze swoją byłą partnerką. Mężczyzna ma za sobą kibolską przeszłość, ale koniec końców trafia do policji. Komendant przydziela mu sprawę priorytetową. Jeden z komorników sądowych został brutalnie zamordowany w swoim biurze, a na jego powiekach wypalono znak zwany rękami Boga. Szybko okazuje się, że Janicki otrzymuje wsparcie w postaci młodej aspirantki Moniki, z którą natrafiają na kolejne, coraz to mroczniejsze ślady.
Debiutującemu autorowi podobno wiele się wybacza, bo wprawne oko książkoholika wyłapie najmniejsze potknięcie. Ja nie mam na nic przymykać oka, bowiem według mnie wszystko się tu zgadzało. I śledczy pijaczyna, i ambitna aspirantka, i całkiem zmyślne śledztwo, które toczy się dość żwawo i łączy ze sobą kolejne wątki.
Podobało mi się to w jaki sposób Torebko prowadził narrację, plątał śledztwo i ostatecznie wprowadził w ciąg dalszy, który z pewnością rozwinie w tomie drugim. Być może niektóre ze scen mogły naprowadzić czytelnika na pewien trop, ale czy nie na tym rzecz polega, żeby podczas czytania próbować znaleźć mordercę?
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to jest bardzo oryginalna. I choć najważniejszy jest tu morderca i ścigający do śledczy, to jednak biblijne wtrącenia wypychają się tu na pierwszy plan i lśnią na tym zbrodniczym firmamencie niczym gwiazda.
To mocny, mroczny i niecodzienny kryminał. Nie należy do najłatwiejszych lektur. Trzeba się nad nim pochylić, czytać ze zrozumieniem i kroczyć ścieżką, którą z takim zaangażowaniem wytyczył autor. Polecam czytelnikom wymagającym i lubujących się w plastycznych i celnych opisach.
Komentarze
Prześlij komentarz