Przejdź do głównej zawartości

Anna Dolatowska - Pan idealny

Kiedy sięgałam po tę powieść, miałam wrażenie, że będzie to ognisty romans, odciągający bohaterkę od korporacyjnego życia i świata pełnego programów, numerów i liczb. Myliłam się, ponieważ to mocna pozycja obyczajowa, bardzo logiczna i z dobrze przemyślaną fabułą. Zaskoczenie było o tyle miłe, że wywindowało moją ocenę o kilka stopni w górę.



Bohaterką jest Izabela, młoda kobieta, pracująca w branży komputerowej, a po godzinach przykładna żona. Kariera w korporacji to całe jej życie. Kocha swoją pracę, uwielbia dobrze zarabiać, ale wierzy, że zawsze może więcej, dlatego nie obawia się wrócić do poprzedniego miejsca pracy, gdzie wśród reorganizacji działów i zmian kadrowych poznaje przystojnego Norwega – Olafa, który niczym Napoleon wprowadza unowocześnienia, mające na celu ulepszenie pracy zespołu. A, że mężczyzna jest charyzmatyczny i inteligentny, nie trwa długo, kiedy oboje padają sobie w ramiona.

Olaf jest tytułowym Panem Idealnym – człowiekiem, dla którego praca liczy się bardziej niż życie osobiste. Pracuje wiele godzin dziennie, a wszystko, za co się zabierze jest wykonane profesjonalnie i na najwyższym poziomie. Nigdy nie zawalił terminów, jest wzorowym pracownikiem i bardzo wymagającym przełożonym. Nic jednak nie jest w stanie zrobić ze stanem permanentnego zakochania, które uderza w niego w poznańskiej placówce i niczym tsunami niszczy jego poukładane i przewidywalne życie.

Autorka jest z wykształcenia informatyczką, co wyjaśnia znajomość branżowego żargonu, którym posługują się bohaterowie. Zna doskonale zasady panujące w większych i mniejszych korporacjach, cały system werbowania pracowników, wszelkie niuanse dotyczące pracy w zespołach i hierarchię, dzięki czemu cała powieść to jedna wielka konstrukcja wyjaśniająca krok po kroku zawiłości branży IT.

Powieść ta nie jest tylko romansem z elementami sensu stricto informatycznymi. Anna Dolatowska wplotła weń problem, z którym boryka się wiele kobiet, czyli ciągłą walką o lepsze stanowiska, zarobki. Mówi o tym, że kobieta musi wiele udowodnić, żeby przekonać innych o swoim profesjonalizmie i tym, że jest takim samym pracownikiem jak mężczyzna. 

Ukazuje też pozycję kobiety, która mimo tego, że w pracy jest pewna siebie i wie co robi, w czterech ścianach domu staje się miłą żoneczką, która pragnie odrobiny ciepła od partnera, a otrzymuje awantury, brak zainteresowania i samotność. 

Izabela to nie przykład femme fatale, a cudownej, inteligentnej kobiety, która pogubiła się w życiu tak bardzo, że w świetle okropnej choroby jest w stanie stanąć do walki o własne życie. Chwycić swój los w garść i wycisnąć z niego ile się da. O zakończeniu jednak wolę nie wspominać, bo to jest taka niespodzianka, że z pewnością nie zapomnicie o tej powieści szybko.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn