Wydawać by się mogło, że w świecie fantasy było już wszystko i niczego więcej nie da się wymyślić. To prawda, jednak, jeśli umiejętnie się wszystko pomiesza, dobrze umiejscowi akcję i przeprowadzi bohaterów prawdziwą drogą przez mękę, wtedy okazać się może, że wychodzi całkiem zgrabna opowieść, której daleko od nijakości.
Rzecz, jak sama nazwa wskazuje, dzieje się na pustyni, którą dokładnie zna Zirra. Dziewczyna niezwykła, właścicielka białych oczu, umożliwiających jej zbieranie cennej rudy. Dołącza do niej kapitan Karamis, który może być jej jedynym sojusznikiem w walce o odnalezienie siostry, a potem pojawiają się kolejne postaci, których losy przetną się w jednym punkcie.
Początkowo fabuła wydaje się nieco chaotyczna i rozwija się powoli, ale dzięki temu łatwiej jest się przygotować na to, co czeka czytelnika później. A nie jest to opowieść bajkowa z mchu i paproci a solidna, pokomplikowana dawka fantastyki z najwyższej półki.
Mamy tu zbiór wielu postaci. Żadna z nich nie jest krystaliczna, ich działania i decyzje nie do końca są jasne, co komplikuje nieco odbiór i sprawia, że całość nabiera nieprawdopodobnej wręcz tajemniczości. Poza tym, bohaterowie przebywają długą drogę, ale mnóstwo niedopowiedzeń i niejasności powoduje, że zastanawiam się dokąd ich to wszystko zaprowadzi, i czy to się skończy dobrze.
Trzeba też wspomnieć o tym, że ta książka dialogami stoi. Jest ich tu bardzo dużo i są nie tylko doskonałą ilustracją kolejnych scen, ale też tworzą swoje historie, które gładko przechodzą jedna w drugą i absolutnie nie nudzą. Czasem zaskakują, bawią, szokują, ale też pomagają zrozumieć pewne zachowania bohaterów.
Komentarze
Prześlij komentarz