Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Anna Szafrańska – W blasku zorzy

 Książka w sam raz na nadchodzącą jesień. A dlaczego? Ano dlatego, że trochę w niej wilgotnej Irlandii, trochę kolorowej i bezkompromisowej Ameryki, a trochę Norwegii. A wszystko to doprawione solidną porcją romantycznych uniesień i fatalnym zbiegiem okoliczności, którego skutkiem było poznanie przez główną bohaterkę opryskliwego i absolutnie bezczelnego mężczyzny. Przed Wami najbardziej nierealna i słodka jak miód historia o trudnych początkach, nienawiści podszytej troską i odpowiedzialnością za swoją rodzinę i kraj oraz miłości, która pojawia się wbrew zdrowemu rozsądkowi. To baśniowa historia o przystojnym księciu i pięknej pisarce, do której przyklejono łatkę skandalistki. To była bardzo przyjemna w odbiorze historia, która traktowałam jako baśń dla dorosłych. Udało się autorce zapleść warkocz i poplątać życie nierealne z rzeczywistym i utkać opowieść rodem z filmów na sieciowym kanale filmowym. Był i zły książę i urocza, choć pyskata oblubienica, było też królestwo i zasady panuj

Clara Sanchez – Cichy kochanek

  Można by rzec, że podczas pisania tej powieści autorka popełniła mały falstart. Zaczęła dobrze, historia nieźle rokowała, ale po drodze trochę zwolniła i się rozwlekła. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie czytałam jej z przyjemnością, co to to nie. Jednak brakowało mi czegoś, dzięki czemu akcja byłaby wartka i bardziej skomplikowana. O sektach wykorzystujących ludzką słabość mówiono już wielokrotnie. Pisano reportaże, nagrywano filmy i wywiady z ofiarami. Jednak to temat rzeka i jest właściwie niewyczerpalny. Tu autorka podjęła się tego tematu, zabrała czytelnika w podróż po Kenii i odsłoniła sieć intryg i powiązań, których początkowo nikt się nie spodziewał. Fabuła wykluwa się tu dość ospale, rozkręca się powoli, jednak bohaterowie, starannie i doskonale rozpisani wysuwają się na pierwszy plan, ukazując się czytelnikowi w pełnym rynsztunku i z bagażem problemów, które noszą na barkach. I to właściwie one oraz opisy miejsc akcji nadają tej powieści kolorytu. Niestety bardzo długi, dro

Jamie McGuire – Piękna katastrofa & Chodząca katastrofa

 Na rynku wydawniczym wiele jest romansów, pisanych z perspektywy głównej bohaterki. Rzadkość stanowią autorki/rzy, którzy decydują się na napisanie tej samej historii ale z perspektywy mężczyzny. Pojawia się bowiem wtedy szereg zarzutów z oskarżeniem o nabijanie pieniędzy lub brak pomysłów i ciągniecie tematu na siłę. No cóż, trudno się z tym nie zgodzić, ale ja nie mam nic przeciwko, jeśli opowieść jest ciekawa. A w przypadku Pięknej katastrofy nie mam żadnych wątpliwości. Wydawać by się mogło, że to sztampowa historia o grzecznej, miłej dziewczynie i łobuzie lubującym się w imprezach, przygodnym seksie i alkoholu. Okazuje się jednak, że to jedynie początek interesującego romansu, który wcale nie wydaje się być oczywisty.  Początkowo powieść przypomina nieco inny znany romans – After . Tu jednak, skomplikowana i momentami obsesyjna miłość jest lepiej przedstawiona, głębiej przeanalizowana i dużo smaczniej pokazana. Powieść nie jest chaotyczna, a ładnie, logicznie i sensownie złożona

Andrea Levy – Wysepka

 Każdy człowiek na świecie rodzi się z czystą kartą. Chce mieć swoje miejsce na ziemi, żyć, dzielić się smutkami i radościami z bliskimi, ale przede wszystkim, chce być traktowany na równi z innymi. Dziś opowieść o inności, rasizmie i społecznej przynależności. Rzecz dzieje się w Anglii w połowie XX wieku. Gilbert i Hortense, ciemnoskóre małżeństwo pochodzenia jamajskiego, pragnie rozpocząć nowe życie w Wielkiej Brytanii. Ich wyobrażenia o nowym lepszym świecie szybko weryfikuje życie i uprzedzenia, a ambicje tych dwojga nijak mają się do nastrojów panujących tam wówczas. To też opowieść o brytyjskim małżeństwie, reprezentującym to, co w nich najgorszego. Jest to opowieść o uprzedzeniach rasowych, które miały miejsce w latach powojennych i mimo biegu lat zdarzają się także we współczesnym świecie. O problemach z jakimi borykali się emigranci, trudnościach jakie spotykali na swej drodze i walce jaką musieli toczyć na co dzień.  Andrea Levy ożywiła powojenny, zniszczony nalotami Londyn.

