Ona znowu to zrobiła! I na tym zdaniu właściwie mogłabym zakończyć, ale należy się Wam nieco więcej wyjaśnień na temat Księżycowego Miasta. Należy się Wam tyle, ile w Hel demonów, a w charakterze Bryce Quinlan buty. Oto przed Wami Sarah J. Maas w pełnym rozkwicie. Dojrzalsza, bardziej brutalna i z zacięciem kryminalistycznym. Fanom autorki trzeba było czekać na kolejną książkę, a dywagacjom dotyczącym fabuły nie było końca. I kiedy już dostali tomiska w swoje ręce, rozszerzali oczy ze zdziwienia, bowiem takiej bomby emocji nie spodziewał się nikt, kto lubuje się w wielotomowych sagach. Ba, nawet ja podchodziłam do tego sceptycznie. Byłam pewna, że autorka rozpocznie powolny proces wprowadzania czytelników w fabułę, po kolei będzie odsłaniała kolejne karty i z mozołem budowała w wyobraźniach to, co przelała na karty książki. A tu niespodzianka! Wszystkie informacje, niezbędne dla czytelników, wyekstraktowała w olbrzymiej, trudno przyswajalnej pigułce. Tak, trzeba przyz...