Czasem potrzebuje książki, która mnie dosłownie przepuści przez emocjonalną maszynkę i wyciśnie jak cytrynę. Na taką książkę trafiłam i dziś postanowiłam się podzielić z Wami opinią o niej. Nie obiecuję, że będzie to historia należąca do łatwych i przyjemnych, ale uspokajam – długo o tej pozycji nie zapomnicie.
Śmierć bliskiej osoby powoduje potworny ból, paraliżuje zmysły i sprawia, że człowiek nie potrafi funkcjonować. Mówi się, że każdy przeżywa żałobę w taki sposób, na jaki jest gotowy. Główna bohaterka tej książki – Leigh, przechodzi jej wszystkie etapy, a to jak radzi sobie z traumą to najprawdziwsza czytelnicza uczta.
Podczas czytania tej książki, czytelnikowi towarzyszą tak silne emocje i to w takim natężeniu, że momentami trudno je znieść. Autorka nie zapełnia sztucznie pustych miejsc w psychice bohaterki, które powstały po utracie matki. Używa metafor, szarpie najczulszymi i najbardziej kruchymi elementami w ludzkiej psychice, po to, by jak najmocniej przywiązać do siebie czytelnika i opleść go tą niezwykłą opowieścią.
Ta debiutująca autorka jest doskonałym przykładem na to, że współcześni bajarze mają się dobrze i piszą równie plastycznie i pięknie co znani doskonale twórcy. Tutaj autorka może zostać czasem niezrozumiana, sprawiać wrażenie dziwnej, ale to w jaki sposób pisze, jak opowieść płynie, stanowi dowód na to, że za pomysłem na powieść pędzi też niesamowity talent.
To jak autorka pisze o depresji, o emocjach, które towarzyszą bohaterce, jest szalenie złożone i trudne, a ten cały wachlarz emocji, którego czytelnik doświadcza podczas lektury jest nieprawdopodobnie silny. Człowiek jest zmęczony, zagubiony, pełen miłości, nienawiści, ale i otuchy, która gdzieś głęboko, pod tymi wszystkimi uczuciami się tli.
Polecam tę historię. Jest wartościowa, oryginalna i przepiękna.
Komentarze
Prześlij komentarz