Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2021

Carlos Ruiz Zafon – Miasto z mgły

 Nie dane było doczekać Zafonowi wydania tego tomiku opowiadań. Ujrzały jednak światło dzienne i trafią na półkę wielu sympatyków autora jako kropka nad "i" czy klamra zamykająca historię literackiego geniuszu.  Trudno opowiedzieć o tych krótkich formach bez zdradzania treści, dlatego też postanowiłam, że tego nie zrobię. Wiedzieć należy, że Zafon złożył sprytnie w całość kilka, pozornie niepasujących do siebie utworów, przekazał historie w formie krótkich treści i dał czytelnikowi czas na złożenie tego wszystkiego w całość. Trudno inaczej określić autora, niż geniusza prozy. Skrupulatny, czarujący słowem, muskający czytelnicze zmysły i piszący tak, że dech zapiera. W niewymuszony i ciekawy sposób przekazuje wizję świata takiego jaki sam widział, lub chciałby widzieć.  Trzeba wiedzieć, że tę książkę można zacząć czytać od środka lub od końca. Wcale nie trzeba zaczynać od początku, choć oczywiście można. Ta książka to drzwi wejściowe do świata Zafona, po przekroczeniu których,

Barbara Kwinta – Chwała meksykańskim zakonnicom

 Wśród tysięcy różnych powieści obyczajowych, trudno trafić na taką, która zachwyci, a do tego jest napisana ładnie i wyczuciem. A ponieważ znalazłam pozycję idealną, toteż dzielę się z Wami tym tytułem. Tylko ostrzegam lojalnie, że jak zaczniecie czytać, to trudno będzie tę pozycję odłożyć, bo wciąga jak bagno. Zdawać by się mogło, że Emilia Starska ma wszystko. Wspaniałego narzeczonego, wymarzoną pracę, przyszłość jawiącą się w samych jasnych barwach i... cały trzos zmartwień, z którymi nie może sobie poradzić. Wzorem Julii Roberts, tuż przed ślubem decyduje się na ucieczkę i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Zupełnym przypadkiem, odnajduje stare walizy po swojej babci, które wypełnione są po brzegi materiałami i narzędziami krawieckimi. Dziewczyna uznaje to za znak od losu i stawia wszystko na jedną kartę, otwierając małą manufakturę. Z przyjemnością zabrałam się za lekturę tej książki. I nie jest to czcze gadanie po to, by przypodobać się autorce. Przed Wami kapitalne kilka godzin p

Ben Creed – Miasto duchów

 Wielbicieli kryminałów trudno zadowolić. Potrzeba dobrej i rasowej historii, ale o taką trudno. Jeśli jednak zacząć z wysokiego C i poziom utrzymać, to jest już to książka warta polecenia. Dziś więc o mariażu literackim duetu Rickaby i Thomson, którzy postanowili napisać powieść pod pseudonimem Ben Creed. A, że wyszło to bardzo zgrabnie, toteż z przyjemnością o tej pozycji opowiem. Przenieśmy się zatem do stalinowskiej Rosji. Czasów niezwykle niebezpiecznych, gdzie nikt nikomu nie mógł zaufać, a oczy tajnej służby spoglądały zewsząd i reagowały błyskawicznie, by w zarodku zdusić jakąkolwiek próbę buntu, a prowodyrów zamknąć w gułagu lub zamordować z zimną krwią.  Rossel, milicjant, były, dobrze zapowiadający się skrzypek wraz z kilkorgiem innych śledczych  z wydziału, prowadzi sprawę zabójstwa pięciorga osób, których ciała znaleziono na bocznicy kolejowej. Znalezienie trupów to dopiero początek gry... Miasto duchów zachwyca. I to muszę zaznaczyć z całą stanowczością. Rzecz dzieje się

Jorge Bucay – Pozwól, że Ci opowiem... bajki, które nauczyły mnie jak żyć.

 Terapeutyczne znaczenie bajek to mój ulubiony temat, jeśli chodzi o długie dysputy o literaturze. Od zawsze uważam, że bajki, to nie tylko historie, przy czytaniu których można miło spędzić czas ze swoim dzieckiem i przy okazji "przemycić" mu trochę uniwersalnych prawd i morałów. To również skarbnica wiedzy dla dorosłych, kompendium wiedzy pomagające w wielu procesach "naprawczych" związanych z duszą i psychiką ludzką. Bucay napisał książkę o młodym mężczyźnie, pracującym nad swoimi problemami z psychoterapeutą. Praca ta głównie polega na przytaczaniu bajek, baśni i podań, będących metaforą jego życia i skłaniających do myślenia. Dzięki temu zabiegowi, chłopak zmuszony jest do wysiłku, który summa summarum daje nieprawdopodobne efekty. O tym, że terapia u psychoterapeuty przynosi wspaniałe efekty, wie wielu ludzi. Ogromny odsetek jednak, boryka się z potężnymi problemami na co dzień i albo nie chcą, albo z różnych powodów nie mogą szukać pomocy. A to nie jest tak,

