Jakaż mnie wspaniała niespodzianka spotkała podczas czytania tej książki, tego nie jesteście sobie w stanie wyobrazić. Sądziłam, że mam przed sobą powieść obyczajową (na to wskazywała okładka), odpowiadającą nurtem tym publikacjom, które na rynku wydawniczym wiodą prym. W zamian dostałam literacką perłę i przepadłam na kilka dobrych godzin. Ale po kolei.
Akcja dzieje się kilka wieków przed przyjęciem przez Polskę chrztu, kiedy to dumni Słowianie żyli z tego, co ziemia i rzeki im dały, wierzono w kilku bogów, składano im ofiary, oddawano cześć, mężczyźni posiadali wiele żon, które z roku na rok rodziły im dzieci. Życie upływało na niekończącej się pracy, wędrówkach, wojnach i próbie ochrony swoich własności. W osadach panował patriarchat. Rządził zawsze mężczyzna, zwany Starym, który miał posłuch wśród mieszkańców, lub wzbudzał strach, często rozwiązując problemy siłą. Kobiety były uprzedmiotowione, nie miały prawa odezwać się bez pozwolenia, miały rodzić dzieci, pracować w polu, dbać o mężczyzn i... nie myśleć. Wiodły życie w ciągłym strachu o swoje zdrowie, bowiem nierzadko w domostwach dochodziło do przemocy tak okrutnej, że teraz trudno to sobie nawet wyobrazić. Mężczyzna był panem i władcą, a kobieta miała mu służyć.
Szanowni, opowieść o Wiszni to kompendium wiedzy historycznej, to powieść fabularna obsadzona w czasach pierwszych Słowian. Opowieść utkana z pięknych słów, które czyta się jak bajanie najprzedniejszego barda. Niezwykle plastyczny język, barwne opisy i dialogi są składową tej książki. Autorka rzetelne przygotowała się do pisania, przebrnęła przez niezliczone tomy pozycji naukowych i kronik historycznych, które miały wpływ na to, w jakiej formie książka trafiła w ręce czytelników. A wiedzieć musicie, że znajdziecie tu i legendy o Królu Kraku, o Wandzie co nie chciała Niemca, o słynnych postrzyżynach, a także samym Królu Popielu. Jest tu też opowieść o kobietach, które gwałcone, bite i poniżane, pozostawione na łaskę losu potrafiły się podnieść i same stworzyć gród, który był wzorem do naśladowania. Mowa tu o kobietach niezwykle silnych fizycznie i psychicznie, ale też prawdziwych potworach, które napędzane chęcią zemsty dopuszczają się czynów złych i brutalnych.
Bohaterowie są barwni, plastyczni, często swoimi zachowaniami wzbudzają w czytelniku cały wachlarz emocji; od wściekłości po rozczulenie. Losy ich nie są przejaskrawione, autorka nie wyniosła ich na piedestał. Lawirowała ich życiem niczym zaskroniec w gęstwinie, zaczepiała, ciężko doświadczała, wodziła za nos. Wszystkie te zabiegi doprowadziły do zaskakującego zakończenia, które nie pozwala ot tak przestać myśleć tej książce.
Ta powieść niesie ze sobą ważną naukę. Przypatrujemy się walce niewiast o równouprawnienie przez wiele lat. Na przestrzeni wieków kobiety się buntowały i zwiększą lub mniejszą determinacją wykrawały dla siebie po kawałku miejsce i prawa, w pełnym mężczyzn i testosteronu świecie. Nauka, o której mówi Aleksandra Maludy jest prosta. Nie chodzi o to, by jedno lub drugie miało władzę, a o to, by stanąć ramię w ramię i współpracować. Żyć. Szanować się.
Jestem urzeczona i zachwycona Wisznią ze słowiańskiej głuszy. To była nieprawdopodobna podróż w czasie, opisana barwnie, pięknie i niezwykle lotnie. Polecam ją każdemu, kto interesuje się historią, ale też temu, kto lub wyzwania.
Komentarze
Prześlij komentarz