Przejdź do głównej zawartości

Tadeusz Wojciech Lange – Komandoria Joannitów w Poznaniu

 Jeszcze dwadzieścia lat temu, na pytanie: kim byli joannici – nie potrafiłabym odpowiedzieć, pomimo dość szerokich zainteresowań historycznych. Dopiero po przeprowadzce w okolice Łagowa Lubuskiego i ujrzeniu po raz pierwszy zamku należącego niegdyś do zakonu, zaczęłam zgłębiać temat. Arcyciekawe losy naszego zamku wiążą się i z legendami i klątwami, a nawet duchem, który w postaci przeklętego rycerza w płomieniach – Andreasa von Schliebena, ukazuje się czasem mężczyznom. Nie o tym dziś jednak (choć autor o łagowskich joannitach wspomina), a o publikacji Tadeusza Lange o sąsiedniej, wielkopolskiej komandorii.





Kim byli joannici, skąd się wywodzą i jaką rolę pełnili – oto najczęściej zadawane przeze mnie pytania w popularnej wyszukiwarce internetowej. Wspaniale więc było sięgnąć po książkę, która nie tylko raczy czytelnika "suchymi" historycznymi faktami, ale też dość barwnie opowiada o konotacjach rycerskich, polityce zakonnej i zarządzaniu ziemskim, wyjaśniając wszystkie te zagadnienia dokładnie, ale przystępnie.

Rzecz jasna, nie można spodziewać się tu fabularyzowanych opowiastek, jest to bowiem pozycja sensu stricto naukowo-historyczna, ale nie jest pozbawiona ciekawostek, które tak często pożądane są przez czytelników.

Książka ta, rzetelnie poparta tekstami źródłowymi wskazanymi w obszernej bibliografii, zachwyca nie tylko formą, ale też treścią. Wszystkie historyczne elementy zilustrowano tu fotografiami, zarówno kościołów, zamków, jak i skrupulatnie niegdyś rozrysowanych map, a także dokumentów, które są bezcennymi świadkami historii.

To wspaniała, wartościowa i ciekawa pozycja historyczna nie tylko dla pasjonatów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...