Przejdź do głównej zawartości

Elly Griffiths – Puste jest piekło

 Elly Griffiths zwana jest mistrzynią brytyjskiego kryminału. Cóż, osoba, która ten tytuł jej przyznała, nie myliła się, bowiem pierwszy tom cyklu o rzutkiej detektywce Kaur Harbinder zachwyca i nęci obietnicą kolejnych tomów. 



Hrabstwo Sussex wydaje się być spokojnym, angielskim regionem. Jednak w jednej z niewielkich miejscowości do niego należącej, zaczynają się dziać rzeczy niepokojące, a miejscowa nauczycielka coraz bardziej boi się o swoje życie. 

To bardzo dobry, złożony kryminał z szalenie wyrazistymi postaciami. Każdy z bohaterów niesie ze sobą jakąś historię. Poznajemy ich powoli, żmudnie, z karty na kartę, ale dokładnie i bez pomijania niuansów. Musimy te postaci przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo to, jacy są, wpływa na decyzje przez nich podejmowane i na odbiór książki.

To, co zachwyca w tej książce, to nieprawdopodobnie lotny styl. Autorka maluje słowem, wdziera się do umysłu czytelnika i macha z rozmachem literackim pędzlem, zachwycając i pozostawiając w głowach niepokojące obrazy. Kreśli swe myśli krzepko i z rozmysłem, atakuje najprzedniejszymi porównaniami i nie waha się użyć trudnych sformułowań.

Jeśli zaś chodzi o fabułę, to jest bardzo oryginalna. I choć najważniejszy jest tu morderca i ścigająca go śledcza, to jednak brytyjski anturaż wypycha się tu na pierwszy plan i lśni na tym zbrodniczym firmamencie niczym gwiazda.

To mocny, mroczny i niecodzienny kryminał. Nie należy do najłatwiejszych lektur. Trzeba się nad nim pochylić, czytać ze zrozumieniem i kroczyć ścieżką, którą z takim zaangażowaniem wytyczyła autorka. Polecam czytelnikom wymagającym i lubujących się w plastycznych i celnych opisach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...