Ech, lato, lato. W tym roku wyjątkowo upalne, więc człowiek chodzi ospały i zmęczony, trudno skupić uwagę na czymkolwiek innym oprócz leżenia. Warto więc jakoś spożytkować ten czas i na przykład poczytać coś niezobowiązującego. Macie ochotę na opowieść o dwojgu ludzi, którzy byli skazani na swoją miłość już od momentu narodzin? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to zapraszam.
Fabuła tej książki opiera się na tragicznej historii Blake. Dziewczyna ciągle ma przed oczami śmierć swojej matki, jej oprawców i kidnaperów. Nie może pogodzić się ze swoim losem, a traumatyczne przeżycia z przeszłości dają o sobie znać także w dorosłym życiu. Jako dziecko trafia do kochających rodzin zastępczych, ale najlepsza ciocia i najwspanialsi bliscy nie będą w stanie zastąpić jej matki. Poznajemy Blake jako studentkę prawa, ambitną, choć mocno rozchwianą emocjonalnie dziewczynę, cierpiącą na nocne koszmary oraz posiadającą fobię zamykania drzwi. Jedyną osobą, przy której dziewczyna może się odprężyć i w poczuciu bezpieczeństwa spędzić noc, jest Cole. Jej przyjaciel od najmłodszych lat i miłość jej życia w jednym.
Do narracji pierwszoosobowej zdążyłam już przywyknąć i nie wprawia mnie tak w zdumienie jak kiedyś. W tym przypadku irytują mnie jedynie zbyt długie, intensywne i nachalne przemyślenia głównej bohaterki. Jej życiowa nieporadność jest wytłumaczalna przeżytą w dzieciństwie tragedią, ale stworzenie głupiutkiej i niemądrej postaci, to już nieudana robota autorki. Niekonsekwencja w budowaniu tej postaci aż razi w oczy. Z jednej strony mamy tu doświadczoną przez życie młodą kobietę, która z całych sił próbuje wyjaśnić zagadkę z przeszłości – ambitną przyszłą panią prawnik, a z drugiej mamy głupią gęś, która nie potrafi sklecić umiejętnie zdania, ba, ma problem z samodzielnym myśleniem.
Jeśli chodzi o Cole'a, czyli ukochanego Blake, to jak zwykle mamy tu do czynienia z typem opiekuńczego macho, który jest tak idealny i wymuskany, a przy tym męski, przyjacielski i dobry, że trudno się na czymkolwiek innym wokół niego skupić. Postać zbudowana bez jakichkolwiek przywar i wad, mało ludzka, zbyt idealna, niemal przezroczysta.
Sama fabuła początkowo prezentowała się dobrze. Mamy do czynienia z ciekawą historią z przeszłości. Z tajemniczym morderstwem, porwaniem dzieci i tajemnicą, którą trudno jest rozszyfrować. Mamy idealny przykład stresu pourazowego u głównej bohaterki i traumy związanej z dramatycznymi zdarzeniami. I niestety w pewnym momencie gdzieś się całość rozjeżdża. Ciekawy wątek kryminalny przyćmiewa mocno rozbudowana relacja miłosna bohaterów, psychologiczne problemy głównej bohaterki schodzą na dalszy plan, nieco zapomniane. A thriller, który mógłby z powodzeniem wstrząsnąć czytelnikiem rozwiewa się jak mgła. Trudno więc jednoznacznie powiedzieć jaki zamysł miała autorka. Nie wiadomo czy miała być to powieść grozy, historia szpiegowska, czy tani romans. Stawiałabym na to ostatnie, choć może po lekturze drugiego tomu będę musiała uderzyć się w piersi i odwołać całą moją opinię. Kto wie? Dziś jednak z wielkim żalem stwierdzam, że autorka tematu nie udźwignęła.
Komentarze
Prześlij komentarz