Przejdź do głównej zawartości

Anna Bellon – Zanim upadnę

 Całkiem to było przyjemne - skonstatowałam, odkładając książkę Anny Bellon. Bo właściwie wszystko się tu zgadzało, a, że to książka na tzw. hapsik, do popołudniowej kawki, toteż połknęłam ją w kilka chwil.



Jest to opowieść o studentce Zuzannie, która na okres wakacyjny wraca w rodzinne strony. Tam, oprócz dość intensywnych spotkań z najbliższymi przyjaciółmi, rozpoczyna powolną zabawę w kotka i myszkę z Jankiem. Bratem jej przyjaciółki, który przez wcześniejszy konflikt z prawem czuje się wyobcowany i stara się nie rzucać mieszkańcom miasta w oczy.

To całkiem zgrabna opowieść z nurtu new adult. Jest tu i fajny, dość ładnie rozwijający się, choć skomplikowany romans. Są i problemy dotykające ludzi u progu dorosłości, ale też zatarg z prawem i małomiasteczkowe mafijne porachunki. Te ostatnie nie są głównym wątkiem, więc potraktowano je tylko tak, by zaznaczyć problem i rozwinąć dwie czy trzy akcje.

Miłość, która łączy tych dwoje ludzi, wcale nie jest krystaliczna i problemy z tym związane nawarstwiają się i nie pozwalają na szybkie rozwiązanie. Bohaterowie dowiadują się o sobie rzeczy paskudnych, spoglądają na swoje występki  i problemy, próbują od siebie odsunąć, ale ostatecznie poddają się uczuciu z całą mocą.

Brzmi to wszystko bardzo cukrowo i różowo, w dodatku chaotycznie i mało przekonująco, ale warto sięgnąć po tę pozycję, choćby dlatego, że zapomnicie o bożym świecie na kilka godzin.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...