Od dawna miałam apetyt na mięsiste i soczyste fantasy, które spowodowałoby, że zarwałabym noc i wzdychała w momencie, kiedy lektura dobiegałaby końca. O, bogowie! Jak się cieszę, że pokusiłam się na wiedźmią powieść od Agi Sorycz. Tego mi było trzeba, a półka z ulubionymi książkami fantastycznymi właśnie się powiększyła o kolejną pozycję!
Dalia, właścicielka całkiem dobrze prosperującej kawiarni, w ramach poszukiwania swojego zaginionego brata, trafia do antykwariatu prowadzonego przez Radowoja. Wkrótce, dzięki serii niefortunnych zdarzeń poznaje też jego brata Teowoja. Dziewczyna podświadomie czuje, że zna braci, ale jej pamięć nie może znaleźć na to odpowiedzi. Dopiero w domu, który należy do tajemniczego Sabatu, Dalia powoli odkrywa kim jest i jak olbrzymia odpowiedzialność na niej spoczywa.
Wielką przyjemność sprawiła mi ta lektura. Autorka cudnie wymyśliła tę historię. Tajemnicze wiedźmy, inkarnacja, zaklinaczka, łowca i mnóstwo magii spowijającej ją, to składowe tej książki. Mnogość podań słowiańskich, zasad panujących w czasach kiedy wierzono w wielobóstwo, powoduje, że opowieść czyta się niemal jak książkę historyczną, choć przyznać trzeba, że na pewno nie nudną.
Zachwycające podania, liczne retrospekcje i ogromna dawka informacji o pradawnych wierzeniach, sprawiają, że fabuła nabiera rumieńców. A ta jest czasem nierówna, bo albo pędzi na złamanie karku, albo zwalnia i przez jakiś czas snuje się z wolna, ale summa summarum wypada dość dobrze i wszystkie wątki łączą się ze sobą tak jak należy.
Ta książka to przykład takiego fantasy jakie lubię. Pełna zagadek, które trzeba rozwiązywać wraz z bohaterami, otoczona magią, skomplikowaną, wielowątkową historią i przyprawiona odrobiną smacznego romansu.
Wspaniałe postaci, niebanalne dialogi, garść słowiańskich wierzeń i absolutnie urzekające opisy tworzą nieprawdopodobnie pyszną powieść, o której mam nadzieję będzie głośno. Trzeba jedynie poczekać na kolejny tom przygód członków Sabatu.
Komentarze
Prześlij komentarz