Jakże się cieszę, że ostatnio trafiam na dobre romantyczne opowieści. Przyjemność z czytania jest tak duża, że chce się więcej i więcej. I póki ta dobra passa trwa, zanurzam się w tych słodkich opowieściach, póki po raz kolejny nie zderzę się z murem. Ale zanim to nastąpi, dziś słów kilka o naprawdę fajnej książce, która jedynie zaostrzyła mój apetyt na kolejny tom.
Początek jest dość sztampowy, ponieważ dzięki przypadkowi i niewyparzonemu językowi, główna bohaterka otrzymuje intratną propozycję pracy jako asystentka prezesa świetnie prosperującej firmy. Jak można się domyślić między pracownicą a szefem wybuchnie pożądanie jakiego świat nie widział, ale nie będzie im dane skosztować tej namiętności, bo szereg niefortunnych zdarzeń wszystko popsuje i cały misterny plan legnie w gruzach.
Początkowo, odnosiłam wrażenie, że pewne sceny były zbyt infantylne i zupełnie niepotrzebne. Żenujące było na przykład (i zupełnie niepotrzebne), że szef zabiera swoją nową pracownicę na zakupy i płaci za całą wyprawkę, nawet mimo jej sprzeciwów. Zgrzytało mi to tak bardzo, że obawiałam się kolejnych wpadek i summa summarum dość przewidywalnych scen.
Autorka jednak w te troche ponad trzysta stron, wpompowała taką ilość informacji i różnych treści, że te potknięcia łatwo jest wybaczyć, ba, w sumie, szybko o nich zapominałam. Muszę przyznać, że akcja jest dość wartka, dzieje się tu wyjątkowo dużo i szybko, i w momencie, w którym już miałam nadzieję na wyciszenie, akcja niebezpiecznie skręcała i powodowała, że moje przypuszczenia co do dalszych losów bohaterów brały w łeb. Tak to sobie autorka wymyśliła i wodziła za nos czytelnika aż do samego końca.
Być może nie jest to powieść do końca idealna, ale za to dynamiczna, romantyczna i przedstawiająca bohaterów bez lukru. Napisana z humorem i lekkością, co sprawia, że łatwo jest się oderwać od rzeczywistości. Czekam na tom drugi i kolejne przygody Idy i Konrada.
Komentarze
Prześlij komentarz