Przejdź do głównej zawartości

Lexi Ryan – Nasze przeklęte gwiazdy

 Mam słabość do twórczości Lexi Ryan. Jej styl pisania, umiejętność tworzenia intensywnych emocji i splecenia ich z baśniowym klimatem to coś, co kupuje mnie za każdym razem bez reszty. „Nasze przeklęte gwiazdy” tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że Ryan to mistrzyni romantycznej fantastyki z duszą.



Tym razem zajrzeć nam przyjdzie do Królestwa Cieni, gdzie dwie wyjątkowe bohaterki, Jasalyn i Felicity, stają twarzą w twarz z przeznaczeniem, które zdaje się być nie tylko mroczne, ale i bezlitosne. Jasalyn, księżniczka z sekretną, śmiertelną mocą, i Felicity, zmiennokształtna fae uciekająca przed przepowiednią, która każe jej zabić własnego ojca... Obie zdeterminowane, silne, a przy tym boleśnie prawdziwe.

To, co szczególnie pokochałam w tej książce, to chemia pomiędzy bohaterami. Zarówno ta oparta na zaufaniu i poświęceniu, jak i ta, która płonie niebezpiecznie blisko granicy zakazanej miłości. Ryan jak zawsze zgrabnie buduje relacje, które są pełne napięcia, subtelnych gestów i słów, które zostają w pamięci na długo.

Jeśli kochacie fantasy z silnym wątkiem romantycznym, nie zawiedziecie się. „Nasze przeklęte gwiazdy” to opowieść o wolności, zdradzie, oddaniu i wewnętrznych bitwach, które są często trudniejsze niż te toczone mieczem. W tle baśniowe królestwa, niebezpieczne intrygi, przeklęte przedmioty i prastare przepowiednie, czyli wszystko, czego szukam w dobrej romantycznej fantasy.

Lexi Ryan potrafi tkać magię słowami i jej opowieści, choć pełne mroku i bólu, są też niesamowicie piękne, wzruszające i po prostu cudownie wciągające.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...