Przejdź do głównej zawartości

Sylwia Winnik – Dziewczęta z Auchwitz

Pośród wielu reportaży traktujących o tym w jaki sposób działały niemieckie obozy koncentracyjne i o opowieściach ludzi, którzy przeżyli to piekło  wybrałam Dziewczęta z Auschwitz Sylwii Winnik. I nim opowiem o tej ważnej książce, muszę zacząć od słów jednej z bohaterek, czyli Wiesławy Gołąbek, która z mocą podkreśliła dlaczego wspomnienia ocaleńców są tak ważne: 

"O Auschwitz trzeba mówić, trzeba pisać. Jesteśmy świadkami historii, kiedy my odejdziemy, książki zostaną."


Obraz Peter Tóth z Pixabay  

Czymże są problemy współczesnego świata z tymi, które mieli ludzie żyjący w latach czterdziestych ubiegłego wieku? My, napędzani konsumpcjonizmem, przepełnieni pracą i codziennymi kłopotami, nie widzimy więcej, niż czubek własnego nosa. Nie widzimy człowieka w człowieku, nie dostrzegamy nas samych i naszych potrzeb, miłości dzieci, rodziny. A powinniśmy. Bohaterki reportażu Sylwii Winnik nie miały takiego komfortu, a jednak przeżyły najgorsze chwile, patrzyły na ogrom niesprawiedliwości i żyły z dnia na dzień, od kromki chleba do miski cienkiej zupy, błagając Boga, by skończył te potworności. By pozwolił im w spokoju żyć.

Książka ta zawiera dwanaście opowieści kobiet, które przeżyły piekło Auschwitz. Niektóre z nich trafiały tam jako nastoletnie dziewczęta, młode mężatki, a jedna z nich urodziła nawet się tam urodziła. Trzeba więc wiedzieć, że w tych opowieściach pełno jest bólu, poczucia niesprawiedliwości, z którą, pomimo mijających lat bardzo trudno się pogodzić, ale też mnóstwo nadziei i wiary w ludzi.

W tej pozycji nie mamy do czynienia z lukrowanymi bohaterami, z fabułą wyssaną z palca, jedynie osadzoną w czasie i miejscu. Tutaj mamy do czynienia z żywym dowodem na to, że jeden człowiek, w białych rękawiczkach uwięził i wymordował miliony ludzi, mniejszości narodowych, więźniów politycznych, niewinnych ludzi, którzy urodzili się po prostu w złym czasie i miejscu. W Polsce. Okupowanej, bombardowanej i osłabionej i, mimo zdarzających się zdrad, pełnej ludzi czynu, patriotów, ludzi z misją.

Sylwia Winnik przeprowadziła rozmowy z kobietami, które przeżyły w Auschwitz i zechciały opowiedzieć swoje historie. W większości, opowieści te przerażały, wprowadzały w stan niedowierzania czy też otępienia. Czasem przynosiły płacz i bezbrzeżny smutek, a potem po prostu dawały nadzieję na to, że mimo przeżytych traum i osobistych tragedii, można być człowiekiem. Mimo zobojętnienia wobec wszechobecnej śmierci, mimo walki o przetrwanie, starać się pomagać innym często za jedną z najwyższych cen.

Tę książkę należy czytać! To powinna być pozycja obowiązkowa, po to byśmy jako naród nie zapomnieli!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...