Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Olejnik – Mów szeptem

O miłości należy mówić. Mówić tak, by osoba nią obdarowana miała świadomość, że jest najważniejsza, że czuje się bezpiecznie, że jest tą jedyną.  Można opowiadać o niej brutalnie, barwnie, delikatnie, mówić szeptem. Najlepiej tak jak się czuje. Ale zanim to gorące uczucie zagości na dobre w sercu, może minąć dużo czasu i trzeba się z nią oswoić i małymi krokami dążyć do celu.




Sięgając po tę książkę byłam niemal przekonana, że będzie to urocza, zwyczajna obyczajówka, ot sztampowa historia jakich wiele. Okazało się, że się pomyliłam i bardzo mnie to cieszy.

Wyobraźcie sobie, że każdy człowiek, jego zachowanie, imię, słowa, które wypowiada odpowiadają pewnym kolorom. I tak krzyk i kłamstwo świetlą się fioletem, fałsz i zdrada – czerwienią. Niektóre imiona natomiast przywodzą na myśl ciepłe, jesienne barwy, pełne złota i mlecznych brązów albo wbrew przeciwne – okropne, mdłe i nijakie szarości. W ten właśnie sposób postrzega świat dziewiętnastoletni Witek, który mieszka w niewielkiej miejscowości w województwie lubuskim. Przylgnęła do niego łatka dziwaka oraz odlutka i mimo swojej imponującej postury, często staje się obiektem drwin i zaczepek.

Wit jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który jest bardzo wrażliwy, emocjonalnie podchodzi do pewnych spraw, nie lubi dotyku, ludzi, często spotyka się ze swoją panią psycholog. Kobieta kilkukrotnie próbowała zdiagnozować zaburzenia swojego pacjenta, jednak Wit jest jedyny w swoim rodzaju i nie można jego przypadku jednoznacznie określić.

Kiedy więc chłopak poznaje dziewczynę, w której się zakochuje, psycholożka cieszy się razem z nim. Dzięki rozmową z Magdą, Witek się otwiera, staje się bardziej ufny, powoli dociera do niego, że czułość i obcowanie z drugą osobą może dawać szczęście, a tego chłopak nie czuł nigdy. Radość nie trwa jednak długo, gdyż na młodych spada niczym grom z jasnego nieba wizja więzienia. Kłopoty rozwijają się niczym tornado i niszczą wszystko co do tej pory udało się wypracować.

"Mów szeptem" to książka o poszukiwaniu miłości, bliskości, to cudowne, nieoczywiste kompendium wiedzy na temat tego jak dwie osoby, doświadczone przez los sposób wyjątkowo okrutny, potrafią zdobyć się na uczucie. To piękna opowieść o ucieczce, ale zaraz potem o odnajdywaniu w sobie pokładów nadziei. To historia pięknego uczucia – żywego, dziewiczego, ostrożnego, ale bardzo, bardzo silnego.

Agnieszka Olejnik zwróciła tez uwagę na fakt, który w obliczu ostatnich strasznych wydarzeń w Polsce powinien być nam wyjątkowo bliski. Ukazała problem ludzi, którzy w ogólnym postrzeganiu rzeczywistości wydają się dziwni, odbiegają  od tzw. "normalsów" zachowaniem, ubiorem, sposobem bycia. O ludziach piętnowanych, nieakceptowanych społecznie – wyśmiewanych. Opowiada o tym, że społeczeństwo nie potrafi zaakceptować inności, pogodzić się z nią i wspólnie żyć. To subtelne wołanie o zrozumienie i pomoc.

Nie mam wątpliwości, że ta powieść znajdzie się na liście bestsellerów, to tylko kwestia czasu. Wierzę w to, że ta książka, napisana z niezwykłym pietyzmem, wrażliwością i poczuciem piękna, będzie popularną powieścią nie tylko dla nastolatek. Taką literaturę lubię bardzo!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn