Fantastyka to nie tylko smoki, statki kosmiczne i alternatywne rzeczywistości. To również krzywe lustro, w którym odbijają się nasze społeczne lęki, polityczne frustracje i cywilizacyjne rozczarowania. Jacek Piekara widzi to wszystko i częstuje czytelników hojną dawką przedziwności.
Jest to antologia opowiadań pisanych w latach 80. i 90. XX wieku. Znanych mniej lub bardziej z czasopism i wcześniejszych wydań, ale zawierający także kilka tekstów publikowanych po raz pierwszy. Choć ich rodowód sięga czasów PRL-u i transformacji ustrojowej, zadziwia ich aktualność. A może raczej przeraża, bo wiele z zawartych tu wizji niepokojąco przypomina teraźniejszość.
Czy można tę książkę potraktować jako fantastyka "bliskiego zasięgu"? Ano można. Nie chodzi o podróże międzygalaktyczne, lecz o dystopijne obrazy przyszłości (lub teraźniejszości) osadzone w realiach bardzo podobnych do dzisiejszych. Autor przedstawił tu świat, w którym jednostka mierzy się z bezwzględnym systemem, państwem, ideologią, religią czy technologią. Piekara konstruuje opowieści, w których wolność jednostki jest krucha, a próby jej odzyskania kończą się często tragicznie.
W opowiadaniach pobrzmiewają echa Orwella, ale też klimatów rodem z Lema. Autor nie sili się na moralizowanie, ale jego historie mają wyraźnie antyutopijne przesłanie. Piekło, o którym pisze, nie ma rogów ani smoły, to szara codzienność poddana nieludzkiemu reżimowi i bezlitosnej biurokracji.
Witajcie w moim piekle to lektura, która niepokoi i zmusza do refleksji. Nie ma tu happy endów ani prostych odpowiedzi. Są za to pytania, które każdy z nas powinien sobie zadać: jak daleko zaszliśmy jako społeczeństwo? Jak wygląda nasze własne, współczesne piekło? I czy w ogóle próbujemy z niego uciec?
Komentarze
Prześlij komentarz