Nie czytałam opisów wydawcy, kiedy wybierałam tę książkę do lektury. Nie zrobiłam tego specjalnie, ponieważ chciałam się przekonać, czy okładka będzie adekwatna do treści i czy faktycznie dobrze myślę, że oto przede mną lekka powieść obyczajowa z wątkiem dramatycznym.
No i się pomyliłam, ponieważ ta książka jest wszystkim po trosze. I obyczajówką, i dramatem, ale też trochę romansem i sensacją. Czy taki olbrzymi rozstrzał gatunkowy gwarantuje dobrą lekturę? W tym przypadku twierdzę, że tak.
Jest to opowieść o kuratorce sądowej, matce trójki dzieci, żonie niewiernego męża, która nagle staje w trudnym punkcie swojego życia i usiłuje poskładać je na nowo. W tym jednak przeszkadza jej ktoś, kto ewidentnie chce jej krzywdy.
Trzeba przyznać autorce, że fajnie to wszystko rozpisała. Zaakcentowała jak ważna, trudna i czasem niebezpieczna bywa praca kuratora sądowego. Rozwija wątki poboczne, stanowiące solidny fundament dla całej powieści i skłania czytelnika do myślenia. Opowiada historie, które mogą przydarzyć się każdemu człowiekowi i pokazuje w jaki sposób można im pomóc.
Wszystko się tu zgadza. Mamy tu i dużo dobrych dialogów i solidne skonstruowane postaci, ale też fabułę, która dość często zaskakuje. Zbudowana została na zasadzie sinusoidy. Raz otacza czytelnika miłymi i przyjemnymi obrazami, po to, by po chwili zmienić kierunek i zaniepokoić, a nawet w pewnych momentach wystraszyć. Czyta się tę książkę płynnie i wystaczy kilka godzin, by całą historię przyswoić w całości.
Polecam. Nie jest to lektura przesłodzona, ani pełna infantylnych treści, a mięsista i złożona powieść poruszająca sprawy ważkie.
Komentarze
Prześlij komentarz