Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Mediatorka Ewa Zdunek

Osoba wybierająca zawód, który w całości poświęcony jest ludziom - to człowiek z misją. Dosłownie i w przenośni, ponieważ trzeba mieć dar żeby umieć rozmawiać z ludźmi i namawiać ich do  przyznania się do błędu, wypracowania kompromisu lub porozumienia. Praca mediatora to  przysłowiowy ciężki kawałek chleba, ale też olbrzymia satysfakcja. Sięgając po "Mediatorkę" Ewy Zdunek sądziłam, że będę czytać o nudnych, długich kłótniach o miedzę, perypetiach przedrozwodowych albo nieciekawych niesnaskach między członkami rodziny. Tymczasem otrzymałam powieść na kształt tvnowskiego "Prawa Agaty". To prawdopodobnie zbeletryzowana biografia autorki, która z wykształcenia jest prawniczką i na co dzień zajmuje się mediacjami oraz negocjacjami. Bohaterką powieści jest Marta, matka dwóch dziewczynek, była żona swojego męża, córka matki, która jej nie toleruje i doskonała mediatorka w jednym. To dość zawiłe wytłumaczenie, ale ta książka właśnie taka jest - zaskakująca,

To się tak musiało skończyć...

Pierwszy dzień, w którym można już góry przenosić, szarpać kamienie, przestawiać skalniaki, grabić, pielić i tarzać się po trawie - nie może minąć spokojnie. Przygody muszą być, i to takie, które widuje się zazwyczaj w lekkich komediach pomyłek, albo spoglądając na życie pewnej blogerki z niewielkiej lubuskiej wsi. Dzień zaczął się fantastycznie. Zleceniodawca dał mi luz na cały weekend, załatwiłam kilka ton kamieni na kolejny skalniak i miejsce na ognisko, a na drugie śniadanie bez skrupułów wciągnęłam drożdżówkę z serem. Ach, wiosna! Czwartek zaczął się kisić mniej więcej po obiedzie, kiedy przed kolejną porcją grabienia postanowiłam odpocząć w ogrodowej altance zwanej grzybkiem. Na jednej z belek Małż powiesił  wygodne krzesło brazylijskie, które jest moim ulubionym miejscem odpoczynku na świeżym powietrzu. Usadziłam więc dupsko w miękkim materiale, wyciągnęłam z lubością nogi, wystawiłam twarz do słońca i westchnęłam. Nie przeszkadzało absolutnie nic. Ani miauczenie ko

Pierwszy Róg Richard Schwarz

Jestem wielką fanką wszelakiego fantasy. Powieści z tej wyjątkowej półki pochłaniam szybciej niż lody z solonym karmelem, a to już jest wyjątkowy wyczyn. Do "Pierwszego Rogu" podchodziłam jednak z pewną dozą niepewności, wręcz nieśmiałości czytelniczej, ponieważ bałam się, że się rozczaruję. Obawiałam się, że zachwycona stylem George’a R.R. Martina i samego mistrza Tolkiena - nie będę mogła się dostosować i przez cały czas doszukiwać się podobieństw. Okazało się, że się myliłam, ba! Ja absolutnie nie miałam racji! Bohaterów tej powieści poznajemy podczas burzy śnieżnej, która rozpętuje się pośrodku gór na dalekiej Północy. W przydrożnym zajeździe pod Głowomłotem, spotykają się istoty magiczne, rycerze, elfy, a nawet wilkołak. Schwartz podszedł do treści szalenie pieczołowicie, ponieważ akcja, która rozgrywa się tylko i wyłącznie w karczmie, buduje i kreuje tak naprawdę samych bohaterów. Od pierwszych stronic książki, wiemy tylko tyle, że wewnątrz znajdują się po