Sylwia Waszewska – Imiona śmierci

 Mam słabość do powieści fantastycznych. Jest ona na tyle silna, że mając wybór pomiędzy tym rodzajem literatury, a innym, zawsze stawiam na fantasy. Lubię wielotomowe, opasłe tomiska, które kryją w sobie wielowątkowe historie. Od czasu do czasu jednak, marzy mi się ciekawa historia zamknięta w jednym egzemplarzu. Niejeden fan gatunku powie, że to niemożliwe i temat porzuci, natomiast ja twierdzę, że takie powieści istnieją i sprawiają czytelnikowi olbrzymią przyjemność. Dziś słów kilka o Imionach śmierci Sylwii Waszewskiej. W dalekowschodnich, malowniczych terenach, mieszkają pracowici, dzielni i utalentowani ludzie. Jedną z mieszkanek jest Yoshiko. Siedemnastoletnia dziewczyna, która dobrze włada bronią białą, porusza się niczym wytrawny wojownik, ale brakuje jej pokory i udoskonalenia technik, których nauczył ją dziadek. Wyrusza więc w trudną podróż do miejsca, nad którym władzę sprawuje Mistrz Pustej Natury, by tam odbyć odpowiednie szkolenie. Jej podróż jest niebezpieczna i karkoł

P. K. Farion – Diabelski układ

 Bardzo nie lubię pisać źle o książkach. Bardzo. Staram się zawsze pisać opinie zgodnie z własnym sumieniem, ale tak, żeby autor lub autorka nie poczuli się urażeni. Wszak piszę o ich dziecku, o ich pracy, długich godzinach spędzonych podczas pisania, o ich marzeniu, które właśnie się spełniło... Nie jestem krytyczką literacką lecz czytelniczką z wieloletnim stażem i naprawdę czasami gardło mi ściska jak trafię na książkę, od lektury której łzawią oczy i zatyka z wrażenia. Fabuła tej lektury opiera się na relacji między dwojgiem ludzi, którzy poznali się w pracy. On jest ochroniarzem, a ona asystentką szefa. Para bardzo szybko się zaprzyjaźnia i spędza ze sobą wiele czasu. Mężczyzna jednak znika bez słowa, zostawiając zakochaną w nim dziewczynę z rozdartym sercem. Chłopak zjawia się potem i pod pretekstem rozmowy przy kawie, zmusza ją do wypłacenia 500 tys złotych i porywa, by potem przedstawić jej iście gangsterski plan. Och, jakiż w tej książce panuje chaos. Nie jest to jednak bałaga

Harlan Coben – Niewinny

 Mistrz skomplikowanych i wielowątkowych historii trzymających w napięciu  –  powraca. Tym razem jest to wznowienie lektury, którą polubiły tysiące czytelników w 2005 roku. Powroty bywają dobre, a jeśli jeszcze pokrywają się z serialem, który wystartuje na dniach, to jeszcze lepiej. Ale pamiętać trzeba jedno, najpierw książka, potem ilustracja filmowa. Matt jest człowiekiem po przejściach, byłym więźniem, który mimo wielu przeciwności usiłuje żyć. Zakłada rodzinę, chce być dobrym ojcem i mężem i zapomnieć o przeżytych traumach. Niestety, los ma inne plany i wplątuje go w kłopoty. Zdrada żony, tajemnicze zabójstwo zakonnicy. Chyba bardziej życie mężczyzny nie mogło się skomplikować. Mamy tutaj potężny mix postaci i wątków. Jedne przeplatają się z drugimi, początkowo mało ważni bohaterowie stają się ważniejszymi, a niepozorne wspomnienie pewnej rzeczy urasta do rangi pierwszego i najważniejszego wątku. Wydawać by się mogło, że jest to chaotyczne i trudno się w tym wszystkim połapać, ale

Lee Child, Andrew Child – Strażnik

 Z Jackiem Reacherem jest jak z Jamesem Bondem. Niby wszystko już było i doskonale znamy głównego bohatera, a jednak z przyjemnością wracamy do tych przygód. Dziś, stary, dobry Jack powraca i wkracza z werwą w nową sprawę, porzucając po drodze utarte schematy, którymi do tej pory podążał. Tym razem Jack usiłuje rozwiązać zagadkę cyberataku, którego skutki objęły całe miasto. Nasuwają się pytania. Co wspólnego ma z tym podrzędny informatyk, dlaczego polują na niego bandyci? Dlaczego Reacher zawsze ładuje się w tego typu kłopoty i rozprawia się z nimi raz dwa? Odpowiedź jest jedna  –  bo takie właśnie są książki Childa. Jack to człowiek-zadanie i z właściwą sobie elegancją i sprytem rozwiązuje kolejne zagadki.  Tym razem, dzięki pomocy brata, Lee wziął głęboki, literacki oddech. Z wersji analogowej, wskoczył na cyfrową i szczerze mówiąc wyszło mu to na zdrowie i to był to bardzo udany zabieg. Nie mam nic przeciwko sensacjom klasycznym, ale odrobina nowości nikomu jeszcze nie zaszkodziła,

