Sugerowanie się okładką nigdy nie wychodziło mi zbyt dobrze, bo zawsze wtedy błądziłam i otrzymywałam nie taką opowieść jaką sobie w danej chwili wymarzyłam. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron książki Żanety Pawlik też tak pomyślałam, ale później okazało się, że jednak to właśnie takiej historii było mi trzeba.
Wydawać by się mogło, że historia Gosi, jej nieudanego małżeństwa z Konradem – karierowiczem i bawidamkiem oraz przyjaźni z przystojnym sąsiadem Adamem, będzie kolejną lekką i przyjemną opowieścią obyczajową z wątkiem romantycznym. Szybko okazało się, że to tylko pozory i owszem, przede mną leży powieść obyczajowa, ale ubrana w tak ogromną ilość warstw, że należy je odzierać jak cebulę i zaglądać pod każdą z wielką uwagą, żeby nie umknął żaden szczegół.
Autorka zaserwowała tu całe spektrum postaci z mniej lub bardziej poplątanym życiem, z bagażem doświadczeń i problemami, które często przyklejone są do ich dusz jak stary plaster, który trudno oderwać z obawy przed bólem. Żaneta Pawlik nie wahała się doświadczać swoich bohaterów. Wrzucała ich do wielkiego bębna i kręciła nim tak długo, aż pojawili się w fabule tacy, jak być powinni. Bliscy czytelnikowi, niedoskonali i popełniający błędy. Tacy, z którymi niejeden z czytelników znalazłby wspólny temat.
Żaneta awlik sprytnie lawirowała pomiędzy swoimi postaciami, sznurki, którymi pociągała, sprawiały, że czytelnik nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić co w tej całej skomplikowanej historii spowodowało, że w stałym związku pojawiła luka, którą należało wypełnić gorącym, odświeżającym uczuciem. Wskazała jak fatalnie czuje się kobieta zdradzona, ale też jak promienieje szczęściem kobieta, której nowa miłość dodaje skrzydeł.
Ta przepiękna, wielowymiarowa powieść momentami aż kipi od długo powstrzymywanych emocji. Od wieloletniego cierpienia spowodowanego przez człowieka, który jednocześnie był ojcem i katem, od problemów małżeńskich i prób spychania ich na dalszy plan, po to tylko by odnosić wrażenie (choć złudne), że jest się osobą kochaną i otoczoną przez najbliższych. To też próba wskazania pewnych zachowań u Polaków. Od buty i roszczeniowości (widocznej gołym okiem każdego dnia choćby na SORze) aż po kombinatorstwo i uciekanie od odpowiedzialności za swoje czyny.
Ale nie tylko na złych emocjach skupiała się autorka. Pokazała też jak ważna jest empatia i pomoc innym oraz dokąd to może doprowadzić. Nie opisuje jednak tego patetycznie i górnolotnie, a opowiada tak, jakby rozmawiała z bliskim przyjacielem. Wskazuje drogę, ale nie zmusza do działania, pozostawia otwartą furtkę.
Znalazło się tu też dużo miejsca dla osobistego spokoju psychicznego, którego tak często nam w życiu brakuje. I tutaj Żaneta Pawlik wskazuje, że nie trzeba walczyć z demonami męczącymi naszą psychikę na własną rękę, ale zaufać przyjaciołom, którzy pomogą przebrnąć przez ten trudny czas.
Życie pisze różne scenariusze i daje lekcje w momencie kiedy człowiek się tego nie spodziewa. Każda z osób, która sięgnie po tę propozycję musi wiedzieć, że ta książka jest pełna niespodzianek, zmusza do myślenia i szybko z głowy nie wywietrzeje. To jedna z tych propozycji z przesłaniem, po przeczytaniu której trzeba będzie się zastanowić nad sobą, a może nawet, swoim związkiem, a może i całym życiem.
Komentarze
Prześlij komentarz