Aleksandra Rochowiak – Spotkajmy się o północy

 Końcówka lata rządzi się swoimi prawami. Coraz częściej wtedy sięgam po otulające ciepłem powieści, niosące spory ładunek emocjonalny i kojarzące się z czymś wyjątkowym. Dziś więc słów kilka o bardzo przyjemnej lekturze, która pożera czytelnika od pierwszych stron i trzyma w zębiskach długo. Gloria jest szaleńczo zakochana w swoim żonatym szefie. I choć wie, że jest tą drugą, to mamiona i okłamywana przez mężczyznę, brnie w ten zakazany związek z duszą na ramieniu, usiłując zaznać odrobiny uczucia. Tymczasem jednak, los zsyła jej rycerza, bynajmniej nie na białym koniu, a z parasolem w ręku, który ratuje ją od całkowitego przemoczenia. Od tej pory, Bartosz coraz częściej pojawia się w myślach Glorii, a Karol pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Urocza była to opowieść. Napisana z lekkością, fajnymi postaciami, udanymi dialogami i miłą dla oka narracją. Autorka zadbała o romantyczny anturaż. Umiejscowiła akcję w pięknym Wrocławiu, nie żałowała opisów ociekających deszczem ulic i zaparowan

Pragnienia serc – Victoria Black

 Czy potrzebujesz przyjemnej i odprężającej lektury? Jeśli Twoja odpowiedź jest twierdząca, to czytaj dalej, bo właśnie o takiej dziś opowiem. I od razu zaznaczam, że nie jest to epatujące seksem czytadło (choć nie ma co ukrywać, że kilka scen miłosnych w niej się znajduje), a ładna historia o miłości, która tylko czeka na to, by wybuchnąć z pełną mocą. Jest to opowieść o bibliotekarce i zarazem poczytnej autorce książki, która to przez przypadek poznaje przystojnego mężczyznę. Szybko okazuje się, że Jace bardzo chciałby poznać bliżej Evie, ale ta zgadza się jedynie na przyjaźń. I tak trwają tak w tym przyjacielskim stuporze do czasu, kiedy przyjdzie im udawać przed rodziną mężczyzny, że są zaręczeni. Szybko okaże się wtedy, że kochają się jak szaleni, ale to może nie wystarczyć im do szczęścia, bo każde z nich coś ukrywa. Fajnie sobie to wymyśliła Victoria Black. Wprawdzie o udawaniu pary przed rodziną było już wielokrotnie, o bogactwie i próbie przejęcia firmy również, ale zawsze to

Lisa Gardner – Złap mnie

 Z Lisą Gardner miałam tak, że jak zaczęłam czytać (i to wcale nie od pierwszego tomu tego cyklu) to nie mogłam przestać. Lubię tę jej pogoń za króliczkiem i sprytne wprowadzanie czytelnika w błąd. I tym razem się nie zawiodłam, ale właściwie, dlaczego miałabym? Zupełnie odświeżający pomysł zastosowała w tej części autorka, bowiem tym razem przyszła ofiara zgłosiła się do detektyw Warren, twierdząc, że wkrótce zostanie zamordowana. Jako poszlakę wskazała daty śmierci jej przyjaciółek, które zostały zamordowane tego samego dnia, rok po roku, a teraz przychodzi kolej na nią  –  na Charlie Grant. Internet to wspaniałe źródło informacji i używane z rozmysłem i pod kontrolą, może być skarbnicą wiedzy. I o ile dorośli w większości zdają sobie sprawę z zagrożeń czających się w sieci, to dzieciaki i młodzież jakoś nieszczególnie. A to tam często dochodzi do ataków hejterskich, przemocy słownej i  pedofilii, która szerzy się jak szarańcza. I to właśnie tym aspektom Gardner poświęca tę książkę.

