Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2024

Michael Moorcock – Elryk z Melnibone

 Dlaczego, ach dlaczego Elryk przypomina mi tak bardzo naszego rodzimego Wiedźmina? Ano być może dlatego, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie na nim mistrz Sapkowski mocno się wzorował. Jednak nasz bohater jest o niebo "lżejszy" w odbiorze, a Elryk to przykład wojownika z krwi i kości, który swoimi zachowaniami i charakterem wyrasta tu niemal na postać boską. I to mi się niezwykle podobało. Trzeba zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z cukierkową lub romantyzowaną powieścią, a rzetelną, wartką i momentami nawet siermiężną opowieścią pełną grozy, szaleństwa i walk wszelakich, które jednak nie rozciągają się niemożebnie na wiele stronic, a przeskakują raźno z jednej do drugiej.  Moorcock ustawił swoich bohaterów na granicy rozsądku. Są bardzo mocno rozrysowani, pełni ideałów i przekonań, które kierują ich decyzjami, ale nie są idealni. Błędy, które popełniają mają swoje większe lub mniejsze konsekwencje, a to w jaki sposób postaci te porażki przeżywają, są wyją

George Orwell – 1984

 Klasyczna, niebanalna, ważna i okaże się na przestrzeni lat, że będzie powieścią ponadczasową, aktualną w każdym kolejnym roku. Porównać ją można nieco do "Procesu" Franza Kafki, do książki, którą żeby zrozumieć, trzeba dojrzeć do niej mentalnie. W przypadku Orwella jest podobnie, ale przekaz jest bardziej dosadny, a konkluzje przerażające. W czasach, kiedy wojny toczą się na Bliskim Wschodzie i za naszymi granicami, strach przed władzą totalitarną, niekończącym się pasmem działań wojennych i wszechogarniającego zła jest niemal wyczuwalny, a niepewność, która towarzyszy ludziom powoduje, że czujemy, jakby zaciśnięto wokół nas ogromne imadło, które wypycha z płuc powietrze i miażdży z nieprawdopodobną siłą. Co dzieje się z człowiekiem, na którego wciąż spogląda czujne oko "Wielkiego Brata", który żyje, choć nie wie, w którym roku, ponieważ wszechwiedzące Ministerstwo Prawdy wymazało część przeszłości. Ludzie więc, muszą wierzyć w to, co usłyszą, nie mają prawa o to

Antti Tuomainen – Paradoks łosia

 A cóż słychać u mojego ulubionego skandynawskiego, nieco "odklejonego" od rzeczywistości pisarza? Ano wszystko jest cudownie, gdyż kolejna jego powieść już mnie raduje, a poziom satysfakcji z lektury wzrastał wprost proporcjonalnie do czytanego tekstu. Oto bowiem powieść przewrotna, zabawna i do tego kryminalna! Pyszni się ta książka wyjątkowym humorem i stoi dowcipem, który wylewa się na czytelnika wartkim strumieniem, a co za tym idzie, niesie ze sobą pokrzepienie i radość. Plącze autor życie wydawałoby się i tak już ogarniętego chaosem bohatera i zmyślnie stawia przed nim kolejne trudności, co powoduje radość ogromną u czytających i konsternację u głównej postaci. Tuomainen ma wyjątkowy dar do wysublimowanych żartów, absurdu niemal doskonałego i łączenia ze sobą wątków, które na pierwszy rzut oka nie powinny koło siebie funkcjonować, a tu współgrają pięknie. I ta dziwaczna, acz genialna lektura raduje tych, którzy w tym literackim szaleństwie dostrzegają talent. Pamiętać

