Czymże jest kobiecość? O tym, można by dywagować godzinami, a i tak temat nie zostałby wyczerpany, ponieważ kobiecość przybiera różne formy i nie da się jej zakwalifikować w żaden sposób. Jest emocjonalna, uczuciowa, sensualna, ale czasem brutalnie szczera, zawadiacka, odważna, etc. Może być też pełna muzyki, tak jak w przypadku "Cantoras". Bo muzyka też jest kobietą!
Opowieść osadzono w Urugwaju, w latach, kiedy homoseksualizm i wszelkie (brzydko mówiąc) "odchyły od normy" traktowane były jako zbrodnia. Kilka kobiet, wyjeżdża wspólnie do tajemniczej chatki, gdzie powoli odkrywają się na nowo. Zaczynają czuć, oswajać się ze swoją seksualnością, kochać i marzyć, by żyć w miejscu, gdzie nikt nie będzie im zaglądał do łóżek.
Ta książka, to cudowna historia o rozwoju emocjonalnym, uczuciowym, o dbałości o siebie i najbliższych. To piękne, długie i gustowne opowiadanie o miłości, która ma prawo się wydarzyć, bo przecież każdy człowiek na nią zasługuje. Ale mimo, że ta na wskroś subtelna historia, obraca się wokół postaci wyjątkowych i pięknych, to zwraca też uwagę na aspekt polityczny. Trudny, bezduszny, pełen patriarchalnych przekonań, pielęgnowania i wypychania na pierwszy plan męskości.
Nad życiem tych pięciorga kobiet wisi dramatyczny wręcz los, który tylko czeka, by pokrzyżować im plany i zwalić im się na głowy niczym szalony jeździec apokalipsy. Los przepełniony torturami, nieludzkim, potwornym traktowaniem i wrzaskiem o zwrócenie uwagi na prawa człowieka.
"Cantoras to kobiety, które śpiewają". I tutaj śpiewają o wszystkim tym, co widzimy nawet teraz we współczesnym świecie. O tym, że miłość jest miłością i nie ma różnicy czy jest to uczucie do osoby tej samej płci, czy nie.
To trzeba przeczytać, bo takich wartościowych, pięknych i wzruszających powieści wszystkim nam potrzeba!
Komentarze
Prześlij komentarz