Uwodzicielskie
aromaty i odrobina luksusu zamknięta w małym flakonie przywodząca
na myśl dekadencką przyjemność, która otumania i poprawia
samopoczucie.
Zapachy
towarzyszą ludziom od dawien dawna. Wonne olejki, eteryczne żywice,
duszące kadzidła... wszystko to po to, żeby przyciągnąć uwagę,
zainteresować i omamić. Dzięki rozwojowi nauki i nowym
technologiom, możemy w szybki i wygodny sposób zaaplikować dawkę
pachnącego specyfiku na swoją skórę i jednym ruchem powietrza
roznosić ulubioną woń.
W
powieści Patricka Suskinda pt. "Pachnidło" główny
bohater Grenouille - opętany wyczulonym zmysłem węchu i
psychopatycznym usposobieniem, próbuje wydestylować najwspanialszy
(jego zdaniem) aromat pochodzący z niewinnego, dziewiczego ciała
kobiety. Jego idee fixe doprowadza go do obłędu, który prawie
niszczy mu życie. Całe szczęście teraz nie musimy uciekać do
takich rozwiązań. Każdy człowiek ma swój ulubiony zapach perfum.
Poszukiwanie tego idealnego trwa niekiedy latami, ale znalazłszy ten
jedyny - wracamy do niego przez całe życie. Lekkie perfumy kwiatowo
- owocowe, ciężkie i duszące, piżmowo - żywiczne i wiele, wiele
innych zalewających rynek światowy i nabijających kiesy producentów.
My,
konsumenci, zachęcani pięknymi hasłami reklamowymi i subtelnymi
nazwami składników z przyjemnością używamy ich, nie zdając
sobie sprawy z czego tak naprawdę produkowane są perfumy. Bo czym
mogą być ambra, piżmo czy też kastoreum jak nie jakimś
egzotycznym kwiatem lub korzeniem? Otóż nie, to tylko ładnie
brzmiące hasełka, o pochodzeniu których często nie mamy pojęcia.
Oto
kilka słów wyjaśnienia:
AMBRA
- to nic innego jak... wymiociny wieloryba, choć nazywane często
kałem wielorybim, ponieważ sposób wydalania nie przypomina
wymiotów. Najdroższe i najintesywniejsze są te białe, które
unoszą się długi czas na powierzchni wody (za sprawą estrowych
właściwości). Jaśnieją dzięki promieniom słonecznym i słonej
wodzie.
PIŻMO
- czyli najstarszy i zarazem najbardziej zmysłowy zapach świata.
Piżmowce to nie rośliny, a zwierzęta (skunks, kaczka, jeleń lub
szczur piżmowy), dzięki którym przemysł kosmetyczny zbija kokosy.
Żeby uzyskać zapach zwierzę musi zostać pozbawione gruczołu
okołoodbytniczego, bądź urządzane są polowania na maleńkie
woreczki z pyłkiem piżmowym, które zwierzęta same wydalają.
Czyste - niewydestylowane piżmo ma intensywny i ostry zapach
zbliżony do amoniaku.
CYWETA
- To kot i nazwa żółtego płynu o ostrym zapachu, które
wydzielają te zwierzęta. Żeby otrzymać jak największą ilość
produktu, koty trzymane są w klatkach i pobudzane agresywnie, co
powoduje znaczny wzrost produkowanej wydzieliny w odbycie. Niestety,
żeby wydobyć kilka gramów cennej substancji - koty często są
zabijane.
KASTOREUM
- już sama nazwa daje nam dużo do myślenia. Produkt uzyskiwany
jest wprost z miejsc intymnych bobrów (z napletka). Bobry zamknięte
w specjalnych klatkach zaznaczają swój teren wydzielając cuchnącą
brązowo - pomarańczową substancję, którą później zbiera się
i poddaje suszeniu.
WANILIA
- tu nie ma się co spierać, oczywiście pierwotny zapach pochodzi z
rośliny, ale... Japońscy kosmetolodzy opracowali metodę
wydobywania bardziej intensywnej woni waniliowej z odchodów krowy,
które poddane działaniu wysokiego ciśnienia i dużej temperatury,
daje wanilinę, czyli zapach znajdujący się w ziarnach wanilii.
[Może nasze polskie krasule mają szansę na międzynarodową
sławę?]
To
jedynie kilka składników perfum, do których dotarłam
przygotowując się do tego tekstu. Ich dziwne pochodzenie nie
powoduje u mnie nagłych skurczów żołądka, dreszczy, czy
obrzydzenia. Nie wyrzucę do kosza ulubionego flakonu perfum. A Wy?
Komentarze
Prześlij komentarz