Weronika Tomala – Jakby jutra miało nie być

 U schyłku wakacji, miło jest poczytać książkę, która odstresowuje i nie trzeba zastanawiać się nad treścią. Ot, czyta się coś dla przyjemności i raz dwa pochłania ją w całości. I lekkie romanse spełniają tę funkcję idealnie. Weronika Tomala opowiada historię dość pogmatwanego uczucia pomiędzy żołnierzem Adamem, a Oliwią, wrażliwą właścicielką farmy alpak. Początkowa nienawiść i niechęć, szybko przeradza się w dość silne uczucie, które nie może rozkwitnąć tak, jak chcieliby główni zainteresowani.   To książka, która zapowiadała się na szalenie skomplikowaną i wielowątkową. A tak naprawdę wyszedł z tego miły romans z małymi przeszkodami. Fakt, że autorka wplotła w fabułę problemy wywołane traumatycznymi przeżyciami, ukazała trudny proces zdrowienia i oswajania się ze swoimi demonami. Szkoda tylko, że nie poświęciła im więcej uwagi. Odnosiłam wrażenie, że to, o czym pisała to jedynie wstęp do relacji między dwojgiem ludzi i tylko zaznaczenie problemu bez rozbudowywania go dalej. Żal mi b

Lauren Weisberger – Nie ma tego złego

 Przesycona humorem, zachwycająco celna i traktująca wyidealizowany i wymuskany świat z przymrużeniem oka. Taka właśnie jest powieść Weisberger. Jest jak haust świeżego powietrza w duszny dzień. Często człowiek ma do czynienia z osobą, która chce być postrzegana jako wzór cnót. Buduje ona swój wizerunek z pietyzmem, nie pozwalając sobie na zbędne wybryki i marzy o eleganckim domu z równo przystrzyżonym trawnikiem, mężu, który zawsze jest na czas i wspiera, dzieciach, które się nie brudzą i są niemal małym Einsteinami i samochodem eko z najnowszej kolekcji. Mało kto wie, że u takiej osoby buzuje frustracja, która przeradza się we wrzącą pod skóra złość, czekającą jedynie na punkt zapalny. Takie właśnie są bohaterki "Nie ma tego złego", różnią się od siebie charakterologicznie, ale mieszkają w malej podmiejskiej "idealnej' społeczności. Choć szybko okazuje się, że uzbrojone w chęć zemsty, gniew i niewyparzone języki, nie przypominają eleganckich pań z klasą i są w stan

Anthony Doerr – Miasto w chmurach

 Czym byłoby życie bez książek, skarbnicy wiedzy, plastycznych opowieści, opisów przyrody i miejsc? Byłoby jałowe i pozbawione radości, byłoby nicością wypełnioną smutkiem i degrengoladą. I choć może się wydawać, że upchnęłam w tym wstępie solidną dawkę patosu, to tak właśnie myślę. Tego samego zdania zdaje się być również Anthony Doerr, ale on ujął swoją opowieść w piękno i zachwycił. Lekkością, wspaniałym kwiecistym językiem i niespotykaną wrażliwością. Tę książkę należy traktować jako jedną spójną całość, choć podzielona jest na pięć różnych, pozornie nie łączących się ze sobą części i trzy ramy czasowe. Autor przemierza wyznaczony przez siebie czas, podąża za swoimi bohaterami krok w krok, wierząc w nadzieję na lepsze jutro.  To cudowna, epicka opowieść o ludzkim zepsuciu i szkodach jakie wyrządza człowiek światu na przestrzeni lat. Utkana z sieci różnych gatunków literackich, które czasem niosą wartość historyczną, a innym razem zahaczają o sci-fi. Tworzy to więc swego rodzaju baś

Katarzyna Grabowska – Włoska legenda

  Doceniam każdą książkę Katarzyny Grabowskiej, bowiem sprawdza się jako autorka powieści obyczajowych, romansów mafijnych, erotyków, a nawet powieści fantasy (cykl o "Magii ukrytej w kamieniu" do tej pory jest moją ulubioną polską serią). Zawsze doskonale przygotowuje się do pisania i próżno w tych historiach doszukiwać się potknięć, a wachlarz jej umiejętności pisarskich jest szeroki i przed nami z pewnością jeszcze wiele ciekawych opowieści. Choć, trzeba przyznać, że po "Włoskiej legendzie" trudno będzie tę poprzeczkę przeskoczyć. Włochy to mekka pielgrzymek turystyczno-kulinarnych, kraj niebywale krewkich i charakternych ludzi, ale też miejsce, w którym łatwo się zakochać. To właśnie tu Katarzyna Grabowska częściowo osadziła fabułę i tu nadała jej wyjątkowości. Powieść zaczyna się w jednym z łódzkich liceów, do którego uczęszcza nieśmiała i skryta Emilka, dziewczyna z pewnym bagażem doświadczeń, którymi nie chce dzielić się z innymi. Postrzegana jest przez to ja

