Przejdź do głównej zawartości

Adrian Bednarek – Fascynacja

 Kiedy opowiadałam o drugim tomie cyklu o Oskarze Blajerze, napisałam, że główny bohater oszalał. Pierwsze zdanie podtrzymuję. Dodać tylko mogę krótko: oszalał też autor i całkiem mu z tym szaleństwem do twarzy.



Trzecia część początkowo nie przynosi zaskoczenia. Effie żyje, choć straciła wiele w oczach Oskara, ten z kolei odnosi sukcesy i odcina kolejne kupony, ale z jego głową dzieje się coś strasznego. Tymczasem ktoś podszywający się pod postać z jego ostatniej powieści – Lalkarza, morduje piękne młode kobiety, które w mniejszy lub większy sposób miały do czynienia z Blajerem.


Oskar wyprowadził wszystkich w pole. Nie radzi sobie ze swoim alter ego, które krok po kroku przejmuje nad nim władzę. Jego osobowość dyssocjalna objawia się w coraz bardziej agresywnych aktach i bezwzględnych decyzjach. Sprawę komplikują też narkotyki, które stają się nieodłącznym elementem jego życia.

To jest niezwykle brutalna i obrazoburcza powieść. Przepełniona aktami przemocy balansującymi na granicy wytrzymałości psychicznej czytelnika. Niemniej jednak, autor rozpracował całość tak, że czyta się to z zainteresowaniem i coraz większą ciekawością. 

Bednarek nie ucieka od namiętnych scen seksu. Nie ma tu oczywiście miejsca na czułe słówka i romantyczne uniesienia, ale za to jest odblokowanie potężnego napięcia, które kumuluje się w bohaterze i rozsadza jego organizm.


Nadal twierdzę, że bohater ma dużo z Benny'ego ze Skradzionych laleczek i właściwie dorównuje mu już we wszystkim, ale ma pewne cechy, które jeszcze pozwalają w jakiś sposób tłumaczyć jego zachowania. Nie zwariował do końca i czytelnik ciągle ma nadzieję na to, że Oskar się opamięta.

Bohaterowie tej książki są tak połamani psychicznie, że wnoszą do lektury swego rodzaju niepokój. Nie ma tu miejsca na osoby wyidealizowane, o krystalicznych charakterach. Tu każdy dźwiga swój krzyż i żyje historią z przeszłości. Każda postać została dokładnie przemyślana, zbudowana krok po kroku, ułożona z emocjonalnych klocków, które mogą się rozsypać niczym domek z kart, jeśli się je odpowiednio poruszy.
Polecam tę mrożącą krew w żyłach opowieść. Niech Was omota potwornościami i inteligentną fabułą.



Komentarze

  1. Jak dla mnie sztos! Taki kryminał to mógł napisać tylko Bednarek. Ostatnia cześć powieści o Oskarze Blajerze powala na kolana. Trzeba ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n