"Ale to już było i nie wróci więcej..." śpiewała niegdyś Maryla Rodowicz. W przypadku jednego z najgorszych okresów historii Polski, czyli czasów PRLu, te słowa stawały się niemal prośbą. Wszystko, tylko nie powrót do tych szarych i okropnych dni, w których człowiek znaczył tyle co nic, za to partia i owszem. Czasem jednak taki powrót do przeszłości jest możliwy i okazuje się całkiem udany, jeśli tylko trafi się na solidny nośnik informacji. A Ryszard Ćwirlej zrobił to bardzo dobrze!
Poznań, późne lata osiemdziesiąte, zaginiona studentka, zamordowana piosenkarka, kradzież pieniędzy tuz pod nosem jednego z bardziej liczących się wielkopolskich bossów i pogoń za sprawcami. I jak się szybko okazuje, sprawy mają wspólny mianownik.
Kapitalny klimat książki doskonale wprowadza w czytelnika w meandry śledztwa. Jest duszno, szaro, nieprzystępnie, ale też całość okraszono tu solidną dawką specyficznego humoru, który podbija fabułę. Autor w lotny i oryginalny sposób nadał jej bieg, podzielił wątki, poplątał, ale summa summarum wybornie je ze sobą ostatecznie połączył. Cały ten zabieg stworzył wyjątkową i niezwykle interesującą powieść.
Postaci są skomplikowane, wielowymiarowe i oryginalne. Próżno tu doszukiwać się niedopracowania czy choćby jednego bohatera z deficytami charakterologicznymi. Wszystko tu jest spójne, a dzięki takiemu silnemu kręgosłupowi, można zbudować oszałamiające historie. I Ryszard Ćwirlej to zrobił, a dodatkowo okrasił je kapitalnymi dialogami i przeniósł w świat, który pamiętam z dzieciństwa.
Jest to pochłaniający, trzymający w napięciu kryminał, który dzięki wielu zwrotom akcji staje się lekturą nienudną i godną polecenia.
Komentarze
Prześlij komentarz