Mam na imię Piotrek. Byłem ciekaw dlaczego tak mnie nazwano, ale wymyśliłem sobie, że pewnie dlatego, że to fajne imię. Pojawiłem się nagle, wśród krzyków i ogólnego rozgardiaszu w jakimś dziwnym miejscu. Nie bałem się jednak, bo była przy mnie moja mama, która raz po raz szeptała mi do ucha miłe słowa i całowała w czółko. Trafiliśmy później do domu, w którym czekał na nas tato. Fajnie nam się razem żyje. Tata chodzi do pracy (to pewnie bardzo daleko, bo nie ma go długo), a ja z moją mamą zostajemy w domu. Mama jest fajowa. Siedzi ze mną na podłodze i się bawimy. Nie umiem jeszcze mówić i mama nie rozumie tego, że teraz to chciałbym wsadzić paluch do doniczki, a nie bawić się klockami. Wykrzywiam wtedy buzię i zaczynam krzyczeć tak długo, aż z moich oczu popłyną małe, słone kropelki. Mama robi wtedy dziwne miny. Chyba nie lubi kiedy tak się zachowuję. Oprócz mamy i taty mam też dwóch czworonożnych przyjaciół. Koty. Są takie mięciutkie i puchate! Uwielbiam je po prostu. Jeden...