Sandra Cicha – Za zakrętem

  Solidna kontynuacja!  –  Tak pomyślałam, kiedy skończyłam czytać najnowszą książkę Sandry Cichej. Po pierwszej części, która była po trosze obyczajówką, odrobinę thrillerem i ciut romansem, spodziewałam się tego samego. I cóż, to właśnie otrzymałam. Autorka utrzymała poziom i przedstawiła opowieść złożoną i nienudną. W życiu Joanny nastąpiły ogromne zmiany. Po rozwodzie z mężem, ustaliła prawa do opieki nad dziećmi, szczęśliwie zakochała się w Pawle i nadal pracuje jako kuratorka sądowa. Kobieta poważnie podchodzi do swojej pracy, interesuje się swoimi podopiecznymi i dba o to, by w ich życiu było lepiej. Wydawać by się mogło, że niebezpieczeństwa, które na nią czyhały uspokoiły się wraz z rozpoczęciem rozprawy Mileny Kuchcińskiej, ale okazuje się, że kuratorce znów zaczynają przytrafiać się dziwne rzeczy, a bohaterka wcale nie może czuć się bezpiecznie. Bardzo przyjemnie czytało się tę powieść. Życiowość z jaką autorka podchodzi do tematu sprawia, że odbiór lektury jest przystępny i

Monika Cieluch – Dziewczyna, która czuła zbyt mocno

 Ależ to było urocze! Takiej powieści romantycznej było mi trzeba i taką właśnie otrzymałam. Wzruszająca, targająca wszystkimi zmysłami, powodująca szybsze bicie serca i rumieńce na twarzy. Świeża i pyszna historia, która broni się sama i przykrywa drobne potknięcia w fabule. Opowieść o brytyjskim żołnierzu, kochającym swój zawód nade wszystko i rozdartym emocjonalnie pomiędzy służbą ojczyźnie, a miłością do wyjątkowej kobiety, którą poznaje podczas przebywania na urlopie  –  rozdarła moje serce na dwoje. Przeczytałam wszystkie książki Moniki Cieluch i ta staje na szczycie listy. Autorka z książki na książkę rozwija się coraz bardziej. Widać, że odrabia lekcje, czyta wskazówki podsyłane przez czytelników i wyciąga z nich wnioski. Dzięki temu, z każdą kolejną historią jest coraz lepiej, opowieści są coraz piękniejsze i... romantyczniejsze, a ich lektura pochłania bez reszty. Ta książka przypomina mi nieco historię napisaną przez Sparksa  –  "Wciąż ją kocham". Nie chodzi mi tu

Beata Olejnik – Amulet

 Czasem chwytam jakąś książkę, zdarza mi się, że zasugeruję się okładką i wrzucę ją do określonego gatunku. Tak właśnie było w przypadku "Amuletu", który potraktowałam jako lekką powieść obyczajową. Podczas lektury zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że treść nie ma z nią nic wspólnego, i że tę historie należy potraktować jako baśń dla dorosłych, bo wyobraźnia autorki galopowała tak żwawo, że trudno się tu doszukiwać problemów życia codziennego. Jest to historia dwojga młodych ludzi, którzy zakochują się w sobie do nieprzytomności, ale każde z nich niesie na plecach pewien bagaż życiowych porażek, z którym nie może sobie poradzić. Weronika jest samotna i opuszczona przez rodziców, którym zależy jedynie na pieniądzach i karierze, a Maks, to tak naprawdę chłopak pochodzący z indiańskiej wioski, uprowadzony z niej jako dziecko, człowiek tęskniący za rodziną i pełen nadziei na powrót do korzeni. Ta powieść zawiera w sobie mnóstwo elementów niewiarygodnych i oderwanych od świata rzec

Justyna Stanisz – Wróciło

 Pisałam kiedyś, że bardzo lubię czytać debiutujących autorów, ponieważ zawsze jest w nich coś oryginalnego i świeżego. I nawet jeśli treść nie do końca mi odpowiada, to zwykle znajduję tam coś, czym się zachwycę, co mnie poruszy lub rozbawi. W przypadku "Wróciło" niczego zabawnego nie ma, wszak to kryminał, niemniej jednak, znalazłam kilka fajnych rozwiązań. Fabuła kręci się wokół znalezienia szczątków kobiety w ogrodzie przy jednej z wrocławskich willi. Od tego czasu, właścicielka nieruchomości znajduje na swojej posesji kolejne ciała, a raz nawet sama zostaje zaatakowana, co kończy się pobytem w szpitalu. Wszystko to powiązane jest z wrocławskim wybuchem epidemii ospy prawdziwej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku oraz nieszczęśliwą miłością. Justyna Stanisz zaserwowała czytelnikom kryminał z dreszczykiem, z kilkoma retrospekcjami i całkiem solidną dawką informacji nie tylko o epidemii ospy, ale też COVIDu, który jest z nami od ponad dwóch lat.  Początkowo fabuła lek