Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Droga – Hanka

Jerzy Waldorff o Hance Ordonównie mówił tak:

"Właściwie ona nie była ładna. Była chuda, za szerokie ramiona, płaskie piersi, na tym niewielka główka jak gdyby ślicznego węża. Ona miała taki uśmiech, który jednocześnie unosił jej kąciki oczu do góry. I tym uśmiechem czarowała wszystkich dookoła, a głosu nigdy nie miała kształconego w sensie konserwatoryjnym, dlatego ten głos był dość dziwny. W górnym rejestrze on brzmiał tak, jak gdyby to śpiewało dziecko, bardzo często skarżące się dziecko na zły los. Ale kiedy schodziła w dolne rejestry, to był to prawie alt. [...] Kochali się w niej wszyscy. Nie tylko mężczyźni, także kobiety. [...] Ona była samym wcieleniem seksu, wcieleniem miłości. I tą miłością atakowała wszystkich od samego wejścia na scenę."



 Maria Anna Tyszkiewiczowa, zwana Hanką Ordonówną była postacią tak barwną, niezwykłą i uwielbianą, że można byłoby nakręcić o niej wspaniały film fabularny. Zanim jednak scenarzyści zabiorą się do pracy, co jak mniemam jest tylko kwestią czasu,  przed Wami niezwykła książka, która nie jest po prostu biografią, czy wspomnieniami, skrupulatnie złożonymi w jedną chronologiczną całość. To powieść z prawdziwego zdarzenia. Historia arcyciekawa i zapierająca dech w piersiach.

Hanka wychowywała się w obskurnej dzielnicy, przy ulicy Żelaznej 68. Była jedyną córką kolejarza Pietrusińskiego i jego żony Heleny, która była krawcową. Już jako sześciolatka Marysia (bo tak właśnie brzmiało jej prawdziwe imię) uczęszczała do szkoły baletowej. Potem jako tancerka występowała w Sfinksie na Marszałkowskiej, gdzie dzięki swojemu uporowi oraz pomocy Karola Hanusza (który wymyślił jej pseudonim artystyczny Anna Ordon) zadebiutowała jako szesnastoletnia pieśniarka. Artur Tur napisał wtedy dla niej piosenkę ze słowami "Szkoda słów". Debiutancki występ, przyniósł jej mnóstwo katastrofalnych recenzji i złych opinii, ale dziewczyna nie poddała się i powoli pięła się po szczeblach kariery.

Wszyscy ci, którzy chętnie wracają do starych melodii sprzed lat, uwielbiają Eugeniusza Bodo, Zulę Pogorzelską, Mirę Zimińską czy Adolfa Dymszę znajdą w tej książce prawdziwą skarbnicę wiedzy. Kapitalna historia, z wieloma różnymi wątkami, zarówno tymi miłosnymi, jak i wojennymi, przeplatana umiejętnie trudnymi relacjami międzyludzkimi.

Obok niewątpliwie najważniejszego wątku, jakim było barwne życie Hanki Ordonówny, znajdziecie tu również opisy cudownych czasów przedwojennych. Dowiecie się jak wyglądało życie w latach dwudziestych, zachłyśniecie się czarem polskich scen kabaretowych i teatralnych, wrócicie do czasów, kiedy życie było kolorowe, a żyło się wtedy pełną piersią. Będzie zabawnie, romantycznie, bajkowo, ale też wzruszająco i żałośnie. Jest to historia podszyta wodewilem i melodią piosenek takich jak "Miłość ci wszystko wybaczy", czy "Na pierwszy znak". To lektura doskonała i szalenie odświeżająca. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn