O wielowątkowość i wielowymiarowość we współczesnych powieściach trudno. Owszem, zdarzają się, ale mimo, iż są pożądane to jednak jest to zjawisko rzadkie. Od czasu do czasu, udaje mi się jednak wyłuskać historię niesztampową i na tyle oryginalną, że bardzo szybko ląduje ona na szczycie lektur ulubionych.
Żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów, a wprowadzić Was nieco w meandry fabuły, postanowiłam, że nakreślę jedynie szkic, wokół którego autorka zgrabnie utkała opowieść. Otóż, tytułowy Maestro, to wybitny dyrygent, muzyk i biznesmen w jednym. Człowiek niezwykle charyzmatyczny, ale też bezwzględny, wymagający i po trupach dążący do celu. Szereg sukcesów i odcinania kuponów od losu, przekreśla artykuł w jednej z poczytnych i opiniotwórczych gazet, która stawia słynnemu dyrygentowi zarzut o mobbing.
Wydawać by się mogło, że wokół tej historii nie da się napisać nic ponad opowieści skrzywdzonych ludzi, dochodzenia do prawdy i wyrobienia sobie opinii o tym co się wydarzyło. Nic bardziej mylnego. Fabuła niespodziewanie zatacza koło i swoim promieniem otacza wszystkie poboczne postaci, które tylko pozornie wydają się czytelnikowi mało ważne.
Okazuje się bowiem, że każda z nich dźwiga na swoich barkach bagaż doświadczeń, które w mniejszym lub większym stopniu zaważyły na ich losach. Nic tutaj nie jest czarno-białe i nic nie jest takie, na jakie wygląda. Trzeba się głębiej przyjrzeć sytuacji, poobserwować bohaterów, poznać ich bolączki, charaktery i historie, które często są na tyle dramatyczne, że budzą w czytelniku mnóstwo dość skrajnych emocji.
To bardzo mądra książka. Wskazuje, by pochopnie nie oceniać, pomaga zrozumieć, że przyjaźń i zaufanie może uratować życie i wybawić z kłopotów, ale też pokazuje, że złe słowo niszczy poczucie wartości u innych, rani gorzej niż bolesna, jątrząca się fizyczna rana i prowadzi do nieoczekiwanego finału.
Wspaniała dawka ważnych i mądrych treści, które czyta się jednym tchem, ale pozostają w głowie na długo.
Komentarze
Prześlij komentarz