– Coraz lepsze te debiuty! – Powiedziałam do siebie, kończąc czytać najnowszą powieść wypuszczoną spod skrzydeł Wydawnictwa Initium. No bo taka jest prawda i jakoś tak szybko mi ta lektura minęła, że nie zdążyłam mojego obowiązkowego wiadra herbaty dopić.
Rzecz dzieje się w uzdrowiskowej miejscowości Młodziewice, w której dochodzi do serii morderstw. Celem brutalnego zabójcy są osoby bezdomne. Początkowo śledztwo prowadzi jedyny śledczy w regionie – Karol Kośnierz, ale potem dołącza do niego alkoholik i zmęczony policyjnym życiem Wiktor Bogart, który został odesłany do sprawy za karę. I choć początkowo śledztwo idzie dobrze, to jednak w pewnym momencie gmatwa się tak, że trudno za akcją nadążyć.
Była to całkiem zmyślna historia. Fajny pomysł, niebanalne rozwiązania i wrzucenie do fabuły bohaterów o mało kryształowych charakterach, pozwoliło na silniejsze odczuwanie dusznego klimatu małego miasteczka i bolesne doświadczanie, że zdegenerowani i na wskroś źli ludzie są wśród nas.
Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, żebyście nie tracili przyjemności z powolnego odkrywania kart, dlatego opowiem jedynie o tym, że jest to rasowy, mądry i przemyślany kryminał. Opowieść przedstawiono w przystępny sposób. Napisano go tak, by przez historię płynąć i wchłaniać ją jak gąbka, ale też bawić się w detektywa i próbować rozwikłać zagadkę tajemniczych śmierci tuż przed śledczymi.
Do tego dochodzi jeszcze niebanalne zakończenie, nieoczywisty happy end, który, summa summarum, wcale nim nie jest. I być może opowiadam to Wam zbyt enigmatycznie, ale nie chcę zdradzać szczegółów, żeby nie psuć niespodzianki.
Poczytajcie, bo to naprawdę solidna porcja kryminalnych przygód i śledczych, którzy są tak dziwni, że aż fascynujący.
Komentarze
Prześlij komentarz