O Casanovie słyszał niemalże każdy. Nazwisko to kojarzy się zwykle jednoznacznie z szalonym uwodzicielem, który rozkochiwał w sobie tabuny kobiet (choć nie tylko), po czym je porzucał. I choć pewnie marzył o sławie, i o tym, by o nim mówiono, to z pewnością chodziło mu bardziej o literackie zdolności i opowiadanie o miejscach, które udało mu się zwiedzić, niźli o tajemnicach alkowy, które raz po raz były wywlekane na światło dzienne.
Pamiętniki to jego spowiedź. Ale jest to spowiedź bez poczucia winy. Opowieść o człowieku, który kochał życie, jedzenie, rozrywkę, podróże, a nade wszystko cielesne uciechy, choć może bardziej moment zdobywania, a potem porzucania ofiary.
Z opisów wyłania się obraz nie tylko osiemnastowiecznego bawidamka, ale też niezwykle inteligentnego mężczyzny, który doskonale znał zasady ludzkiej psychiki i potrafił to wykorzystać do swoich celów; mniej lub bardziej frywolnych.
Casanova maluje tu słowem, przedstawia życie w XVIII wieku w sposób niezwykle lotny i plastyczny. Każda cegła w murze, czy kilim na ścianie jest równie ważny, co postaci przewijające się w jego wspomnieniach. I nie zapomina przy tym o ironizowaniu lub nawet wyśmiewaniu się z ówczesnych zachowań, hierarchii wówczas istniejącej oraz podziale klasowym.
To wyjątkowa opowieść o kolorowym ptaku swojej epoki. Człowieku, który ją wyprzedził, a potem stał się postacią ponadczasową. Genialna, arcyciekawa rzecz!
Komentarze
Prześlij komentarz