Kelly Yang – Projekt: miłość

 Czasem zdarza się tak, że gorące uczucie pojawia się wtedy, kiedy człowiek najbardziej go potrzebuje, choć wcale o to nie prosi. Samotność, zrabowane przez los nadzieje i walka o przyszłość powodują, że człowiek się zatraca, ale wsparcie w postaci silnej więzi może go uratować. Jest to opowieść o uzdolnionej Serene, która marzy, by zostać projektantką mody jak jej mama. Uczy się pilnie, szkicuje, projektuje. Wydawać by się mogło, że kolejne szczeble kariery są na wyciagnięcie ręki, ale okazuje się, że dziewczyna musi kilka z nich przeskoczyć i zająć miejsce mamy, która boryka się z nowotworem. Jest to też historia nieco zagubionego Liama, którego marzeniem jest, by w przyszłości zostać stund-uperem. Niestety jego marzeń nie bierze pod uwagę rodzicielka, która narzuca mu studia na prestiżowej uczelni. Ścieżki tych dwojga skrzyżują się podczas trwania jednego z kółek edukacyjnych, a to na zawsze odmieni ich życia. Ta książka to nielukrowana opowieść o romansie dwojga ludzi, ale podprawi

Anna Sczypczyńska – Glass Hills

 Pecha miałam ostatnio do romansów. Albo były niedopracowane i mierziły infantylną treścią, albo były po prostu tanim erotykiem, który fabuły nie miał w ogóle. I tak działo się już od paru tygodni, aż nagle pojawiła się Anna Szczypczyńska, dzierżąc w dłoni swoją książkę i odczarowała romanse. Rzecz dzieje się w Szklarskiej Porębie, miejscu, w którym mieszkańcy walczą o zachowanie kultury danego miejsca, o szacunek dla przyrody i przyszłość związaną z widokiem na góry, których nie przysłaniają deweloperskie kolosy. Jedną z takich osób jest Mila, pracująca w miejscowej księgarni. Na jej drodze staje tajemniczy syn dewelopera, Alex z Warszawy, do którego dziewczyna odczuwa galopującą antypatię. Szybko jednak okazuje się, że od nienawiści do miłości jest jeden krok... To była  bardzo przyjemna lektura, która pięknie i logicznie przedstawiała kolejne etapy zauroczenia: od niechęci, poprzez nienawiść, aż do gorącego uczucia, które możee zranić, ale też dać nadzieję na lepsze jutro. Powieść l

Marta Mrozińska – Jeleni Sztylet

 Solidna garść kultury słowiańskiej, kilka stworów, w które niegdyś wierzono, wiara w wielobóstwo, silna żeńska bohaterka i całkiem zmyślne przygody to przepis na powieść doskonałą! Nieco młodzieżową, choć i starszym sprawi radochę, ale też wyważoną i nie napisaną "po łebkach". Opowieść utkana z pięknych słów, które czyta się jak bajanie najprzedniejszego barda. Niezwykle plastyczny język, barwne opisy i dialogi są składową tej książki. Autorka rzetelne przygotowała się do pisania, przebrnęła przez niezliczone tomy pozycji naukowych i kronik historycznych, które miały wpływ na to, w jakiej formie książka trafiła w ręce czytelników. Bohaterowie są barwni, plastyczni, często swoimi zachowaniami wzbudzają w czytelniku cały wachlarz emocji; od wściekłości po rozczulenie. Losy ich nie są przejaskrawione, autorka nie wyniosła ich na piedestał. Lawirowała ich życiem niczym zaskroniec w gęstwinie, zaczepiała, ciężko doświadczała, wodziła za nos. Wszystkie te zabiegi doprowadziły do z

Joanna Jodełka – 2 miliony za Grunwald

 Powieści pisane na kanwie prawdziwych wydarzeń to dla mnie zawsze ogromna radość i szczęście, że mogę poczytać coś pasjonującego i po części prawdziwego. Wszystko zależy jednak od rzetelności wykonania i pieczołowitości z jaką autor czy autorka podeszli do tematu. Joanna Jodełka zrobiła to brylantowo, czym zaskarbiła sobie moją wdzięczność. Rzecz dzieje się w czasie II wojny światowej, kiedy to Niemcy oprócz mordowania niewinnych, zajęli się też grabieżą dzieł sztuki i niestety próbą zniszczenia części zbiorów należących do Polski. Dzieje się tak ze słynnym obrazem Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem", który najeźdźca pragnie zniszczyć. Rzesza wyznacza więc dwa miliony marek nagrody w zamian za wskazanie miejsca, gdzie ukryte jest dzieło mistrza. W tym momencie rozpoczyna się szaleńcza gra. To była pyszna i drobiazgowo skonstruowana historia, która ciekawi jak najlepszy thriller. Każdy element tej trudnej opowieści żyje ze sobą w symbiozie. Fakty historyczne przeplatają się t

