Całkiem to było przyjemne - skonstatowałam, odkładając książkę Anny Bellon. Bo właściwie wszystko się tu zgadzało, a, że to książka na tzw. hapsik, do popołudniowej kawki, toteż połknęłam ją w kilka chwil.
Jest to opowieść o studentce Zuzannie, która na okres wakacyjny wraca w rodzinne strony. Tam, oprócz dość intensywnych spotkań z najbliższymi przyjaciółmi, rozpoczyna powolną zabawę w kotka i myszkę z Jankiem. Bratem jej przyjaciółki, który przez wcześniejszy konflikt z prawem czuje się wyobcowany i stara się nie rzucać mieszkańcom miasta w oczy.
To całkiem zgrabna opowieść z nurtu new adult. Jest tu i fajny, dość ładnie rozwijający się, choć skomplikowany romans. Są i problemy dotykające ludzi u progu dorosłości, ale też zatarg z prawem i małomiasteczkowe mafijne porachunki. Te ostatnie nie są głównym wątkiem, więc potraktowano je tylko tak, by zaznaczyć problem i rozwinąć dwie czy trzy akcje.
Miłość, która łączy tych dwoje ludzi, wcale nie jest krystaliczna i problemy z tym związane nawarstwiają się i nie pozwalają na szybkie rozwiązanie. Bohaterowie dowiadują się o sobie rzeczy paskudnych, spoglądają na swoje występki i problemy, próbują od siebie odsunąć, ale ostatecznie poddają się uczuciu z całą mocą.
Brzmi to wszystko bardzo cukrowo i różowo, w dodatku chaotycznie i mało przekonująco, ale warto sięgnąć po tę pozycję, choćby dlatego, że zapomnicie o bożym świecie na kilka godzin.
Komentarze
Prześlij komentarz