Książki historyczne darzę miłością pierwszą, a w szczególności te, które traktują o wydarzeniach z II wojny światowej. Powieść Piotra Bojarskiego jest mi szczególnie bliska, ponieważ część wydarzeń w niej zawartych miała miejsce w moich rodzinnych miejscowościach. I choć na przestrzeni lat wspomnienia z tamtych czasów się zatarły, lub przekazywane z ust do ust zmieniały się, to jednak większość mieszkańców zna historię syna gauleitera Greisera, który zginął na przejeździe kolejowym pod Międzychodem. Część pamięta nawet o pamiątkowym głazie, z wyrytą na nim swastyką i nazwiskami tragicznie zmarłych. Kamień ten, według wspomnień miejscowej ludności, tuż po wyzwoleniu Międzychodu wywieziono na jedno z okolicznych pól i porzucono. Co się z nim potem stało – nie wiadomo.
Historia przedstawiona przez Bojarskiego toczy się od najwcześniejszych dni, tuż po wybuchu II wojny światowej, aż do roku 1946, kiedy to silna ręka sprawiedliwości dosięga jednego z najstraszliwszych oprawców, wzorowego nazistę – Arthura Greisera.
Mamy tu opowieść fabularną opartą na prawdziwych wydarzeniach. Historię ludzi, którzy, wydawać by się mogło, są z pozoru elementami nieważnymi w partii szachów rozgrywanych przez Niemców, a jednak w ukryciu, na totalnym zapleczu, używając sprytu, naukowej wiedzy i posiłkując się nieprawdopodobną chęcią zemsty, działają w konspiracji i raz po raz przeprowadzają akcje dywersyjne, skutecznie utrudniające okupantowi realizację wojennych planów.
Autor doskonale i merytorycznie przygotował się do tej powieści. Skrupulatnie i pieczołowicie zbierane materiały, dały wspaniały efekt w postaci tej niezwykłej książki. Wszystko tu do siebie pasuje. Postaci z krwi i kości, które mogłyby być kimś z naszej dalekiej rodziny, osoby bez doświadczenia wojennego, z różnymi poglądami na tematy polityczne, pozornie do siebie nie pasujący zbiór osobowości, które łączą dwie rzeczy: chęć zemsty i walka o powrót do normalności.
Piotr Bojarski świetnie opisał powolną śmierć młodej, zaledwie dwudziestoletniej Polski, która dopiero rosła w siłę po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. XX lecie międzywojenne to były czasy jej rozkwitu, ale kompletnie nie przygotowały dumnych i butnych mieszkańców do walki z okupantem, który po 1939 roku rozgramiał w pył każdą armię i tłumił w zarodku nawet najtwardszy opór.
Nie ma tu miejsca na patos, pompatyczne i wzniosłe polskie patriotyczne przemowy (bo, że niemieckie są, to oczywiste), które czasem towarzyszą czytelnikowi w powieściach historycznych. Są zwykli ludzie. Lekarz, robotnik, laborantka, dostawca węgla, kelner, młoda dziewczyna, która dopiero się zakochała. Są to ludzie, którym wojna pokrzyżowała życiowe plany, zniszczyła przyszłość i wszystkie idee, którymi się kierowali. Ta powieść to swoiste kompendium wiedzy o bohaterstwie, które miało twarze zwykłych ludzi.
Trzeba przyznać, że autor zobrazował tę historię na wskroś dokładnie. Wszystkie elementy niemieckiej propagandy przedstawił rzetelnie i z wielką historyczną wiedzą. Nie pominął ich brutalnych i nieludzkich praktyk stosowanych podczas wielogodzinnych przesłuchań, opisał zamiłowanie do przemocy i czerpanie przyjemności z krzywdzenia ludzi i zwierząt. I wreszcie, znakomicie przedstawił punkt widzenia z perspektywy Niemca, człowieka bezwzględnie oddanego swojemu fuhrerowi i zaślepienia ideami tzw. czystości rasowej, które już nigdy i nigdzie nie powinny mieć miejsca.
Z całej mocy polecam tę powieść mieszkańcom ziem wielkopolskich, bo odnajdą tam fragmenty, bliskie niejednemu sercu. Polecam też pozostałym czytelnikom, ponieważ wojna trwała w całej Polsce i nie tylko Warszawa walczyła o wolność.
Komentarze
Prześlij komentarz