Julia Quinn – Małżeństwo ze snu

 Rodzeństwo Bridgertonów wyczerpało swój zapas romansów, dlatego też Julia Quinn postanowiła otworzyć nowy przewód miłosny za sprawą cyklu o Rodzinie Rokesby. I rzec muszę, że był to całkiem smakowity kąsek, bardzo przewidywalny, ale przyjemny w odbiorze. Jest to opowieść o Cecilii, która na wieść o zranionym w czasie wojny bracie, wbrew apodyktycznej ciotce i narzeczonemu z piekła rodem, rzuca się na głęboką wodę i wyrusza do USA, po to by zająć się bratem. Na miejscu okazuje się, że brata nie ma, ale jest jego ranny przyjaciel, któremu kobieta chce pomóc ze wszech miar. Podaje się więc za jego żonę i trwa przy nim aż do momentu odzyskania przez niego przytomności. Wtedy bowiem sprawy nieco się komplikują. Jak to u Julii Quinn bywa, jest tu krnąbrna i inteligentna kobieta, przystojny mężczyzna i przygody, które aż kipią od pożądania. I jak zwykle, powieść wyszła koncertowo. Nic tu nie nudzi, niczego nie można zarzucić, bo wszystko się tu zgadza. Fajne dialogi, uroczy bohaterowie i his

Agnieszka Miela – Krew wilka

 Fantasy to nie tylko uniwersa pełne świetlistych wróżek, przystojnych fae czy goblinów kopiących złoto. To też mroczne, fascynujące i niebezpieczne światy, w których dobro ściera się ze złem, miecze uderzają o siebie mocno, a trup ściele się gęsto. Czy tak jest w przypadku serii o "dzieciach starych bogów" Agnieszki Mieli? Rzecz jasna! Uplotła autorka powieść wieńczącą serię i starła swoich bohaterów z okrutnym i nieuniknionym przeznaczeniem, które kiedyś ktoś dla nich zaplanował. Nie oszczędzała ich wcale i wiodła tą trudną ścieżką, doświadczając ich raz po raz solidnie, ale ciesząc za to czytelnicze oko. Nie ma tu bowiem cukierkowatości i przaśnej miłości, ale jest za to siermiężna i solidnie skonstruowana walka, pyszne przepychanki słowne i opisy tak soczyste, że gardło ściska ten ogrom "cudownej" potworności. I niech nie zwiedzie Was ta przepięknie wydana seria książek, które mogą wskazywać na lekką i niemal baśniową opowieść. To nie bajka na dobranoc, a cymes

Agata Kunderman – Wody czerwone

 "Wróżda" to kawał dobrze skonstruowanego kryminału, który zachęcił do przeczytania kolejnej powieści. A, że nie trzeba było długo na nią czekać, toteż z głowy nie wyparowały mi jeszcze zdania z tegoż debiutu. Tym razem jednak autorka wskoczyła w głębokie tonie wód czerwonych i zachwyciła, a trzeba Wam wiedzieć, że ta książka jest dużo mroczniejsza i bardziej skomplikowana od poprzedniej. Ta kojarząca się z reportażem Wojtka Bojanowskiego historia o "Wodach czerwonych" ma miejsce w niewielkim, malowniczym, uzdrowiskowym miasteczku. Szybko jednak okazuje się, że sielankę tego uzdrawiającego miejsca przerywa tragiczne w skutkach odkrycie. Ktoś znajduje w lesie beczki z niebezpiecznymi substancjami, a w jednej z nich zostają ujawnione zwłoki, a właściwie szkielet. Rozpoczyna się walka z czasem i próba rozwiązania tragicznej zagadki. Świetnie to autorka wszystko rozpisała. Najpierw zderzyła ze sobą dwa światy: małomiasteczkowy i wielkomiejski, potem skonfrontowała ze so

