Wielokrotnie powtarzałam, że Richard Schwartz umie w fantasy. Oj, jak umie! Trzeba tylko przyzwyczaić się do jego stylu, o którym wspominałam przy okazji opisywania wcześniejszych tomów, a reszta będzie fraszką.
Przyjaciele, znani czytelnikowi od początku serii, nie podróżowali dalej już od drugiego tomu. Nadal więc przebywają w Gasabaldzie. Dzieje się tam jednak na tyle dużo, że nie sposób się nudzić. Ciągłe intrygi wokół tronu Basserein i knowania przeciwko Domowi Lwa powodują, że akcja nie pozwala czytelnikowi na oddech i pędzi z zawrotną prędkością. Havald, w tej całej historii odgrywa kluczową rolę, powoli rozpada się jego związek z Leandrą, pojawia się tajemnicza przysięga krwi, a mrok wychodzi z każdego kąta.
Richard Schwartz to geniusz. Autor, który w tak zawiły, a jednocześnie piękny sposób łączy ze sobą wątki fantastyczne, to dla mnie mistrz. Czasem odnosiłam wrażenie, że pewne elementy są zbudowane pieczołowiciej niźli w Grze o tron. Schwartz nie jest banalny. Miesza w fabule jak w wielkim kotle, osacza czytelnika swoimi pomysłami, a bohaterów odziera z warstw jak cebulę.
Magiczny świat jest pełen ludzi, elfów, gryfów i bogów. Wciąż zderzają się tutaj miecze i przyłbice, walki trwają nieustannie, raz większe, raz mniejsze, a cel podróży bohaterów, czyli Askir zbliża się małymi krokami. Trzeba tylko rozwiązać zagadki, połączyć ze sobą pozornie rozproszone wątki i wskazać drogę.
Spotkałam się z kilkoma opiniami, że historia utknęła w miejscu i, że autor poświęcił zbyt dużo czasu na dokładne opisywanie legend, krainy, w której przebywają bohaterowie oraz, że niepotrzebnie rozwinął pewne postaci. Cóż, nie mogę się z tym zgodzić. Rozpoczynając tak długą serię, czytelnik musi zdawać sobie sprawę, że nic tu nie będzie proste. Autor ma czas na to, by dopieścić swoje pomysły, uczłowieczyć bohaterów i nadać im styl. Spowodować, że czytelnik będzie mógł się z nimi utożsamić, albo, że zamarzy mu się taka karkołomna, pełna przygód podróż. O to właśnie chodzi w wielotomowych seriach fantasy i mnie osobiście, szalenie się to podoba. Bo im więcej tomów, tym dłużej ta historia zostanie w mojej głowie.
Komentarze
Prześlij komentarz