Czy zbrodnia zawsze potrzebuje motywu? A jeśli tak, to co, jeśli morderca milczy, ale nie dlatego, że nie może mówić, tylko dlatego, że nie chce? Zła wola Keigo Higashino to kolejny dowód na to, że japoński mistrz kryminału nie bez powodu zdobył serca czytelników na całym świecie. W tej powieści Higashino rezygnuje z klasycznej zagadki „kto zabił”, by skoncentrować się na znacznie bardziej intrygującym pytaniu: dlaczego?
Japonia, lata dziewięćdziesiąte. Znany pisarz planuje wyjazd z kraju, lecz nigdy nie opuszcza swojego domu. Zostaje brutalnie zamordowany w swoim zamkniętym gabinecie. Gdy ciało odnajdują żona i przyjaciel ofiary, oboje wydają się mieć niepodważalne alibi. Sprawca zostaje szybko ujęty, lecz mimo ewidentnych dowodów winy odmawia wyjaśnienia motywów zbrodni. To nie milczenie z rozpaczy. To cisza, za którą kryje się coś znacznie mroczniejszego.
To, co uderza najmocniej, to postawa mordercy. Nie zaprzecza, nie krzyczy o niewinności. Milczy. I właśnie to milczenie działa na wyobraźnię mocniej niż jakiekolwiek słowa. Bo przecież każdy z nas zna takie uczucie, kiedy coś nas gryzie, ale nie umiemy, albo nie chcemy tego wypowiedzieć. W Złej woli ta emocja urasta do ekstremum. I właśnie to mnie przeraża. Zło może dojrzewać po cichu. Może być świadome, chłodne i... zaplanowane.
Tytułowa „Zła wola” to nie tylko sugestia o złych intencjach, ale przede wszystkim pytanie o naturę zła. Czy człowiek może pielęgnować nienawiść przez lata tylko po to, by uderzyć w najmniej spodziewanym momencie? Czy istnieje coś takiego jak czyste zło bez zewnętrznych motywów, bez konieczności, bez usprawiedliwienia?
Higashino nie daje prostych odpowiedzi. Jego opowieść zmusza do refleksji nad tym, jak wielki wpływ na nasze życie mają emocje, zwłaszcza te, które przez lata chowamy pod powierzchnią.
Komentarze
Prześlij komentarz