Żaneta Pawlik – Za zasłoną milczenia

 Nie da się ukryć, że Żaneta Pawlik pisze powieści wyjątkowe. Często niewygodne, trudne w odbiorze, dające do myślenia, ale i niosące potrzebną często nadzieję na to, że będzie lepiej. I tym razem autorka nie zawiodła, a jej najnowsza opowieść i zaskakuje, i zachwyca jednocześnie. Historia dwóch różnych kobiet. Jedna rezygnuje z życia w zakonie, druga wychodzi na wolność z zakładu karnego. Z pozoru nie łączy ich nic, ale po głębszej analizie okazuje się, że wszystko. Obie są pogubione, obie pamiętają świat zupełnie inaczej i muszą rozpocząć życie w nowym, nieznanym środowisku, co nie jest ani miłe ani przyjemne. Autorka lubuje się w lekko onirycznych i przydługich opisach, wprowadza czytelnika w meandry umysłu swoich bohaterów, pozwala ich poznawać i smakować ich charaktery. Nie oszczędza tutaj nikogo. Dogłębnie analizuje umysły, sprawdza zachowania i doświadcza bohaterki w sposób nieraz brutalny, ale zawsze realny. Jasno i wyraźnie mówi o samotności, zagubieniu i walce o lepsze jutro

Meagan Brandy – Złodziej mojego serca

 Kiedyś napisałam, że romanse są dla mnie odskocznią od poważniejszych tematów i zdanie podtrzymuję. Gorzej jednak, jeśli trafi się taki romans, którego nie da się czytać. Wtedy zamiast miłego tete a tete z książką jest mordęga i narzekanie. Opowieść o bogatej dziedziczce potężnej fortuny i dość ubogim mężczyźnie z przeszłością, to pomimo wyraźnej sztampy zawsze jest przepis na sukces. Niestety trzeba to jeszcze ubrać w słowa i pochylić się nieco nad relacją damsko-męską. Tu się to nie udało, ba, autorka poniosła całkowitą klęskę. Próżno tu szukać jakiejkolwiek relacji czy uczuć. Wszystkie sceny między dwojgiem głównych bohaterów ograniczają się do współżycia w przeróżnych konfiguracjach i pyskowania do siebie. I miałam nadzieję, że może chociaż dialogi "podciągną" nieco fabułę, ale szybko się okazało, że są niezrozumiałe albo zupełnie mdłe i zamiast ilustrować daną scenę, jedynie wypełniają ją sztucznie. Dużo tu chaosu, niezrozumiałych dla czytelniczek opisów struktur i dzia

Elle Kennedy – The mistake. Błąd.

 Elle Kennedy ma u mnie pierwszeństwo, jeśli chodzi o romanse. Zwykle jest to trzysta lub czterysta stron przesłodkiej historii, którą czyta się w mgnieniu oka i z dużą radością. I  tym razem było podobnie. Jest to opowieść o studentach, którzy oprócz nauki na prestiżowej uczelni, mają też marzenia i hobby, ale też obowiązki, które mogą stanąć na drodze do celu. Odnajdują się więc w tym Logan i Grace, którzy, jak się szybko okazuje, uzależniają się od siebie i mimo, że nie chcą tego do siebie dopuścić, stają się dla siebie bardzo ważni. Jak zwykle, Elle Kennedy nie zawiodła. W przeuroczą i romantyczną historię dwojga młodych ludzi, wplotła problem alkoholizmu, toksyczne i niebezpieczne relacje z ojcem i to, w jaki sposób wpływają na życie. Mamy tu cały wachlarz uczuć. Czytelnik i wzruszy się, i zaśmieje w głos, ale też poczuje szybsze bicie serca, albo irracjonalną złość, którą spowodują oczywiście bohaterowie.   Poza tym, reszta się zgadza. Jest ognisty romans z fajnym zakończeniem, s