Kinga Litkowiec – Naomi

 Szalenie modne ostatnio są powieści mafijne, w których prym wiodą mężczyźni bez serca, brutalni, mało empatyczni i niebezpieczni. A w tym wszystkim musi się znaleźć miejsce na miłość. No bo przecież nawet  Ojcu Chrzestnym był watek romantyczny. Historia tego niebezpiecznego romansu rozpoczyna się w momencie, kiedy ktoś myli Naomi z inną dziewczyną i do jej plecaka trafia rzecz, za posiadanie której musi zginąć z rąk niebezpiecznego mordercy. Mateo jednak nie zabija dziewczyny, co powoduje serię zdarzeń trudnych do przewidzenia. Jak to bywa w książkach tej autorki, kobieta zwykle jest przedstawiona jako niezdecydowana i krnąbrna, nie do końca wiedząca czego od życia oczekuje.  On z kolei, niby jest bezwzględnym mordercą, ale pełnym sprzeczności i często wahającym się, jeśli chodzi o Naomi.   Wiadomo, że zakończenie musi być romantyczne, bo w tego oczekują czytelniczki. Wiadomo też, że historia skończy się happy endem. Ale zanim to nastąpi, trzeba poobserwować kolejne etapy poznawania s

Heather Dune Macadam – 999 Nadzwyczajne dziewczyny z pierwszego transportu kobiecego do Auschwitz

 Ostatnio bardzo dużą popularnością cieszą się powieści napisane na podstawie czyichś wspomnień z lat wojennych. Raz są lepsze, raz gorsze, ale rzadko trafia się na historię, która jest wynikiem potężnych badań nad sprawą i przekopywania się przez niezliczone ilości wspomnień, literatury i dokumentacji. Takim właśnie przykładem jest "999..." , gdzie zgadza się dokładnie każdy historyczny element, a opowieść ta, nie jest bezdusznym czytadłem o niczym. To przykład książki mądrej i wzorcowej. Takiej, o której powinno się mówić dużo i często. Praca dla rządu   –  pod tym fałszywym hasłem kryła się historia niczemu winnych dziewcząt, które były u progu  dorosłego życia. Marzyły o karierach, dobrej pracy, mężu i dzieciach. Wychowane w miłości i poczuciu własnej wartości, z dnia na dzień trafiły do najpodlejszego miejsca na ziemi, z którego nie wszystkie wróciły, a jeśli już, to z bagażem potworności, których nie mogły udźwignąć do końca życia. Znamy historię Holokaustu i mamy świad

Shelby Mahurin – Krew i miód

 Zawsze z ogromną przyjemnością pochylam się nad nowymi cyklami fantasy. Po kapitalnym Gołębiu i wężu , czekałam na kontynuację z niecierpliwością. Solidne tomisko pojawiło się u mnie kilka dni temu i tak jak myślałam, lektura pochłonęła mnie bez reszty. Przygoda Reida i Lou trwa nadal, wydawać by się mogło, że po potwornościach zaserwowanych im przez Morgane, ich uczucie jest silne i nietykalne, a wspólne zaufanie wzrosło. Niestety nie jest tak łatwo. Kropla drąży skałę, w związek tych dwojga ludzi wkrada się fałsz i para krok po kroku oddala się od siebie. W dodatku Reid nie chce przyjąć do wiadomości, że jest czarownicą i jego dziedzictwem wcale nie jest walka z nimi... Pyszna była to lektura. Klimatem przypominała nieco uniwersum ze Szklanego Tronu Sarah J. Maas. Miała dokładnie taki sam rytm i schemat, jednak historia była zupełnie inna.  Ta wspaniała, wielowymiarowa powieść rozkręca się bardzo powoli. Nie nudzi jednak i nie jest sztucznie wypełniona, zawiera mnóstwo informacji, k

Stuart Turton – Demon i mroczna toń

 Nie jest tajemnicą, że to druga książka Stuarta Turtona. I choć czytelnicy wiele od niej oczekiwali, to opinie są różne i niekoniecznie pochlebne. Osobiście uważam, że osoby, które nie miały jeszcze przyjemności czytać powieści napisanych przez Turtona, winny rozpocząć od Demona ... A dlaczego? Ano dlatego, że to zupełnie różne powieści, traktujące zupełnie o czym innym, to jednak skonstruowane bardzo podobnie. Z tym, że Siedem śmierci Evelyn Hardcastle była niemal doskonała, dlatego też radzę zacząć od drugiej żeby sprawdzić czy opinie są prawdziwe.  Tym razem autor przenosi czytelnika do XVII wieku, na statek Saardam. W czasach patriarchalnych zasad,  towarzystwie szumu morza, wszędobylskich krynolin i żabotów trafia się nad wyraz ciekawe śledztwo kryminalne pełne dziwnych znaków, demonologicznych przepowiedni, zagadek i klątw. A w tym wszystkim bierze udział Arent Hayes i Samuel Pipps. Wychowałam się na książkach Agathy Christie i Arthura Conana Doyle'a. Uwielbiam ich duszny k

Corinne Michaels – Zawalcz o mnie

  Seria o braciach Arrowood ma szansę stać się jedną z najpoczytniejszych. A to dlatego, że przystojnym właścicielom ziemskim bardzo trudno się oprzeć. Wiadomo, że to wyidealizowany obraz mężczyzny, ale czy to zbrodnia móc powzdychać do bohaterów? Przed Wami drugi tom traktujący o Declanie i Sydney. Po śmierci ojca Declan wraca do Sugarloaf, by przez pół roku zajmować się rodzinną farmą. Marzy o tym, by niechciany staż szybko minął, ale sprawy komplikują się, gdy na horyzoncie pojawia się Sydney, pierwsza i najważniejsza miłość w życiu młodego mężczyzny. I choć bracia poprzysięgli sobie, że nigdy się nie ożenią, to wobec tak silnego uczucia, będą musieli tę obietnice jeszcze raz zweryfikować. Wiadomo czego spodziewać się po Corinne Michaels i jej romansach. Wiadomo też, że będzie to historia z lukrowanym happy endem, ale to, jak poprowadzi fabułę może wprawiać w osłupienie. Historia Declana i Sydney to nieustanna jazda bez trzymanki. Tańczą wokół siebie, torturują wybuchami pożądania,

Feliks W. Kres – Północna granica

 Większość fantasolubów doskonale zna twórczość Feliksa W. Kresa, ponieważ autor napisał do dziś kilka powieści fantasy i opowiadań. Północna granica jest wznowieniem i to mnie jako czytelniczkę cieszy szalenie. Bo choć zdania są podzielone co do cyklu Księga całości , to ja z lubością odświeżę sobie kolejne tomy i pozachwycam się nimi jak niemal dekadę temu. Trwają walki z potworami, podopiecznymi boga Alera. Garstka żołnierzy wraz z kotem pełniącym funkcję zwiadowcy wyrusza do walki. Tak w telegraficznym skrócie można opisać fabułę, bo pierwsza część cyklu to li i jedynie tętniące przemocą pole bitewne. Niech Was to jednak nie zraża, drodzy czytelnicy, gdyż składową tej książki są postaci, dzięki którym historia jest płynna i niebanalna. Wiedzieć Wam trzeba, że bohaterowie nie są wypacykowanymi i wspaniałymi żołnierzami. Stworzeni przez autora z ogromnym pietyzmem i wyrafinowaniem, zupełnie nie przypominają wymuskanych i pełnych ideałów bohaterów służących krajowi w imię zasad. To po

Joanna Gajewczyk – W moim śnie

 Po tę książkę sięgnęłam dlatego, że spodziewałam się romansu. A, że od nich nie stronię, toteż wybór był prosty. Jednak podczas lektury, moje brwi ze zdziwienia wędrowały wyżej i wyżej i w końcu skonstatowałam, że to nie będzie sztampowa historia o miłości, ale opowieść z dreszczykiem.  Pola prowadzi niewielką kawiarnię w swojej rodzinnej miejscowości. Jest szczęśliwa i całkiem zadowolona ze swojego życia. Niestety, od pewnego czasu miewa koszmary, po których budzi się z krzykiem i nie może normalnie funkcjonować. Pewnego razu, we śnie pojawia się mężczyzna, któremu śni się dokładnie ten sam koszmar. Szybko okazuje się, że tych dwoje spotkało się tam nie bez powodu i, że los ma dla nich pewne zadanie. Muszę przyznać, że okładka wprowadziła mnie w błąd. Spodziewałam się cukierkowego romansu, pełnego wzlotów i upadków, romantycznych uniesień i wyznań miłości, a otrzymałam fajną, niepokojącą powieść z solidnym wątkiem paranormalnym. I ten zabieg udał się nad wyraz pysznie. Treść jest sza